Prolog
Wielki rozwój karier raperskich nastał. Wyrastają jak grzyby po deszczu za sprawą akcji „#hot16challenge2”. Akcja aby wspomóc służbę zdrowia, która ma braki, bo „państwo z tektury” nie daje rady… I dobrze. To znaczy, że jako naród wykorzystujemy nową technologię cyfrową, aby dbać o to państwo, jeśli ten demo-liberalny system nie funkcjonuje dobrze. Niestety, nie jest tak, jak być powinno, nie tylko na „rodzimym podwórku”, ale na całej planecie. Inaczej ujmując: system nas, „szarych obywateli”, po prostu gnębi, kiedy będzie miał do tego okazje. Nie wiadomo już, z której strony dostaniesz obuchem. Na tło rodzinne podwórko. Kolejna ustawa? Kolejne obostrzenia? Kolejne wymysły ministra zdrowa, aby się „zabezpieczać na wirusa”, chociaż sam zachowuje się jak hipokryta, bo przed kamerami nie zakłada maseczki? A teraz w skali całego globu. Obowiązkowe szczepienia na całej planecie? Takie rzeczy, kiedyś były tematami science-fiction, a teraz powoli staje się to realne…
Jak do tego ma podejść „szary człowiek?” Będzie to ignorował i już to robi, ale zachowa zdrowy rozsądek. Idąc dalej: jak rozwinie się „reżim medyczny”? Wszystko wskazuje na to, że w niektórych województwach ma zostać zniesiony „obowiązek noszenia maseczek”. Pożyjemy, zobaczymy. Zresztą to nie o tym miał być tekst. To tylko tak w ramach prologu, tło dziejowe, w jakim „klimacie”, w okresie kwietnia i maja 2020 roku, propaganda konserwatywnych liberałów, w skrócie „kolibrów”, rozlewa się w Internecie, za pomocą „#hot16challenge2”. A ich dogmatyzm, jest tak samo spaczony, jak każdy inny, kto chce się dostać do władzy w ramach 3-ej RP.
Wstęp
Nagle politycy stają się „nawijaczami” od „siedmiu boleści”... Gdy na nich naród patrzy, to coś w nim pęka. Ta błazenada przechodzi ludzkie pojęcie. Ja rozumiem akcje na rzecz zbiórki pieniędzy, bo „system z dykty” nie działa, ale żeby prezydent Polski, który ma wpływ na rzeczywistość, i ma rozwiązanie tego problemu w kieszeni, brał tablet i nawija o „cieniu mgły”? Czy to jest odpowiednie zachowanie? Odpowiedz sobie czytelniku sam. „Główka pracuje”, bo w takim tle historycznym przyszło mi pisać wstęp do tego felietonu na temat propagandy sianej przez konserwatywnych liberałów w ramach Konfederacji. Już niech nas nie czarują „ręką wolnego rynku”, bo to nie działa. Niestety Panie Januszu Korwinie-Mikke. Społeczeństwo „może i jest głupie”, ale pośród niego są ludzie, którzy patrzą w skali makro na rzeczywistość. Widzą zło systemu, samego w sobie, i starają się go dostosować do narodowych predyspozycji. Niestety, nikt tego nie dostrzega. Nadal na „polskim podwórku” walka polityczna, od ponad dekady, kto będzie niósł prym: Prawo i Sprawiedliwość (PiS), czy Platforma Obywatelska (PO)? Czas czytelniku znieść klapki z oczu, nie kierować się dogmatami demagogów, a patrzeć „fuzyjnie”: romantycznie i pragmatycznie, na otaczającą nas rzeczywistość.
American Dream umiera na naszych oczach
„American Dream” się kończy. „Pax Americana” się rozsypuje. Chiny wygrywają na pandemii najwięcej w globalnej walce o prym na Ziemi. A my nadal jak „pigmeje”, na lokalnym podwórku, będziemy walczyć dzielnie z socjalizmem... Naprawdę? Ciekawy dogmat. Szkoda, że taki pusty w swej prostocie. Lustrzane odbicie materialistycznej idei, jakim był początkowo kapitalizm, a potem próba zabezpieczenia „ludzkiej tkanki” wykorzystywanej przez kapitał, w postaci innego nurtu, jakim był socjalizm. Zdominowany przez Karola Marksa, rozprzestrzenił się w tej formie na cały świat, i to jeszcze w złej interpretacji filozofa… Pamiętać trzeba, że nurtów socjalistycznych, kiedy powstawał socjalizm, było wiele. Szacunkowo socjalizm jako idea istniał już w okresie Powstania Listopadowego. Ciekawym jest też to, że Adam Mickiewicz uważał się za socjalistę. O tym fakcie mało kto wie. Tak samo mało kto o tym wie, że Karol Marks wspierał jak tylko mógł Powstanie Styczniowe. Też to jakoś wypadło w świadomości społecznej...
