Poezja w Polsce nie jest popularna – stwierdzenie to odnosi się zarówno do polskiego społeczeństwa, jak i do środowiska polskich nacjonalistów. Większość Polaków, również polskich nacjonalistów, po prostu nie lubi poezji, nie czyta jej, a ostatni kontakt z nią miała w szkole. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, że poezja uchodzi za nieprzystępną. Jest to w dużej mierze wina poezji współczesnej, zwłaszcza polskiej poezji współczesnej, która skupia się na nudnych i wtórnych eksperymentach formalnych, dążąc do stworzenia jak najbardziej udziwnionego wiersza, który może zainteresować tylko krytyków… lub samych współczesnych poetów. To skupienie się na aspektach formalnych i niedocenienie treści czy samego przekazu w poezji wynika z prostego faktu – większość współczesnych poetów nie ma nic ciekawego do powiedzenia.
Kolejnym powodem takiej złej opinii o poezji jest „omawianie wierszy” na lekcjach języka polskiego – większość nauczycieli (zgodnie z zaleceniami dydaktycznymi) skupia się na aspekcie formalnym wiersza („Jakich środków wyrazu użył poeta?”) oraz na interpretacji poezji w kontekście historycznym („Co poeta miał na myśli?”). Nie tędy droga – takie czytanie poezji może jedynie do niej zniechęcić i jest interesujące tylko dla historyków literatury. Czytanie poezji powinno sprawić, że poczujemy, zobaczymy, czy pomyślimy coś więcej czy inaczej – poezja powinna otwierać nam oczy na rzeczy dotychczas ukryte. Dlatego najważniejsze jest, żeby poezja do nas przemawiała, żeby sprawiała, że rzeczywiście będziemy chcieli ją czytać – aspekt formalny czy historyczny jest tutaj naprawdę drugorzędny.
Polscy nacjonaliści nie pałają miłością do poezji z jeszcze jednego powodu – z powodu odium poezji jako zdominowanej przez lewicę i liberałów. Rzeczywiście, większość współczesnych polskich poetów (którzy nota bene są niezbyt zdolnymi poetami, natomiast bardzo zdolnymi grantobiorcami) ma lewicowe odchyły. Ale poezja jako taka nie jest lewicowa – oczywiście lewicowi krytycy fałszują historię poezji, przemilczają nie-lewicowych twórców, lub udają, że ich poglądy właściwie nie miały nic wspólnego z twórczością itd. Jednak prawda jest taka, że wielu poetów – także tych najbardziej wybitnych – miało poglądy nacjonalistyczne, czy chociażby konserwatywne (ale w stylu starego konserwatyzmu), a ich twórczość jest obecnie chętnie czytana nawet przez ludzi o całkowicie odmiennych poglądach.
W niniejszym krótkim eseju przedstawię pokrótce pięciu poetów, którzy byli w ten czy inny sposób związani z nacjonalizmem, a ich twórczość może i powinna zainteresować polskich nacjonalistów.
William Butler Yeats (1865-1939)
William Butler Yeats był irlandzkim poetą, dramaturgiem, prozaikiem, eseistą i – trochę wbrew sobie – działaczem. Często nazywany jest ostatnim europejskim romantykiem – rzeczywiście jego twórczość zarówno pod względem formy jak i treści ma wiele wspólnego z romantyzmem, mimo że z samych dat narodzin i śmierci wynika, że chronologicznie nie przynależał on do tej epoki.
W.B. Yeats był związany z szerszym ruchem celtyckiego odrodzenia, którego celem było doprowadzenie do duchowego przebudzenia Irlandczyków i stanowiło metapolityczny poziom walki o odzyskanie niepodległości przez Irlandię. Irlandzka tożsamość najczęściej kojarzy się z katolicyzmem, ale W.B. Yeats oraz inni przedstawiciele tego ruchu szukali starszych korzeni irlandzkiej duchowości – właśnie w mitologii i religii celtyckiej, które miały z jednej strony odróżniać Irlandczyków od pozostałych narodów, a z drugiej stanowić pewną płaszczyznę porozumienia z nimi. Sam W.B. Yeats nie był katolikiem, wywodził się ze znamienitej rodziny irlandzkich protestantów i ostrzegał – jak się z perspektywy czasu okazało: słusznie – że oparcie odrodzonej Irlandii bezpośrednio na katolicyzmie doprowadzi do pęknięcia narodu i kraju. Dzisiaj wydaje się oczywiste, że w Irlandii katolicy są zwolennikami niepodległości, a protestanci unii z Wielką Brytanią, jednak wielu słynnych Irlandczyków było protestantami i do czasu popierało niepodległość swojej ojczyzny. Właśnie celtycka tożsamość miała umożliwić zjednoczenie całego narodu: zarówno katolików jak i protestantów, a także tych niezaangażowanych religijnie.
