Michał Walkowski - Słowo, tok, dyskurs

„Na początku było Słowo.” Słowa (pojęcia) natomiast mają znaczenie. Znaczenie można rozpatrywać ze względu na jego pełnioną funkcję. Tych kontekstów jest kilka. Wymienić można chociażby akt użycia wraz z jego okolicznościami (np. tonacja, akcent, czy wykorzystywanie dodatkowych sygnałów językowych – ot choćby wykorzystanie mowy ciała w komunikacji werbalnej), treść oraz ich korelację, zależności z desygnatami (odpowiednikami) w świecie rzeczywistym. Najważniejszy z perspektywy zamysłu tego tekstu jest rzecz jasna aspekt używania pojęć.

 

Druga kwestia, która jest istotna we wstępnej części tego tekstu – można również powiedzieć, że język występuje na meta- poziomie względem rzeczywistości. Nie jest to jednak oczywiście jego jedyny przejaw.

 

Teza brzmi: z faktu, że istnieje różnorodność kontekstów znaczeniowych, a także iż możemy używać pojęć oraz, że specyfiką języka jest jego możliwość zaistnienia ponad rzeczywistością wynikać może, że ma on warunki na wpływ dla kształtu tego, czego dotyczy. Zatem – jeśli zauważymy, że dany człowiek, czy inne zwierzę używa komunikatu (przy czym do zaistnienia komunikatu wymagany jest odbiorca), to na pewno ma coś na myśli, a co za tym idzie – w jego umyśle znajduje się pewna idea tego, co stoi za jego sygnałem. Nie zawsze odpowiednia, czy adekwatna, ale musi zaistnieć koherencja (relacyjność) między danym słowem, pojęciem, czy ich zbiorem w postaci tekstu, komunikatu, czy sygnału, żeby można było w ogóle mówić o kontekście zawarcia się, czy też zagnieżdżenia treści w formie. Przy czym o ile pojęcia mają swoje desygnaty, to gdy jest ich więcej sprawa się komplikuje. Relacji i ich typów robi się automatycznie więcej, o czym świadczy chociażby intuicja matematyczna na podstawowym poziomie. Kontekstem, który powinien nas jednak interesować najbardziej, jest kontekst społeczny. W nim możemy zaobserwować mnogość sytuacji relacyjnych, które są jednym z czynników mających wpływ na wytwarzanie się dyskursu. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Dyskurs to w uproszczeniu społeczny wymiar języka. Jako, że człowiek istotą społeczną jest, to ów rzecz ma na nas niebanalny wpływ. Śmiem nawet twierdzić, że jest jedną z determinant naszej tożsamości. I o ile słowo w tym sensie jest początkiem, że każdy złożony z niego (a właściwie ich) tekst (uporządkowany zbiór pojęć) – niezależnie od jego kontekstu – ma swój jednostkowy, ale i przede wszystkim wspólnotowy charakter, tak dyskurs można określić jako ich (tekstów) zbiór, który niejako panuje (również w sensie „panowania wpływu” – także władzy) w danym momencie historycznym danej kultury. Zatem żeby przejąć wpływy w danym społeczeństwie należy przejąć dyskurs. Rzecz jasna nie tylko, ale z całą pewnością ten element jest jednym z kluczowych.

 

Z perspektywy walki cywilizacyjnej, która ma miejsce i zaostrza się w ostatnich latach, a kilka ostatnich miesięcy to wprost jej hiperbolizacja – zabieganie o dyskurs musi być punktem priorytetowym. Strategia osiągania celów w tym przypadku powinna być przede wszystkim zorientowana wielofalowo, komplementarnie i holistycznie, ale na pewno jej głównym przedmiotem mogłoby być wywłaszczanie pojęć naszych oponentów w rodzaju wolności, równości, braterstwa, czy solidarności, a także wtłaczanie nowych, własnych, zgodnych z Tradycją, klasycznymi cnotami, wartościami, czy generalnie naszą tożsamością.

 

 

 

Michał Walkowski