Karol Marks i problem interpretacji „jego wypocin” w dziejach
Z nadinterpretacji „wypocin” Karola Marska, powstał jako pierwszy bolszewizm. Karol Marks zapewne przewraca się w głowie, iż Rosja przyjęła „jego nauki” pod dyktando Lenina. Sam Marks uważał, że najgorzej co może się stać, to era rozwoju przyśpieszonego socjalizmu, w stronę komunizmu, na terenie Rosji, a gdy czyta się Karola Marksa ze zrozumieniem, to ma się zupełnie inne wrażenie... Parafrazując jego zdanie, chodzi o to, że obawiał się rozwoju jego idei, jeśli jej podwaliny powstaną w Rosji. Obawy kierował w stronę „mongolskiej mentalności” Imperium Rosyjskiego. I tu zaczynają się schody. Doszło do zamierzonej nadinterpretacji dzieł Karola Marska. Podłapał je przywódca bolszewików, Lenin. Ten ostatni uważał, że rozwija idee Karola Marska, chociaż jak dla mnie, wykorzystał pisarza i filozofa do walki o władzę. Doszedłem do tego zdania dopiero niedawno, w okresie swoich studiów magisterskich na kierunku historycznym. Wcześniej tego nie rozumiałem. Teraz dopiero z czasem człowiek dojrzewa do innych rozważań nad przeszłością…
Kapitalizm i komunizm, „złe i niedobre rodzeństwo” materialistycznej idei
Komunizm to taki „zły brat bliźniak” kapitalizmu, chociaż kapitalizm z założenia też jest zły. Ten „komunizm” w stylu sowieckim, przyśpieszył proces degradacji ludzkiego ducha. A demokracja liberalna w postaci amerykańskiej, też tego dokonała, ale w innym kierunku i tempie. Konsumpcja, atomizacja, egoizm, fanatyczna tolerancja, przecież nie wymyślili tego Sowieci? A mamy to teraz w obecnym systemie, który nas bombarduje, albo kawałkiem „gołego cycka” i seksualizacji, albo chorymi podprogowymi reklamami. Tylko po to, aby zakupić jakiś produkt, który do szczęścia nie jest nam wcale potrzebny…
Lustrzane odbicie, zapamiętaj to czytelniku. Inaczej zobrazować to można, jako „dwie strony tego samego medalu”, jakim jest materializm. „Idea bez ducha” jest po prostu pusta. Ma wszystko co potrzebne do fizyczności tkanki materialnej, ale nie ma żadnej duchowej namiastki, a nawet pasji wynikającej z przynależności do człowieczeństwa. Wracając jeszcze co do wątku samego „socjalizmu”, został on skażony w dziejach głównie przez jego nadinterpretacje. Zrobiłem wstęp odnośnie zrodzenia się bolszewizmu w Rosji. Trzeba rozwinąć tutaj ten wątek jeszcze bardziej. Socjalizm został „zbombardowany i zniszczony”, jako idea, nie ideologia, warto w tym miejscu to podkreślić. Chodzi mi w tym miejscu głównie o dwa totalitaryzmy dwudziestego wieku: wcześniej wspomniany bolszewizm i późniejszy hitleryzm. Jeden i drugi miał styczność z „socjalizmem”, ale tylko w semantyce. Nie widać tego było w realizacji. Znowu wygrały dogmaty, chęć władzy, dominacja na kontynencie, pociągi do imperializmu ludzi dobrze postawionych przy sterach władzy. Nie chodziło tu o żadne o „dobro człowieka”...
Konserwatywni liberałowie i ich walka z socjalizmem
W tym wątku przejdziemy teraz do bardzo niebezpiecznej w semantyce zagrywki frakcji tzw. „konserwatywnych liberałów”, (w skrócie kolibrów), w ramach Konfederacji, Czemu tak zaczyna się tytuł tego tekstu? „Jak Don Kichot walczy z socjalizmem?” Dokładnie to jeden z wersów "Wnełwionego Kłuika" w swojej #hot16challenge2, który wykorzystałem w tytule, bo mi się po prostu spodobał. Trafnie opisuje on rzeczywistość. Autor wspomnianej 16-stki zwrócił uwagę na to, co ma do przekazania m. in. Korwin. O co dokładnie chodzi?