W twórczości W.B. Yeatsa jest wiele odniesień właśnie do celtyckiej duchowości, zwłaszcza w jego dramatach i opowiadaniach, w których wykorzystuje postacie i motywy z mitologii czy podań ludowych. Jego poezja jest całkowicie osadzona w jego irlandzkiej tożsamości, ale z drugiej strony porusza on w niej tak różnorodne tematy i problemy, że rzeczywiście staje się ona uniwersalna i może przemówić do wszystkich Europejczyków. I tak jego najbardziej znane wiersze dotyczą starości, przemijania i trwania kultury (Sailing to Byzantium), Powstania Wielkanocnego i przemiany, którą w ludziach wywołują wielkie wydarzenia (Easter, 1916) czy miłości rodzicielskiej (A Prayer for my Daughter). W.B. Yeats był również głęboko religijnym i uduchowionym człowiekiem, interesował się mistycyzmem, a jego poszukiwania duchowe stanowią bardzo ważny element jego twórczości (najbardziej znany wiersz o tej tematyce to The Tower). Niezwykle ciekawy jest jego ostatni wiersz i testament Under Ben Bulben, w którym przywołuje chwałę dawnej Irlandii i wzywa Irlandczyków do duchowego i narodowego przebudzenia, a także widzi nadzieję na odrodzenie narodu w… eugenice.
Równie ciekawa co twórczość W.B. Yeatsa jest jego biografia – jego zaangażowanie w ruch irlandzki ruch narodowy, w ruchy mistyczne i okultystyczne, czy w życie irlandzkiej i brytyjskiej bohemy artystycznej. W jego biografii pojawiają się takie ciekawe epizody jak zaangażowanie polityczne (które przyniosło mu rozczarowanie tą sferą życia), tragiczny i niespełniony romans z irlandzką aktorką Maude Gonne, próba nawiązania kontaktu z „wyższą rzeczywistością”, próba stworzenia domu rodzinnego w odrestaurowanej średniowiecznej baszcie, czy udział w działalności różnych stowarzyszeń duchowych.
W.B. Yeats był wybitnym poetą, nacjonalistą i mistykiem, a jego twórczość doczekała się rzeczywistego uznania, gdy otrzymał on literacką nagrodę Nobla – jednak co najważniejsze, jest on do dzisiaj (zwłaszcza w świecie anglojęzycznym) uznawany przez wielu czytelników za ich ulubionego poetę. Wynika to z faktu, że jego twórczość nie jest kosmopolityczna, ale z drugiej strony porusza on ze swojej wyjątkowej perspektywy ponadczasowe problemy. Co więcej – W.B. Yeats pisał w romantycznym stylu, jego wiersze posiadają piękny i zapadający w pamięć rytm, ale jednocześnie nie wpadał w banał, a także pisał w elegancki i precyzyjny sposób, bez zbędnej kwiecistości czy formalnych udziwnień. Jego poezja jest idealna nawet dla ludzi, którzy nie czytają wiele poezji, a zwłaszcza dla tych, którzy chcą dopiero w świat poezji wejść.
W języku polskim ukazało się sporo przekładów poezji W.B. Yeatsa i warto sięgnąć po książkowe wybory jego wierszy. Ukazał się również wybór jego opowiadań Hanrahan Rudy, które stanowią wspaniałe uzupełnienie jego twórczości i polecam je zwłaszcza tym, którzy interesują się mitologią i folklorem.
Ezra Pound (1885-1972)
Ezra Pound był amerykańskim poetą, który zawędrował najpierw do Francji, a następnie do Włoch, z którymi związał swój los – na dobre i na złe. Jak powszechnie wiadomo (zwłaszcza w naszych kręgach) Ezra Pound poparł włoskich faszystów, wygłaszał po angielsku radiowe przemowy do amerykańskich żołnierzy atakujących jego przybraną ojczyznę, został przez nich aresztowany i zamknięty w klatce dla goryla, potem przewieziony do Stanów Zjednoczonych, gdzie uznano go za niepoczytalnego i osadzono w szpitalu psychiatrycznym, a po zwolnieniu ze szpitala wyjechał do Włoch, gdzie wciąż tworzył poezję, ale już nigdy więcej nie zaangażował się w życie publiczne.
