Adrianna Gąsiorek - Dlaczego ludzie wierzą w bzdury?

Do napisania tego artykułu skłoniły mnie wypowiedzi, jakie ostatnio musiałam czytać na wielu portalach. Mowa oczywiście o temacie koronawiursa, szczepień oraz innych teorii spiskowych tego świata. Nie będę jednak znęcać się nad częścią narodowców wierzących w różne, lekko ujmując, dziwne treści. Moim zamiarem jest przyjrzenie się całemu procesowi, w którym to ludzie przestali opierać się na badaniach, nauce, faktach, zamieniając to na własne opinie, przemyślenia i setki obejrzanych filmików w internecie, które wartość źródłową mają podobną do Wikipedii.

 

Na wstępie zaznaczę, że być może przykłady, które będę ze sobą analogicznie łączyć, mogą być dla wielu z Was przesadzone. Jednak myślę, że w ten sposób będzie łatwiej wyjaśnić całość tego dziwnego zjawiska. Dlaczego zatem ludzie wierzą w teorie spiskowe?

 

Możecie nie zdawać sobie sprawy z tego, że na świecie jest naprawdę sporo osób (także w Polsce), które wierzą, że Ziemia jest płaska - mowa oczywiście o planecie, a nie o workach z ziemią kwiatową. Niektórzy wierzą, że „lewoskrętna” witamina C leczy nowotwory, a ciepła woda zniszczy koronawiursa. Jesteśmy zalewani obecnie rozmaitymi "faktami" medialnymi, tezami, które są tak długo i często powtarzane, że zaczynamy je traktować jako prawdę. Pseudonaukowe teorie zyskują wielu zwolenników, mimo że rzeczy te nie mają po prostu sensu. Odpowiedzi zaczęłam szukać przede wszystkim w zakresie psychologii oraz socjologi.

 

Wierzymy, bo chcemy wierzyć

 

Żyjemy w czasach postprawdy – mamy na co dzień do czynienia z całą masą faktów medialnych, które nie wytrzymują próby sprawdzenia naukowego. Często nie staramy się ich podważać, bo przecież „wszyscy tak mówią”. Rozmaitych pseudonaukowych teorii jest dziś tak wiele, że na każdą mądrość z łatwością możemy znaleźć kontrmądrość.

 

Rewelacyjne twierdzenia padają na podatny grunt: odpowiadają one przekonaniom i motywacji wielu osób, które nie sprawdziły ich wiarygodności. Tak już działamy – nasz mózg przetwarza informacje pod kątem naszych potrzeb i pragnień, często także nieuświadomionych. Przez to zaczynamy postrzegać świat w kategoriach magicznych i lubimy urzekająco proste sposoby na ciężkie dolegliwości – to tłumaczy sukces na przykład „lewoskrętnej” witaminy C.

 

Efekt Banuma

 

Efekt Barnuma, inaczej zwany efektem Forera, albo efektem horoskopowym to skłonność do uznawania ogólnikowych stwierdzeń, które są skierowane i stworzone na potrzeby grupy osób, za bardzo trafne opisy własnej osobowości.

 

Termin „efekt Barnuma” stworzył Paul Meehl przytaczając rzekomo wypowiedziane przez impresario cyrkowego P. T. Barnum'a słowa, które brzmiały: „co chwilę rodzi się frajer, a w cyrku musi być coś dla każdego z nich”. Cytat ten doskonale odzwierciedla sposób, w jaki ludzie przyjmują ogólnikowy opis osobowości jako określający wyłącznie ich cechy.

 

W 1948 r. amerykański psycholog Bertram R. Forer przeprowadził eksperyment naukowy na grupie studentów. Badanie polegało na przeprowadzeniu dla grupy studentów testów osobowości. Następnie Forer wręczył każdemu uczestnikowi eksperymentu analizę osobowości rzekomo stanowiącą wynik testu. Ocena zgodności opisu z cechami osób badanych (w skali 0-5) w ich odczuciu była trafna na poziomie 4,26. Analiza osobowości przedstawiona każdemu studentowi w rzeczywistości składała się z fragmentów horoskopów i każdy otrzymał ten sam tekst. Jego treść – w skrócie - była mniej więcej tego rodzaju:

 

„Masz potrzebę by ludzie cię lubili i podziwiali, jednak jesteś osobą krytyczną wobec siebie. Masz duże możliwości, które wciąż pozostają niewykorzystane. Lubisz pewną ilość zmian i różnorodności, a kiedy osaczają cię ograniczenia odczuwasz niezadowolenie. Czasem bywasz osobą otwartą na ludzi, przystępną i towarzyską, ale innym razem zamkniętą, ostrożną i zdystansowaną. Niektóre z twoich marzeń wydają się być nierealistyczne”.