O dostrzeganie dogmatyzmu kolibrów, który niczym nie różni się od dogmatyzmu innych partii politycznych, na polskiej scenie politycznej, w ramach 3-ej RP. To tylko podkreśla, że to nie jest partia, która chce zmienić system, tylko... „do chapać się do władzy”. Maskarada trwa. Szarzy obywatele uwierzą w dogmaty kolibrów i dadzą im mandat. Szacunkowo mogą dojść do władzy w tym zastanym demo-liberalnym szambie. System ich „przemieli” i po 4-ech latach wyjdzie „szydło z worka” jacy są naprawdę. Niestety, jako naród, znamy to z autopsji. Prędzej czy później konserwatywni liberałowie pokażą jak ich sterowanie państwem w 3-ej RP wygląda. Po prostu bycie u sterów władzy wypacza ludzi. I tu już nie chodzi o poglądy polityczne, tylko błąd systemu, jakim jest obraz obecnej demokracji liberalnej od 1989 r. w Polsce.
Tutaj dygresja na temat sianej propagandy, od strony konserwatywnych liberałów w postaci Korwina, Sośnierza, czy Pana Berkowicza. Uwaga, 3, 2, 1, start. Wjeżdża mocna bomba interpretacyjna!
Obecnie w Polsce nie ma socjalizmu bo mamy demo-liberalizm!
Obecnie w Polsce nie mamy socjalizmu, drodzy czytelnicy. Obecnie w Polsce mamy demokrację liberalną, w skrócie „demo-liberalizm”. Charakteryzuje się on pluralizmem politycznym. Super tylko, że ten pluralizm polega na tym, że dojdą do władzy ci, których obecna władza i system „dopuści”. Ekstra opcja, naprawdę…
Na podstawie tego politycznego „bigosu” mogą funkcjonować konserwatywni liberałowie, czy ugrupowania neo-komunistyczne jak „Partia Razem". Przechodzimy ze skrajności, w skrajność, tej samej materialistycznej idei. A nadal mamy dwie strony tego samego medalu – materializm w dogmatach, tylko z innej strony.
Oto rechot historii, w jakim my systemie żyjemy, jako obywatele. Jako Obywatel Polski, jako część tego Narodu, mam prawo krytykować taki system, który nas gnębi, zamiast pomagać, więc przepraszam, ale to robię. Umożliwia mi to „ułomna konstytucja” tego bytu, jakim jest 3-cia RP. Wolność słowa. Podobno. Więc to robię. Jak widać na przykładzie 3-ej RP, nie ma miejsca dla polityków o poglądach nacjonalistycznych, gdzie np. na Węgrzech czy na Słowacji takie ugrupowania funkcjonują. Od razu skojarzenia z Hitlerem, chociaż ludzie o takich poglądach (tj. nacjonaliści) nie mają jego portretu w domu. Naprawdę, uwierzcie. W Polsce od razu są „zjadani przez system”, jak zresztą większość polityków będących przy korycie dłużej niż 4 lata.
Sprawa M. Kowalskiego, jak system 3-ej RP „mieli” ludzi
Ciśnie się aż tu na oddzielny wątek postać Pana Mariana Kowalskiego. Od ochroniarza, przez kandydata na prezydenta, przez sektę Chojeckiego, aż do obrony obecnej władzy, PiSu, na którą wcześniej pluł u sekciarskich fanatyków. Istne kuriozum sytuacyjne czym jest polityka w 3-ej RP. Bagno, w którym „rączka rączkę myje”, jeśli można wykorzystać „nagadywacza” do siania propagandy swojej partii. Wystarczy dać sporą sumę skażonych srebrników, czy inne „ochłapy dla pieska”, aby „dobrze szczekał” i zintegrował elektorat...
Wracając do postaci samego M. Kowalskiego. Cóż... jak to obrać w słowa? Małostkowy umysł został w swej prostocie pożarty i wykorzystany przez demo-liberalny system? To chyba najprostsze co mogę napisać. On jako demagog osiągnął już sporo, kosztem ludzi, którzy w niego wierzyli. Kowalski to przykład, co przechodzi przez procedury „demokratyczne”, które z demokracją mają mało co wspólnego…
No i co dalej z tymi kolibrami? Mamy się ich bać?