Ezra Pound jest dość powszechnie uważany za jednego z największych (o ile nie największego) innowatora dwudziestowiecznej poezji. Był to człowiek, który znał się na wszystkim i wszystkim się zajmował – przekładał poezję trubadurów, wykładał literaturę średniowieczną, tworzył alternatywną teorię poezji, zmieniał kanon literatury klasycznej czy europejskiej filozofii, boksował się z Ernestem Hemingwayem, propagował nowe teorie ekonomiczne, zwalczał lichwiarstwo, opracowywał przekłady literatury chińskiej, a co najważniejsze – pisał. Pisał zarówno poezję jak i eseje. Niektórzy zarzucają mu, że jego wiedza na te wszystkie tematy była niezwykle powierzchowna i był w gruncie rzeczy bardzo odważnym dyletantem. Jednak tę powierzchowność nadrabiał brawurą i jego teorie być może nie zawsze są mocno ugruntowane w faktach, ale za to porywające i wyłożone z inspirującą werwą. Co najważniejsze – jego wszechstronne zainteresowania doprowadziły do powstania jego poezji, która czerpie ze wszystkiego i próbuje wpłynąć na wszystko.
Trzeba to od razu powiedzieć – poezja Ezry Pounda nie należy do najprostszych i dla czytelnika, który dopiero wchodzi w świat poezji może być trudna do zrozumienia. Polecam zacząć od jego twórczości z okresu jego związków z imagistami (a także od poezji pozostałych imagistów) i dopiero potem przejść do jego późniejszych dzieł, w tym do Pieśni. No właśnie – Pieśni… Opus magnum Pounda, jego próba stworzenia dzieła totalnego, pewnego apogeum poezji zachodniej, które miało być o wszystkim i dla wszystkich. Czy mu się powiodło? Według samego Ezry Pounda – nie. Ale cytując jego samego: osądźcie sami. Największym atutem i największym balastem Pieśni jest właśnie wszechstronna erudycja autora, który takiej samej wszechstronnej wiedzy wymaga od swojego czytelnika. Jeżeli ktoś zna biegle angielski, najlepiej jest po prostu zakupić wydanie zbiorowe Cantos, do tego Companion – i zasiąść do czytania z tym krytycznym przewodnikiem. Ale zaznaczmy od razu, to lektura na lata, w której kolejny odkryty fakt z życia artysty, kolejny przeczytany przypis, kolejne powiązanie z innym utworem poety pozwalają nam odczytać tę samą pieśń na nowo. Mnie osobiście Cantos wciągnęły do takiego wielokrotnego czytania, wracam do nich, szukam, odkrywam, odkładam na dłużej i znów wracam. Wspaniała przygoda dla poszukiwaczy, polecam spróbować wszystkim zaawansowanym miłośnikom literatury i kultury.
Poezję Pounda trudno zrozumieć, ale nie pozostawia ona obojętnym – co ciekawe, potrafił on pisać bardzo prosto, przemawiając nawet do mniej biegłego czytelnika, w czym chyba objawia się jego autentyczny geniusz. Dowodem tego prostszego pisania są takie utwory jak Francesca, In a Station of a Metro, Sestina: Altaforte, czy pierwsze trzy Pieśni. Gdy już człowiek wgryzie się w tę bardziej zaawansowaną twórczość Pounda, rzadko kiedy przeżywa rozczarowanie, raczej olśnienie. Mnie samego poezja Pounda naprawdę zafascynowała i zmieniła moje myślenie o poezji, a nawet o ekonomii, czy ciągłości kulturowej i roli artysty w świecie.
Ezra Pound pisał również eseje i jego zbiory takie jak Guide to Kulchur czy ABC of Reading są niezwykle ciekawym misz-maszem, zbiorem skrajnie hermetycznych teorii alternatywnych właściwie wszystkiego i niezwykle inspirujących konkretnych wskazówek dotyczących chociażby tego, jak pisać i czytać poezję. Dla nacjonalistów niezwykle inspirujące mogą być również jego mowy skierowane do amerykańskich żołnierzy, które zostały nieoficjalnie wydrukowane i w których tłumaczy on chociażby istotę włoskiego faszyzmu, liberalnego kapitalizmu, ale też cywilizacji europejskiej.