 

Jak widać analiza ta jest delikatnie rzecz ujmując - pochlebcza i ukazuje opisywaną osobę w pozytywnym świetle, dlatego badani tak mocno utożsamili się z tak uniwersalnym opisem. Przeprowadzane w późniejszych latach podobne eksperymenty dowiodły, że badani wyżej oceniają trafność opisu, gdy autorytet osoby badającej jest większy oraz gdy badani podają więcej informacji potrzebnych rzekomo do sporządzenia analizy, takich jak: data urodzenia, obrys dłoni, płeć. Słowami kluczami używanymi w powyższym tekście są - niekiedy, czasami.

 

Doskonale widać, to kiedy np. oglądamy prognozę pogody. Zazwyczaj złościmy się, że to, co widzieliśmy w telewizji, nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Jednak zabieg mówiący, że niekiedy będzie padło, oznacza po prostu, że może będzie padać, a może nie — czyli pogoda jest "sprawdzona".

 

Innym przykładem, który również bardzo dobrze obrazuje jest badanie związku między naszą osobowością a ... wyborem mleka. Zanim wybrana osoba określi, jakie cechy ma nasz charakter, musimy podać mu informacje, jakie kupujemy mleko. Oczywiście nie ma to żadnego znaczenia, ale ma sprawić, że opis będzie bardziej indywidualny. Ta iluzja dotyczy również wróżenia z fusów, kiedy to nasza ręka ma je zamieszać, czy kiedy to my sami mamy np. przełożyć kartę.

 

A może do wróżki?

 

Wróżbici, szczególnie w Stanach Zjednoczonych to niezwykle majętni ludzie. Faktycznie Amerykanie bardzo często korzystają z ich usług. Zastanawialiście się jak jest w naszym kraju? Polacy rocznie na wróżby wydają 4 miliardy złotych. Tak, wróżbita Maciej - TVN-owski celebryta, na pewno jest zadowolony. Jakie zabiegi najczęściej wykorzystują wróżbici? Wiarę w ich autorytet. Według psychologa dr. hab. Tomasza Grzyba, który zajmuje się wpływami manipulacyjnymi na ludzi, jest kilka takich sposobów. Współpracując podczas prac dyplomowych z wrocławskimi wróżkami zauważył, że wielu nowych klientów nie dostaje na pierwszym spotkaniu żadnych wskazówek. Słyszeli natomiast słowa: "Nie będę wróżyła, bo mi Pani nie wierzy, nie ma Pani do mnie zaufania, proszę wyjść i wrócić, jak będzie miała Pani inne podejście". Po co takie kombinowanie? Ma pokazywać pozytywne cechy - wróżce nie zależy tylko na pieniądzach, chce pomóc.

 

Innym sposobem jest przedłużanie terminów przyjęć. Celowo podawana jest informacja, że na wizytę czy telefon trzeba długo czekać. Trik ten wykorzystywany jest bardzo często przez licznych uzdrowicieli. Masz czuć, że takich, jak Ty jest dużo i że osoba, do której musisz tyle czekać jest bardzo dobra w swoim fachu.

 

 

 

Dlaczego ludzie wierzą w bzdury?

 

Warto przedstawić w tym miejscu Scotta Lilienfelda, który pracuje na Uniwersytecie Emory w Stanach Zjednoczonych. Znany jest ze swojej książki „50 wielkich mitów psychologii popularnej” oraz niedawno wydanej w Polsce książki „Pranie mózgu. Uwodzicielska moc bezmyślnych neuronauk”. Wyróżnił on kilka powodów, dla których ludzie lubią się oszukiwać.