Powróćmy do wcześniej prowadzonej narracji, w kwestii ugrupowania tzw. „kolibrów”. Obecnie w maju 2020 roku takimi osobami w ramach Konfederacji są Korwin, Sośnierz i Berkowicz. Gdy tak na nich patrzy „szary obywatel” i ich słucha, to dochodzi do wniosku, że „fajnie gadają”, ale z drugiej strony… „coś jest z nimi nie tak”. Gdy patrzysz w sferze makro, jakim systemem jest 3-a RP, to w pewnym momencie zmienia ci się perspektywa.
Zaczynasz zauważać „dogmatyczność poglądów”, jakie by one nie były. To zjawisko pośród „kolibrów” łączy jeden główny dogmat. Chodzi dokładnie o tzw. walką z „socjalizmem na froncie”, do takiego stopnia, że powoli ten liberalizm, klaruje się jako walka w ogóle z państwem, bo państwo z założenia jest „socjalizmem” samym w sobie. Ale to inny wątek na dywagacje, którego w tym felietonie nie mam ochoty jako autor rozwija. Obrałem inną tematykę. Przepraszam. A wracając do zadanego pytania w podtytule. Nie obawiajmy się konserwatywnych liberałów. Bójmy się jednak tego, jak funkcjonuje ten system jako całość, bo „on jak Kronos pożera swoje dzieci”. (Znów parafraza Wnełwionego Kłuika z #hot16challenge2, do której odwołuje).
Polska potrzebuje gruntownej przebudowy, duchowej i mentalnej rewolucji, a nie „podmianki” partii. Zauważ czytelniku, w Polsce „głosujesz na partię, a nie na człowieka”. A demokracja w swej semantyce oznacza „władzę ludu”. Trudno o niej mówić w państwie, gdzie politycy uznają się za jakąś „kastę gburów, co pozjadali rozumy”, a jedzą i patrzą tak samo jak reszta obywateli. Cóż, jest jednak jedna różnica. Może te ceny posiłków są inne, aby podbić swoje ego, oderwać się od narodu, i „tworzyć bajki” dla „ciemnego ludu”. A Jan Paweł II i ksiądz Jerzy Popiełuszko uczyli, że trzeba stworzyć „państwo dla obywateli, a nie obywateli dla państwa”. Wszyscy pięknie wystrojeni wyszli jak na mszę w garniturkach i pochowali się po chatach. Szkoda, że ten patriotyzm jest na pokaz i taki bardzo płytki pośród polityków. Pomimo tego, że wymienieni duchowni żyli w innych czasach, to ich hasła nadal są aktualne na zmiany, na lepsze.
Rodzaje „politycznej paplaniny bez pokrycia” na stan maj 2020 rok
Jakie rodzaje „politycznej paplaniny bez pokrycia” mamy obecnie na polskiej scenie politycznej? Pierwsza z nich to „paplanina” partii rządzącej. „Prawicowe frazesy” wymieszane z „pakietami socjalnymi”, aby kupić wyborców. Nie oszukujmy się. PiS coraz bardziej przypomina karykaturę sanacji, z 20-lecia międzywojennego, po śmierci Piłsudskiego. (W przypadku PiSu zginął Lech Kaczyński i też widać pewną adekwatność „kultu zmarłego”). Drugie „semantyczne szambo” to docinki PO, która mało co może już ugrać, np.: „to wina PiSu”, „my zrobimy to lepiej”, „dajcie nam szansę”, „uwierzcie w nas”. Naprawdę, w ten sposób chcecie przekonać obywateli, aby was wybrali, jak wy nic nie potraficie zmienić? Co, kolejny wybór nastanie między dżumą, a cholerą? Pani Kidawa-Błońska przebiła swoimi przemowami Petru i Komorowskiego razem wziętych! Brawo! Nikt wam na pewno już nie odda władzy, na pewno nie większością głosów! Strzał w kolano, i to jeszcze w rzepkę. To co wam się ostało, to lokalne rządzenie ze stolicy Polski. „Sorry, taki mamy klimat”.