Ezra Pound do dzisiaj jest wymieniany jako jeden z najważniejszych poetów XX wieku, a o jego zaangażowaniu politycznym – pisze się bardzo różne rzeczy… Nie został on nigdy uhonorowany literacką nagrodą Nobla i wielu literaturoznawców przyznaje, że przyczyny tego były wyłącznie polityczne. Jednak sam Ezra Pound był sekretarzem noblisty (i nacjonalisty) Williama Butlera Yeatsa, a także pomógł nobliście T.S. Eliotowi poprawić pierwszą wersję Ziemi Jałowej (co w praktyce oznaczało właściwie napisanie jej od nowa) – w dowód wdzięczności i uznania Eliot podzielił się z Poundem nagrodą po połowie.
Po polsku ukazała się antologia utworów Ezry Pounda w przekładzie Jerzego Niemojewskiego, a także antologia Pieśni w przekładzie różnych autorów. Dostępna jest także antologia Wiersze, poematy i Pieśni w świetnym przekładzie Leszka Engelkinga. Z eseistyki dostępny jest Duch romański oraz Sztuka maszyny i inne pisma.
Gotttfried Benn (1886-1956)
Gottfried Benn był niemieckim poetą – do dzisiaj uznawanym za jednego z najważniejszych niemieckich poetów XX wieku i dość powszechnie czytanym i podziwianym zarówno przez czytelników jak i krytyków. Benn jest również solą w oku niemieckiego świata intelektualnego ze względu na swoje zaangażowanie w narodowy socjalizm, a także to, że w sumie nigdy się swoich idei nie wyparł, a samych narodowych socjalistów krytykował raczej za niezrealizowanie wzniosłych idei niż są same idee.
Co ciekawe, mimo że Gottfried Benn był już za życia uznanym poetą, z zawodu był lekarzem i przez większość życia praktykował, co wiele razy ratowało mu skórę. Gottfried Benn zaczął tworzyć jako ekspresjonista – jego pierwsze wiersze są bezpośrednio związane z jego doświadczeniem zawodowym: ich głównym tematem jest śmierć i rozkład. I właśnie choroba i rozkład ciała są z w nich blisko związane z grozą pierwszej wojny światowej, a następnie z rozpadem niemieckiego społeczeństwa i degeneracją Republiki Weimarskiej. Co ciekawe, Benn nie jest w tych wierszach nihilistą, nie szydzi z pustki, która nie szydzi z niego – ukazuje tryumf śmierci, ale próbuje też szukać w tym wszystkim sensu, a jeśli go nie znajduje, przyjmuje tragizm ludzkiego losu ze zrozumieniem. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że Benn znał śmierć i rozkład z pierwszej ręki – doświadczał jej w szpitalach, w kostnicach, czy w swoim gabinecie, w odróżnieniu od różnych nihilistów-szyderców, którzy leżą w pokoju i życie i śmierć znają jedynie z fantazji czy książek. Takie wiersze Benna jak Mały aster czy Mężczyzna i kobieta przechodzą przez barak chorych na raka są jednymi z kluczowych osiągnięć niemieckiego ekspresjonizmu.
Gottfried Benn w swojej późniejszej twórczości poruszał zarówno temat społecznego rozkładu jak i poszukiwania ładu, zarówno śmierci jak i życia, zarówno przemijania jak i wieczności. Jest on o tyle ciekawym poetą, że kolejne etapy jego twórczości nie przeczą wcześniejszym, ale je uzupełniają, stanowią rozwinięcie kolejnych wątków. Benn poparł niemiecki ruch narodowosocjalistyczny, ponieważ uważał, że odwołuje się on do klasycznego ideału – uważał go za powrót do tragicznej koncepcji życia. Co więcej, doskonale znał biedę i nędzę narodu w czasach kryzysu i uważał, że tylko prawdziwie rewolucyjny ruch, który jednocześnie nie dąży do zniszczenia narodu (jak komunizm) stanowi szansę na poprawę losu zwykłego człowieka.