  1. Wiara w przekaz ustny

 

Mądrości życiowe typu "przeciwieństwa się przyciągają" czy "ten się lubi, kto się czubi" powtarzane są przez wiele osób. Wierzymy, że im coś jest bardziej powszechnego, tym bardziej się to prawdziwe. Jednak na każdą taką mądrość, można znaleźć kontrmądrość. Idealnym przykładem jest "druga połówka pomarańczy". Najpierw bowiem występuje zjawisko, a dopiero później dostosowane są do niego odpowiednie "mądrości", bardzo często wykluczające się wzajemnie. Nie pokazują one bowiem samego zjawiska, a raczej uzasadnienie, że coś takiego może być. Skoro my tak uważamy, sporo ludzi tak myśli, a wszyscy tak mówią - to znaczyć, że tak musi być.

  1. Potrzeba łatwych odpowiedzi

 

Ludzie wolą proste rozwiązania. Lepiej, kiedy coś jest proste, jasne i klarowne, mimo że może to być myślenie w kategoriach magicznych. Wiele osób przywołuje tu np. leczenie nowotworów witaminą C. Nowotwór jest czymś przerażającym dla człowieka, nie jest w stanie poradzić sobie z myślami na temat tej choroby, wyleczenie jej zwykłą witaminą C, jest bardzo prostym rozwiązaniem. Jeśli do tego dołożymy "autorytet", który tak twierdzi i zrobimy z tego mądrość życiową przekazywaną dalej - może pojawić się spora grupa osób, które naprawdę w to uwierzą i będą bronić tego poglądu.

  1. Selektywność pamięci i percepcji

 

Ten podpunkt wydaję mi się najciekawszy i jednocześnie najłatwiejszy w przekazie. Sami spróbujcie ocenić, czy czasem nie wpadacie w pewne schematy. Jesteśmy w stanie opisać bardzo wiele rzeczy, bo sami szukamy tylko konkretnych sytuacji, które odpowiadają naszym założeniom. Nasza pamięć może nam płatać figla i przedstawiać tylko "rzeczy" zakodowane w głowie. Często nie uświadamiamy sobie, że działamy w ten sposób. Np. w niektórych miastach są rejestracje samochodowe, na które reagujemy w konkretny sposób. Widząc je od razu zakładamy, że coś może być nie tak. Jeśli kierowca z naszego miasta zrobi jakichś błąd, najczęściej pomyślimy sobie - głupi, ale jeśli zrobić to ktoś z rejestracją, która w naszym mieście kojarzy się źle - mówimy sobie "a to ten z (miejscowość), wiedziałem, że tak będzie, oni nie potrafią jeździć". Gramy tu właśnie stereotypem. Szukamy tylko takich sytuacji, w których faktycznie dany mieszkaniec popełnia błąd, mimo że często mijamy tę samą rejestrację, której kierowca jeździ prawidłowo - tego jednak już nie zauważamy. Tak naprawdę to, co wydaje nam się jakąś analizą statystyczną, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Pamięć po prostu się z nami bawi i podpowiada to, co sami chcemy. Koncentrujemy się tylko na tym, co nam się zgadza.

 

Często szukamy na siłę pewnych zależności, które, mimo iż występują razem, nie mają żadnego związku. Wiecie, że linia ludzi utopionych w basenie w USA w roku x, pokrywała się z linią wskazującą ilość filmów, w których zagrał Nicolas Cage w tym samym roku? Oczywiście możemy wymyślić, że wszyscy utopieni, tak bardzo nie lubili filmów z NIcolasem, że wskoczyli do basenu, aby się zabić. Jednak najbardziej prawdopodobnie jest to, że te wykresy nie mają ze sobą nic wspólnego - chociaż jakaś korelacja zachodzi. Często ludzie przypadkowo wnioskują, że pomiędzy zdarzeniami jest jakichś związek przyczynowo-skutkowy.

 

Osoby leworęczne przez wiele lat były piętnowane i próbowano zmienić ich nawyki, od jakiegoś czasu tendencja się zmieniła. Zauważono, że wielu wybitnych ludzi było leworęcznych - nagle wysnuto pogląd, że ludzie leworęczni mają wyższy iloraz inteligencji. Co oczywiście było bzdurą.

 

W 2004 roku badano korelacje między noszeniem butów a schizofrenią. Okazało się, że w roku 1000, kiedy ludzie zaczęli przywiązywać jakąkolwiek wagę do noszenia butów, udokumentowano została również schizofrenia. Wymyślono zatem, że jej powodem może być właśnie noszenie butów. Była korelacja, ale zupełnie bez jakiegokolwiek związku.

