Marcin Wilczek - Wiersze III

W obronie kolegi

 

Można nie bronić gestu,

ale jak nie stanąć w obronie kolegi?

 

Kiedy grzmi na niego ambasador państwa, do którego uciekali komendanci obozów koncentracyjnych

 

Można nie bronić przeszłości

Ale jak nie obronić doktora,

kiedy miesza go z błotem "profesor od etyki", którego dziadek woził księży

związanych w bagażniku

 

Można nie bronić ducha dziejów

Ale jak nie stanąć w obronie człowieka?

Wystawionego na lincz narodowej nieznajomości historii

 

Kiedy chcą nam zakazać oczy unosić prosto w słońce.

Pamiętajcie - jutro będą chcieli przyjść po nas.

 

- - -

 

W nas mocarnej wiosny tchnienie

 

Znów zaczyna się wiosna

 

Znów wyjdą na ulicę czarne sztandary z falangą

smagane wiatrem młodości.

Będziemy palić ogniska nad brzegiem rzeki

I śpiewać pieśni dawno zakazane

Nocą maszerować po lasach

 

Pogoda  tak piękna, że razem z nami będą - nawet ci, którzy co prawda umarli za sprawę.

Ale wciąż krzyczą na marszach: "obecny!"

 

A wszystko co najważniejsze

można też zamknąć w najmniejszym spacerze

skakaniem w kałuże po burzy.