Gottfried Benn mocno angażuje się w życie kulturalne III Rzeszy, tworzy liczne odczyty i referaty, podejmują polemikę z innymi intelektualistami, zwłaszcza z tymi, którzy emigrują z Niemiec. Ostatecznie popada on w konflikt z narodowymi socjalistami – widzi kontrast między głoszonymi oficjalnie ideami a małością codziennej polityki totalitarnego państwa. I tak jak zawód lekarza dosłownie uratował mu życie najpierw w czasie I wojny światowej, a potem w czasie powojennego kryzysu – tak samo dzieje się w czasie III Rzeszy. Gottfried Benn wstępuje do Wehrmachtu i pozycja lekarza wojskowego zapewnia mu azyl i emigrację wewnętrzną (podobnie jak bezpieczną przystanią okazał się Wehrmacht dla innego intelektualisty – Ernsta Jüngera). Po wojnie jego prace trafiają na indeks, jednak na kilka lat przed śmiercią zostaje odkryty na nowo i ma możliwość publikowania swoich nowych wierszy. Benn był nominowany pięciokrotnie do literackiej nagrody Nobla, ale ostatecznie nie otrzymał jej z powodów politycznych.
Jego twórczość z czasów ekspresjonizmu jest naprawdę poruszająca, ale nie warto zatrzymywać się na niej. Według mnie dopiero jego późniejsze wiersze takie jak Dopóki trzymają miecze, Spotykałem ludzi, czy Tylko dwie rzeczy stanowią najwyższy punkt jego twórczości i są prawdziwym dowodem wielkości tego poety. Jego twórczość przemawia przede wszystkim do tych, którym nie są obojętne takie tematy jak przemijanie i trwanie, wieczność i teraźniejszość, czy życie i śmierć.
Po polsku ukazało się całkiem sporo przekładów Gottfrieda Benna: zbiór Poezje wybrane (w przekładzie Krzysztofa Karaska), 111 wierszy i 222 wiesze (w przekładzie Andrzeja Lama) oraz Nigdy samotniej i inne wiersze. Ukazał się także zbiór opowiadań: Mózg i inne nowele. Dostępne są także dwa zbiory świetnych esejów tego poety: Po nihilizmie oraz Czy poeta zmienia świat.
Giuseppe Ungaretti (1888-1970)
Giuseppe Ungaretti był włoskim poetą i jednym z twórców nowoczesnej włoskiej poezji, zwłaszcza nurtu nazywanego hermetyzmem. Pochodził z Aleksandrii, a tworzyć zaczął w czasie I wojny światowej – jego pierwszy tomik wydany w 1916 roku pełen jest odniesień do doświadczenia wojny oraz braterstwa żołnierzy, co ciekawe również braterstwa między żołnierzami różnych armii. Po zakończeniu wojny G. Ungaretii zaangażował się w życie kulturalne Włoch i związał się z włoskimi faszystami. Ostatecznie wybrał drogę akademicką i w 1936 został wykładowcą literatury włoskiej w Sao Paolo w Brazylii. Na emigracji przeżył kryzys twórczy oraz wielką tragedię osobistą – śmierć syna. Do twórczości poetyckiej powrócił dopiero wraz z powrotem do Włoch przed końcem II wojny światowej. Po wojnie próbowano marginalizować go ze względu na jego powiązania z faszystami, jednak był on na tyle ważnym twórcą, że nie można go było usunąć z włoskiego życia kulturalnego.
Poezja G. Ungarettiego jest niezwykle interesująca i angażująca, ponieważ bazuje na ograniczeniu ilości słów do minimum przy zachowaniu maksimum zarówno treści jak i formy. Są to bardzo krótkie wiersze (często składające się z kilku słów), które – niczym maksymy – zostają w pamięci na długo i z czasem ukazują swoje kolejne znaczenia. Sprawia to, że są one trudne do przełożenia (właściwie każdy przekład pokazuje inny aspekt danego wiersza) i z tego powodu najlepiej czytać je w wydaniach dwujęzycznych. Nawet jeśli nie znamy włoskiego, możemy więcej dzięki takiemu porównaniu zrozumieć, czy po prostu usłyszeć oryginalne brzmienie tych wierszy. I tak przykładowo wiersz Poranek składa się z dwóch słów, które można przełożyć: „promienieję bezmiarem”. Jak to promienienie bezmiarem rozumieć – pewnie każdy czytelnik zrozumie to trochę inaczej. Inaczej też będziemy sami je rozumieć, gdy popatrzymy przez okno bloku na polskim osiedlu na wschodzące szare grudniowe słońce, a inaczej gdy wyjdziemy na grecką plażę w sierpniu, aby podziwiać wschód Słońca. Z kolei inny wiersz G. Ungarettiego, napisany w okopach i odwołujący się wprost do Iliady – Żołnierze – można przełożyć tak: „Jesteśmy niczym jesienią na drzewach liście”. Elegancja i precyzja tych wierszy, a także ich zwięzłość, sprawiają, że wwiercają się one nam w głowę i chodzą za nami (a raczej – z nami) przez całe lata.