Władza w 3-ej RP wypacza mniej więcej, co 4 lata
Władza wypacza. Chcą być przy niej, aż do śmierci. Zastanawialiście się kiedyś, czemu od ponad 20 lat widzimy te same twarze w polityce, które najczęściej zmieniają opcje polityczną? Jedynym wyjątkiem od reguły jest Janusz Korwin-Mikke. Z jednej strony go za to tylko szanuje, jako człowieka, z drugiej strony... zamknięcie się w kokon poglądowy nic nie zmienia i nie jest twórczy. Od kiedy pamiętam, mówi się, że „tylko krowa nie zmienia poglądów”. Co nie oznacza, aby być „chorągiewką na wietrze”, i zmieniać front, jak lepiej wiatr zawieje. Trzeba być pragmatycznym w myśleniu, mieć romantyzm w sercu. Rozwijać swoje poglądy na świat. Nie stać w miejscu. Dostosowywać je do zastanej rzeczywistości. Znaleźć złoty środek, a jedynym panaceum pozostaje samoorganizacja, tworzenie syndykatów, oddolna praca organiczna, zwalczanie mentalności liberalnej wyssanej z amerykańskimi filmami od narodzin. Nie można też zapominać o szeroko pojętej samorealizacji jednostki, ale bez indywidualistycznych wypaczonych mrzonek. Wtedy dopiero Polska ma szansę się odrodzić w 100%, a widać to w haśle „państwa dla obywateli, a nie obywateli dla państwa”, dewiza o której mówił Jan Paweł II, czy ksiądz Jerzy Popiełuszko, o których wspominałem wcześniej. Te hasła są aktualne dzisiaj! Czas może się przebudzić?
Inne przykłady „dogmatycznego syfu” na obecnej scenie 3-ej RP
Istnieją jeszcze inne przykłady „dogmatycznego syfu” w obecnej polskiej polityce. Wymienić tutaj trzeba partię „Razem”. W większości to „kalafiorowa lewica” bogatej młodzieży i trochę neo-komunistów dla smaku, walczących z kapitalizmem. W tym całym „gulaszu semantycznych znaczeń” wyłania się kolejna opcja polityczna, jaką jest Konfederacja. Tutaj problem jest bardziej złożony, bo wewnątrz tego ugrupowania są ludzie o różnym światopoglądzie. Nie zmienia to faktu, iż najbardziej wybijającą się grupą są konserwatywni liberałowie, a raczej ich dogmatyzm, który niczym się nie różni od dogmatyzmu innych opcji politycznych w Polsce.
Co na to naród? Co myślą na ten temat obywatele?
Jeszcze raz powtórzę. My, jako obywatele nie oczekujemy znowu „podmiany władzy”. Zwłaszcza podmiany z tej nieudolnej sanacji na kolibrów, którzy marzą o „dzikim zachodzie” w Polsce. Pamiętajmy, że „dziki zachód” nie był takim pięknym okresem, jak nas uczyła amerykańska kinematografia. Co ciekawe, propaganda USA padła w gruzach w 2020 roku, kiedy zaczęła się pandemia. W każdym „serduszku atlanty” pojawia się scenka rodzajowa: „Ameryko! Tyś taka wspaniała na tych filmach typu Dzień Niepodległości, to czemu nie pomagasz i zamykasz granice, jak jest pandemia?!?”. Coś poszło nie tak. Świat się zmienił przez te zarazę, bezpowrotnie. (Atlanta to takie „pogardliwe określenie kogoś, kto wierzy w NATO i prym USA na świecie, bo są najlepsi w kosmosie.”)
Pstryczek w nos dla kolibrów – o dobrodziejstwach „podłego” socjalizmu
W tym akapicie skupimy się na „dobrach socjalizmu”. Co tak naprawdę dobrego przyniósł on ludzkości? Tak bardzo się go dzisiaj „gnębi”, zwłaszcza z pieniackich ust konserwatywnych liberałów na „modłę hamerykańską”? Czas go może zacząć bronić? A warto, bo pewnie wielu z was czytelnicy nie wie o tym, że gdyby nie ruch socjalistyczny w XIX wieku, to by wasze dzieci nadal pracowały w kopalniach, jak w obecnej Afryce. Ktoś powie, „ale to kwestia postępu, jaki mamy teraz! To to jest jego przyczyną!”. Płytkie to trochę. Odpowiedź na to jest: TAK i NIE.
TAK, bo pewna zastana rzeczywistość teraz, to wynik walki socjalistów o poprawienie bytu ludzkiego. Zwał jak zwał. Socjalizm sam w sobie był postępowy, więc ruszył świat do przodu, ale niestety to aktywuje odpowiedź NIE, bo ktoś go wykorzystał, jako idee, dorobił do niego ideologię, poszło to w złą stronę, o czym w dalszej części tekstu szerzej będzie też.
