Zasmucona Mokosz
„Mit wyłowienia stanowi mit totalny: nie tylko opowiada o stworzeniu świata, lecz również wyjaśnia pochodzenie śmierci i Zła”.
Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, t. III
Prawdopodobnie nigdy dotąd w historii współczesnej Polski kobiecość nie została wystawiona na tak trudną próbę. W ocenie sytuacji z ostatnich dni raczej odżegnywałbym się od generalizowania i próby zamknięcia wszystkich uczestniczek strajków kobiet w jakieś pejoratywne ramy, co jest charakterystyczne niestety dla znacznej części środowiska. Jako nacjonalista przywiązany do indoeuropejskiej spuścizny nie uważam, że należy bronić (prze)życia za wszelką cenę. Powiem więcej, przyznaję, że zaraz po wydaniu wyroku TK wydawało mi się, że w tym konflikcie należy wykreować „trzeciodrogowy” głos ruchu nacjonalistycznego i akcentować własną narrację, nie wdając się w skrajnie spolaryzowany konflikt. Jednako okazało się to dość naiwne, ponieważ już przy pierwszych podrygach protestów szambo rozlało się z taką siłą, że nie sposób było się temu biernie przyglądać. Każdy z nas na pewno dostrzegł wielu znajomych, dotychczas bardzo biernych w sprawach społecznych, o umiarkowanych poglądach, którzy masowo, podkręceni covidową nudą i bezczynnością, ruszyli protestować. Nie można wiele wymagać od bezkształtnej masy, ale trudno było się spodziewać, że aż tak ochoczo podejmą estetykę, totalność oraz poziom wulgarności zaserwowany im przez wynaturzone, skrajnie feministyczne i lewicowo-liberalne organizacje stojące na czele wielkomiejskich hucp. Nagle nachalnie promowana odpowiedzialność związana z epidemią przestała mieć jakiekolwiek znaczenie, a dotychczas popularne hasła o wszechmiłości i tolerancji (stanowiące poniekąd pierwiastek żeński natury człowieka) okazały się jedynie maską, spod której eksplodowała skryta nienawiść, pogarda i agresja. Co prawda nie da się ukryć, że to, bądź co bądź, zwyczajne i nieuniknione ludzkie emocje. Jednak z uwagi na niską średnią wieku uczestniczek, które raczej powinny się zajmować problemem dzielenia przez zero niż aborcji, budziło to, pomijając oczywiste zażenowanie, smutek oraz troskę o kondycję następnego pokolenia młodych dorosłych. To przecież od nich będzie zależała przyszłość naszego kraju. Stąd też chciałbym dzisiaj opisać stojący na antypodach powyższych wzorców archetyp żeńskiej Bogini Mokosz, która z pewnością z przygnębieniem obserwuje zastany porządek.
Na początku pragnę wszakże przywołać obiecany w poprzednim artykule motyw słowiańskiej kosmogonii i mitu antropogenicznego. Niestety jest to mocno wybrakowany element wiedzy o Rodzimej Wierze. Rozpocząć rozważania można luźno od słowiańskiej bajki ludowej, w której to smoki wodne porywają kobiety, aby je pożreć, natomiast ogniści (dualizm żywiołów) wijowie ratują je i wchodzą z nimi w stosunek, z którego rodzą się silni i mądrzy „synowie słońca”, solarni herosi. Idąc dalej, wiemy że wśród mitologii europejskich politeizmów często pojawiał się wątek axis mundi (z łac. oś świata) przedstawiany niekiedy jako Drzewo Życia, które istniało przed stworzeniem świata, by następnie stać się jego centrum. W naszym uwarunkowanie geograficznym utożsamiany był on czasem ze znajdującym się na Słowenii szczytem Triglav. Tymczasem w micie z Karpat Wschodnich na drzewie tym zasiadały dwa gołębie (dualizm płci?), które wyławiały z wodnych głębin piasek i kamienie, z których powstały kolejno poszczególne elementy Świata. Natomiast w rosyjskiej wersji tego podania to zasiadająca na drzewie orlica zradza 3 jaja, które mogą być analogią do trójpodziału Świata na Jawię, Prawię i Nawię. Podsumowując, w odróżnieniu od semickich religii w przytoczonych wyżej przypadkach mamy wyraźnie zarysowane wyobrażenia zrodzenia rozmaitych elementów Świata przy równoważnym współuczestnictwie pierwiastka kobiecego.
Wracając jednak do tematu bogini Mokosz, warto najpierw byłoby pochylić się nad etymologią jej imienia. Z jednej strony przywoływany jest w literaturze związek z staroindyjskim „makha”, co oznacza „szlachetny, bogaty”, a z drugiej konotacja ze słowiańskim rdzeniem „mok-”, oznaczającym „moczyć, mokry”. Tak jak wspomniana w moim poprzednim tekście Tiamat, tak i Mokosz jest kojarzona z płodną wilgocią jako bóstwo akwatyczno-telluryczne w opozycji do męskich uranicznych, czyli władających niebiosami Bogów jak np. orający ziemię piorunami Perun. W słowiańskim przypadku Mokosz ukazana jest nam jako urodzajna Matka Ziemia, która przedstawia stronę bierną w tworzeniu świata zapładnianą metaforycznie przez twórczą moc niebiańskich Bogów lub w innym kontekście jako plenna bruzda orna przetwarzana przez społeczeństwo rolnicze. Z szacunku dla Ziemi wśród plemion słowiańskich kultywowane były rozmaite zwyczaje. Przykładowo kładziono na ziemi zarówno nowonarodzone dziecko jak i konającą osobę, co ukazuje nierozerwalność początku i końca życia z glebą. Co więcej, pojawiały się również pewne obostrzenia związane z szacunkiem dla ziemi co ukazuje poleski mit, który zakazywał w obrodzoną trawą i plonami, wiosenną glebę wbijać kołków czy ogrodzeń kojarzone jako symbol stosunku. Ponadto przed orką lub siewem symbolicznie całowano grunt. W słowiańskim folklorze występował również obyczaj zakopywania w ziemi resztek jedzenia, co miało zwiększyć urodzaj. Mokosz dla Słowian była obrończynią kobiet, doglądała ich prac takich jak skubanie i strzyżenie owiec (stąd też składano w ofierze dla niej wyroby wełniane), hodowla lnu i przędzenia. Sporadycznie przypisywano jej cechy mrocznego, erotycznego, raczej demona niż bóstwa, związanego z praktyką masturbacji, jednak rzetelni badacze wykazują, że te była to osobna kreacja, niezależna od Bogini Mokosz. W wyobrażeniach naszych przodków Mokosz wiązana była często z atrybutem rogu do picia stanowiącego symbol płodności lub kołowrotku do przędzenia.
Reasumując, w dobie kryzysu żeńskich autorytetów, których nie zastąpią nigdy influencerki z instagrama, wypadało silnie zaakcentować prawzór kobiety-matki-bogini. Rola kobiet w społeczeństwie jest niezastąpiona i należy jej się wielki szacunek, na który natomiast nie mogą liczyć wyzute z kobiecości, zradykalizowane osobniki pod sztandarem „wypierdalać”. Nie ma wolności bez odpowiedzialności!
Witomysł Myduj
Bibliografia:
-
Brückner „Mitologia słowiańska i polska”
-
Gieysztor „Mitologia Słowian”
-
Strzelczyk „Religia Słowian”
Grafika: https://www.deviantart.com/hello-heydi/art/Mokosz-Heydrich-sadness-of-Goddess-309163426