Nie wszystkie wiersze G. Ungarettiego są aż tak zwięzłe – ale te najkrótsze pokazują, na czym polegają prawdziwe eksperymenty literackie, które są zrozumiałe dla kogoś poza samym twórcą i zawodowym krytykiem i które rzeczywiście odkrywają nowe formy wyrazu. Takie wiersze są jak slogany, które idą pomiędzy ludzi i pomagają im dostrzec rzeczywistość w całkiem nowym świetle. Jest to też typ poezji, który może silnie przemawiać do współczesnego czytelnika, przyzwyczajonego do szybkiego i zaskakującego przekazu. Wiersze G. Ungarettiego, czy fragmenty z nich mogą i powinny pojawiać się na nacjonalistycznych wlepkach, koszulkach, czy na fashwavowych grafikach krążących po cyberprzestrzeni.
Jako pewne podsumowanie tego, czym jest hegemonia lewicy w świecie kultury, podkreślmy, że G.Ungaretti – twórca hermetyzmu – nie został uhonorowany nagrodą Nobla (ze względu na swoje sympatie i zaangażowanie polityczne), natomiast nagrodę otrzymali dwaj mniejsi hermetyści: Salvatore Quasimodo (komunista) i Eugenio Montale (liberał).
Po polsku dostępny jest wybór poezji G.Ungarettiego wydany w 1975, ale szczególnie polecam dwujęzyczny wybór Dzień po dniu (przekład Jarosława Mikołajewskiego). W 2019 roku w setną rocznicę oryginalnego wydania ukazał się polski przekład pierwszego powojennego tomu G.Ungarettiego – Radość katastrof (w przekładzie Grzegorza Franczaka).
Tadeusz Gajcy (1922-1944)
O krótkiej biografii Tadeusza Gajcego można napisać wiele – ale o wiele mniej niż o jego twórczości. Gdy przyjrzeć się bliżej jego wierszom, a także jego działalności w życiu literackim – trudno uwierzyć, że żył on jedynie 22 lata, a okres jego „dorosłej” aktywności twórczej trwał jedynie 5 lat. Przez ten czas zdążył on osiągnąć więcej niż niejeden poeta aktywny przez kilka dekad. Jednak – podkreślam, że jest to moja prywatna teoria, niepoparta żadnymi dowodami poza moimi własnymi refleksjami – o ile najbardziej znany poeta pokolenia Kolumbów, Krzysztof Kamil Baczyński, już przed śmiercią doszedł do apogeum swojej twórczości, to Tadeusz Gajcy zginął przed realizacją pełni swojego talentu. Uważam, że gdyby nie jego tragiczna śmierć, gdyby miał szansę na jeszcze chociaż kolejne 5 lat aktywności twórczej, Tadeusz Gajcy byłby dzisiaj wymieniany w jednym szeregów obok takich polskich poetów jak Słowacki czy Norwid. Jest to kolejny przyczynek do rozmyślań i dyskusji nad sensem i znaczeniem Powstania Warszawskiego – z drugiej strony podejrzewam, że gdyby Kolumbowie przeżyli okupację niemiecką, zostaliby przez Sowietów i ich pachołków zabici albo uciszeni.
Poezja Tadeusza Gajcego (zresztą jak większość polskiej literatury aż do dziś) zanurzona jest w tradycji romantyzmu – to jej wielki atut, zwłaszcza że dla Gajcego romantyzm jest natchnieniem i inspiracją do przemówienia swoim głosem, a nie ograniczeniem i ciężarem zmuszającym do epigoństwa; z drugiej strony jest to jej pewne ograniczenie, ponieważ wiersze napisane w pewien sposób archaicznym, romantycznym i neoromantycznym (młodopolskim) językiem, są dla współczesnego czytelnika z jednej strony atrakcyjne, a z drugiej trudne w odbiorze. Głównym wątkiem poezji Tadeusza Gajcego jest tragizm losów polskiego narodu, który był bezpośrednio związany z tragizmem losów jego pokolenia – jest to kolejny element, który z jednej strony czyni jego twórczość atrakcyjną (wszyscy, którzy coś niecoś wiedzą o polskiej kulturze i historii, od razu zrozumieją to przesłanie), a z drugiej jednak sprawia, że jest ona dla współczesnego czytelnika odległa (nasza wielka wojna to wojna duchowa – przeciw nihilizmowi i beznadziei konsumpcjonizmu). Kolejnym interesującym wątkiem poezji T. Gajcego jest miłość – pełna uniesień duchowych, ale jednak przytłoczona przez tragedię wojny i okupacji.