Gdyby nie ten „podły socjalizm” zapewne byś był bardziej wykorzystywany przez kapitał, i nie było by takich zabezpieczeń, jak np. stawki godzinowej, ustalonej przez PiS. (Tak to jest element polityki socjalnej tej partii, ale to nie jest już socjalizm, ludzie! Wyłącz Korwina krula z głowy!). Zapewne gdyby nie ten podły socjalizm, to nie miałbyś już nawet „ochłapów polskiego współczesnego systemu”, w ramach 3-ej RP, w postaci chociażby pójścia do lekarza na Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ). (Chociaż Konstytucja 3-ej RP zapewnia chodzenie „za darmo do lekarza”, chociaż są odprowadzane składki, to i tak trzeba się rejestrować jako bezrobotny jak nie masz pracy, aby być w systemie NFZ-u. To tylko podkreśla, że idea jest słuszna, a źle zrealizowana w praktyce!)
Narodowego Funduszu Zdrowia, dla przykładu, nie ma w „ukochanej Hameryczce”! Tam jak idziesz do lekarza, to płacisz miliony. Nie stać cię na leczenie? Umieraj na ulicy jak bezdomny! Jakbym słyszał paplaninę Korwina krula: „nie pracujesz? To nie jedz!”. Cóż za bezduszność jest w ludziach! A bezduszność to chyba jedna z najgorszych plag ludzkości, z jaką walczy świat, od kiedy sięgam pamięcią w historii dziejów cywilizacji ludzkiej. To przez nią wywołuje się wojny, eksterminacje, czystki etniczne, ludobójstwa na tle narodowościowym, ideowym, etc.
Brak NFZ-u to są właśnie dobrodziejstwa „amerykańskiej demokracji” w praktyce. Nie wspomnę tu o wtórnym zjawisku bycia bezdomnym, jak z czynszem się spóźnisz jeden dzień, bo ci szef nie zapłacił w robocie na czas, albo się system bankowy zawiesił. Wylatujesz na bruk, a jak się ociągasz to pod bronią w kajdankach! Tego chcecie w Polsce? Ja nie.
„Czcze gadanie i paplanina, która i tak nic nie zmienia”, oto dewiza demokracji liberalnej. Co ciekawe, takich „dobrodziejstw socjalnych”, w ramach demo-liberalizmu w USA było faktycznie mało. Jako przykład posłuży akcja kartek z jedzeniem dla najbiedniejszych Amerykanów, aby nie głodowali. Zyskali je bodajże dopiero w latach 60 i 70 XX wieku? Chodzi mi dokładnie o bony na jedzenie, dostarczane głównie na terenie Apallachów. To górzysty teren, gdzie swojego czasu pracowały kopalnie. Warto sobie w obecnych czasach cyfryzacji „wyguglować” o tym precedensie, czego nas amerykańskie filmy nie uczyły i nie programowały nigdy, w obronie obecnego systemu. Teraz mamy do tego podgląd, wystarczy parę kliknięć w klawiaturę i myszkę. Poznasz prawdę. Poczytaj, jak mi nie wierzysz.
W czym ten socjalizm jest „taki zły”? Po pierwsze wprowadził prawo kobiet do głosowania. To równouprawnienie działa w formie uczestnictwa, jeśli osiągnie się pewien próg wyborczy, niezależnie jaki masz dochód na rękę, i jaki masz majątek. (Chociaż to ostatnie musisz udostępnić do publicznej wiadomości.) Liczy się w tym wypadku kwestia cenzusu wiekowego. (Wiadomo, 6 latek nie będzie rządził państwem jako prezydent, ani zasiadał w senacie, bo to już by było kuriozum demokracji liberalnej!) Odrzućmy w tym wypadku szowinizm narodowy, ale i „męski szowinizm”, co poniektórych „konserw”, że „kobiety i dzieci głosu nie mają”. Te pierwsze mają, w historii Polski od 1918 roku i tego nie zmienisz. Po drugie mają też w ramach parlamentu młodzieżowego, mniej więcej pokrywającego się z dniem dziecka. Czasem mądre rzeczy mówi ten kwiat narodu, ale szkoda, że bardziej przypomina to przedstawienie i teatrzyk marzeń, niż realne słuchanie nowego pokolenia. Tak system się broni w „nauce demokracji”, w praktyce, aby nas „zaprogramować”, od samego początku. Z drugiej strony, czym to się różni od pochodów 1-majowych w PRL-u? Teraz jeszcze inaczej, inne skojarzenie z innym elementem PRL-u i „programowania młodzieży”, a raczej jej „uspokajania”. Te obrady „małego parlamentu” na dzień dziecka, to taki swoisty „wentyl bezpieczeństwa”, jakim był np. festiwal Jarocim w PRL-u, tylko w innych czasach, innymi metodami, cel ten sam. Uspokoić młodzież i zrobić upust emocjom, bo przecież „Polacy nic się nie stało!”.