Tadeusz Gajcy był najpierw jednym z autorów, a następnie ostatnim redaktorem „Sztuki i Narodu” – środowisko tworzące to czasopismo, a także ich twórczość, powinny stanowić inspirację dla współczesnych polskich nacjonalistów, ponieważ była to ostatnia jawnie nacjonalistyczna polska grupa artystyczna, która miała rzeczywisty wpływ na polskie życie kulturalne. Do dzisiaj stanowi ona zadrę wśród polskiego środowiska literackiego i literaturoznawczego, ponieważ ich twórczość rzeczywiście jest inspirująca i poruszająca, a z drugiej – no jak to tak, nacjonaliści…
Poezja T. Gajcego jest obecnie dostępna w różnych wyborach i zbiorach, polecam sięgnąć po dowolny z nich. W 2016 roku ukazała się monografia Gajcy. W pierścieniu śmierci autorstwa polonisty Stanisława Beresia. Jest to bardzo wnikliwa i interesująca pozycja (podzielona na dwie części: biografię poety i analizę jego twórczości), która jest jednak świadectwem ambiwalentnego stosunku polskiego środowiska literaturoznawczego do Tadeusza Gajcego. Stanisław Bereś stara się oddzielić twórczość T. Gajcego od jego poglądów politycznych, a także pokazać, że tak właściwie to nacjonalistą nie był, bo na przykład wcale nie był szowinistą, albo nie miał problemu z nawiązywaniem dyskusji z twórcami o innych poglądach – dając tym samym dowód, że ma nikłe pojęcie o tym, czym tak naprawdę był i jest nacjonalizm.
Podsumowanie
Na zakończenie podkreślę jeszcze raz – wbrew temu, co twierdzą krytycy literaccy i co myśli wielu nacjonalistów, wśród najważniejszych poetów znaleźć możemy wielu nacjonalistów, których twórczość lewicowcy i liberałowie próbują zamilczeć lub przeinaczyć. Poezja takich autorów jak Yeats, Pound, Benn, Ungaretti, czy Gajcy może stanowić dla nas wielką inspirację.
Zachęcam wszystkich czytelników „Szturmu” do tego, aby sięgnąć po wiersze wspomnianych tutaj pięciu poetów – zwłaszcza tych czytelników, którzy ostatni kontakt z poezją mieli jeszcze w szkole. Z poezją jest jak z muzyką – trzeba rzeczywiście jej słuchać regularnie, żeby ją polubić. Trzeba też pamiętać o tym, że jeśli nie lubimy twórczości jakiegoś poety, to jeszcze nie znaczy, że nie lubimy poezji w ogóle. Jest to właśnie jak z muzyką – to że nie lubimy jazzu, nie znaczy jeszcze, że nie spodoba nam się black metal.
Czytanie poezji może nam dać taką samą estetyczną przyjemność jak wspomniane słuchanie muzyki, oglądanie filmów, czy czytanie powieści. W.B. Yeats jest dobrym przykładem twórcy, który starał się tworzyć również dla tak zwanego „zwykłego człowieka” i którego poezja (w większości przypadków) jest na tyle przystępna, że nie trzeba być literaturoznawcą, żeby ją czytać, a jednocześnie na tyle dobra, że może nas zainspirować. Oczywiście, poezję warto czytać i warto interesować się biografiami poetów związanych z nacjonalizmem, czy całych grup jak środowisko „Sztuki i Narodu”. Jednak naszym ostatecznym celem nie jest literaturoznawstwo i tworzenie kolejnych artykułów o tym, co poeci robili kiedyś, czy kolejnych analiz starych wierszy. Naszym ostatecznym celem jest stworzenie nowej nacjonalistycznej poezji, która będzie dorównywać wielkości dawnych twórców i ostatecznie stanie się stałym elementem naszej kultury narodowej.
Jarosław Ostrogniew