Co do kwestii kobiet i ich prawa wyborczego, poszło to do przodu i stało się normą w obecnych czasach, a nawet przeobraziło się w feminizm nowej fali, (nie wiem, już której, bodajże trzeciej albo czwartej?) gdzie to mężczyźni są „gnębieni” przez system. (Patrz obecną ustawę „anty-przemocową”, która weszła w życie niedawno, na przełomie kwietnia-maja 2020 roku.). Rechotem historii jest to, że to pierwsza wojna światowa przyśpieszyła proces emancypacji kobiet, w sferze politycznej, na starym kontynencie. Warto podkreślić, że też nie wszędzie. Dla przykładu, niektóre kantory w Szwajcarii zalegalizowały prawa polityczne dla kobiet w latach 70 XX w.! Polska poszła szybciej z duchem postępu? Eureka! To tak pół żartem, pół serio. Kończąc ten akapit, to są fakty, o faktach podobno się nie dyskutuje. Faktem jest, że Polska wyprzedziła Szwajcarię w kwestii postępu społecznego, i nic tego nie zmieni, tak zapisano to w dziejach historii cywilizacji ludzkiej.
Trzecią kwestią, jakie „dobrodziejstwa dał nam ruch socjalistyczny”, to zwiększenia zabezpieczeń pracowniczych, i w ogóle ubezpieczeń. Kiedyś jak imadło zgniotło ci rękę, to miałeś pecha. Nie masz ręki i nie masz pieniędzy na rehabilitację. W obecnych czasach dostaniesz „odszkodowanie, skierowanie, i państwo się Tobą zaopiekuje”. Chociaż z tą pomocą, to wiadomo jak jest na naszym rodzinnym podwórku. Kolejny pomysł dobry, ale jego realizacja w Polsce? Fatalna. Na odwal się, „radź sobie synku sam”. Brutalny, ale szczery przykład, co dał nam ten „podły socjalizm”. Mógłbym wymieniać więcej „dobrodziejstw socjalizmu”, ale musiałbym raczej napisać książkę, a nie felieton, gdzie głównym wątkiem ma być dogmatyzm kolibrów.
Epilog
Chciałbym przejść teraz do słowa końcowego tego felietonu. Wyżej wymienione „dobrodziejstwa ruchów socjalistycznych” klarowały się w okresie „Belle Epoque” i w trakcie pierwszej wojny światowej. Niestety, jak to z ideami bywa, dochodzi do ich „wypaczeń”. Zanim przejdziemy do „wypaczeń” w słowie końcowym, warto powiedzieć o „dobrodziejstwach”, jako przykładach, które warto docenić w historii dziejów.
Najlepszym przykładem klarownego działania socjalizmu, w historii Polski pozostaje Polska Partia Socjalistyczna (PPS) przed pierwszą wojną światową, w trakcie rewolucji 1905 roku, i po powstaniu niepodległego Państwa Polskiego w 1918 roku. (Pomijam tutaj „lewe” skrzydło tej partii, które później przerodziło się w Komunistyczną Partię Polski, w skrócie KPP. Bo to też jest wypaczenie kwestii socjalnej w walce, o lepsze jutro.) Innym przykładem pozostaje Irlandzka Armia Obywatelska i James Connolly, który w swojej walce narodowo-wyzwoleńczej, walczył też o aspekt socjalny dla swojej tkanki narodowej, aby lepiej jej się wiodło w przyszłości. Innym przykładem postaci to Konstancja Markiewicz, która z pozycji „szlachcianki” zaczęła w romantyczny sposób rozumieć problem „wspomagania państwa wobec obywateli” i wgryzła się w irlandzki ruch narodowo-wyzwoleńczy, do takiego stopnia, że można ją nazwać socjalistką, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. (Do Irlandzkich wątków odwołuje w tym przypadku czytelnika do innych tekstów w ramach „Szturmu”. Irlandzki ruch niepodległościowy i początki Irlandzkiej Armii Obywatelskiej, w latach 1900-1921 został opisany w szerokim spectrum, w ramach wspomnianego czasopisma internetowego).
Trzeba pamiętać, że socjalizm był ideą z dużymi rozgałęzieniami. W pewnym okresie dziejów został on zdominowany przez marksizm. Następnie pewne odłamy interpretowały to pod swój sposób, aby zdobyć władzę, czego raczej sam Marks się obawiał. Chodzi mi w tym przypadku o rozwój idei bolszewickiej w Rosji, co zostało rozwinięte w tym felietonie wcześniej. Innym wypaczeniem socjalizmu pozostaje hitleryzm, o którym raczej nie będę się rozpisywał zanadto, bo każdy wie co nieudolny malarz wymalował w Europie w latach 1938-1945! To tak w ramach walki z demo-liberalną propagandą, że jesteśmy „naziolami”, bo myślimy i mamy inną perspektywę na świat. A tu redaktor Szturmu potępia „Hitlerka”. Szok i niedowierzanie! (Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać od tego „emocjonalnego mirażu”, szukania wszędzie „nazioli” w Polsce).
Warto na końcu przejść do opisu obrazka do tego tekstu, aby uzmysłowić, z czym ten „socjalizm zły i podły” walczył. Warto zwrócić na to uwagę, ponieważ buduje to pewną empatię do ludzkiego bytu i egzystencji.
Przejdę w tym akapicie do opisu zdjęcia. Popatrz na 11-letniego chłopaka. Pracuje on właśnie „za psie pieniądze” w kopalni, w USA. Zdarzenie zostało uchwycone na fotografii w 1908 roku. To jest właśnie ten prawdziwy brak „socjalizmu”. Pamiętaj o tym czytelniku. Kolibry nie uratują Polski, tylko jeszcze bardziej przebudują system na „modłę hamerykańską”. Przykłady?
Jak wyobrażasz sobie legalizację broni palnej? Strzelaniny w szkołach? Dzień jak co dzień w USA. Chcesz tego? Spoko, bo ja nie. Ja tego w Polsce nie chcę. Tu potrzeba edukacji, a u nas w ramach 3-ej RP będzie to zrobione na opak, jak wcześniej wspomniany NFZ. I tak się toczy ta „kula łajna” od zmian transformacyjnych, po 1989 roku. Ciekawe czy jakby konserwatywni liberałowie doszli do władzy, to zmniejszyliby VAT? Albo przebudowali ZUS? A może w ogóle zlikwidowali by podatki i najlepiej to państwo, bo „przecież to już socjalizm”. Liczy się tylko przyrost libków w dochodzie, tylko i wyłącznie dla siebie, a nie dla szarych obywateli. Pamiętajcie o tym. Ale gdyby przebudowali ZUS, zmniejszyli VAT, poprawili przepustowość państwowych inwestycji pieniężnych, to dopiero wtedy mógłbym im zaklaskać, ale tego nie zrobią.
Dlaczego by mieli tego nie uczynić? Bo tak jak wspominałem, obecny system „mieli ludzi”, tak mniej więcej co cztery lata. Ich też by zmielił, prędzej czy później. A źródełko daniny na prace polityczne musi być! Nie ma innej opcji, tak się kręci „biznes na górze”, od „nocnej zmiany” z początku lat 90 XX w. Zapewne może mi być zarzucone np.: „Co ten wariat pisze!” Wspiera Marksa! Wybiela socjalizm! Jak tak można! Nie żyłeś w komunie, nie znasz się!”. Owszem, nie żyłem w komunie, ale mam przodków którzy walczyli w Insurekcji Kościuszkowskiej czy Powstaniu Styczniowym. Mam też innych przodków, którzy walczyli z hitlerowcami w Batalionach Chłopskich, a potem w Armii Krajowej. Z innej strony mam rodzinne historie, gdzie mam nawet Wyklętego. Przepraszam, że się tym chwalę, ale doszedłem do wniosku, z czystej przyzwoitości, że muszę to pro-szczekanie uciszyć. Niestety, a może i stety patrzę przez pryzmat geopolityki od jakiegoś czasu. Co miało na to wpływ? A ta cholerna pandemia, w której obecnie funkcjonujemy.
Więc uwierz mi co to czytasz, wiem jak system niszczy ludzi. Najgorzej, jak to robi od środka. Najgorzej, jak szuka sobie wroga. Najgorzej jak tworzy obywateli dla państwa, a nie państwo dla obywateli. A widzę to w dogmatyzmie konserwatywnych liberałów z Konfederacji, na maj 2020 roku. W ten oto wesoły sposób kończę ten felieton.
Patryk Płokita