  1. Niereprezentatywna próba

 

Często możemy wyróżnić różne, nietrafione spostrzeżenia, które związane są z jakąś małą grupą. I tak np. policjanci częściej widzą możliwość przestępstw, niż osoba, która nie zajmuje się tym zawodem. Sama miałam kolegę w klasie gimnazjalnej, który był synem policjanta. Bardzo często nie mógł nigdzie z nami wychodzić. Jego tata wiedział lub miał przeczucie, że w danym miejscu może dość do niebezpiecznego wydarzenia. Mimo, że żaden inny rodzic (mimo obaw czy troski) nie zabraniał swoim dzieciom chodzić na wspólne spotkania. To nic innego jak fałszywe wnioski odnoszące się do niewielkiej ilości osób w małej próbie.

  1. Wnioskowanie z podobieństwa

 

W tym przypadku wnioskujemy o danych rzeczach, na podstawie wcześniejszych doświadczeń. I choć często ma to sens, możemy się pomylić. Zdarza się, że wierzymy w bzdury, bo wydają nam się do czegoś podobne.

  1. Fałszywy obraz mediów

 

Tu nie trzeba większego komentarza. "Widziałam w telewizji, ten aktor tak mówił [...], obejrzałam film, w którym tak to wyglądało". Bardzo często świat wirtualny jest przez nas odbierany jako pewnik.

  1. Wyolbrzymianie

 

Jeśli dane zjawisko ma jakieś negatywne skutki, ale w większości przypadków jest ono pozytywne lub widzimy między zjawiskami jakieś niewielkie różnice, część z nas ma tendencję do wyolbrzymiania rzeczy negatywnych oraz różnic między nimi.

  1. Zamęt terminologiczny

 

To również duży problem. Wiele pojawiających się pojęć np. z medycyny, psychologi krąży w świecie rzeczywistym w złym tłumaczeniu.

 

 

 

Główny powód

 

Jednak głównym powodem, dla którego ludzie tworzą własne teorie spiskowe tzw. metapowód, związany jest z hierarchią potrzeb. Chodzi przede wszystkim o potrzebę poczucia kontroli. Chcemy mieć kontrolę nad życiem swoim i życiem wokół nas. Chcemy przewidzieć, co się będzie działo za chwilę - stąd wizyty u wróżek, czy chęć wykreowania własnego świata. Nasza zdolność przewidywania jest ograniczona, a nasze otoczenie coraz mniej jest przewidywalne. Możemy się z tą tezą zgodzić, że nie zawsze jesteśmy w stanie wszystko kontrolować lub po prostu szukamy rzeczy i osób, które myślą i wiedzą, jak nami manipulować i próbują wmówić nam, że nad wszystkim jesteśmy w stanie panować. Szukamy zatem poczucia bezpieczeństwa. Czasami naprawdę stajemy przed sytuacjami, których nie jesteśmy w stanie pokonać. Ciężko też nam z boku oceniać pewne wybory. Tak jest w przypadku osób bardzo chorych, dla których medycyna nie ma już nic do zaoferowania. Zarówno chory, jak i jego rodzina szukają różnych możliwości. Tak naprawdę płacąc różnym uzdrowicielom, płacą za nadzieję. Oczywiście, ci ludzie na tym żerują i wykorzystują takie osoby.

 

Często możemy zadawać sobie pytanie, czy mamy prawo burzyć światopogląd osób, które po prostu poszukują bezpieczeństwa, próbują sobie radzić na różne sposoby. W końcu jest wiele rzeczy, które na początku wcale nie wyglądają na bzdury, często brzmią dość poważnie.

 

Myślę, że taki płaskoziemca nie jest aż tak szkodliwy dla społeczeństwa, jak ludzie udający medyków i wykorzystujący ludzką naiwność, słabość często w sytuacjach krytycznych. Z drugiej jednak strony masa ludzi podatnych na manipulacje zaczyna wprowadzać w swoje życie postawy, który mogą odbijać się na zdrowiu całego społeczeństwa — i tu już problem nabiera siły.

 

Weryfikujmy to, co czytam i słyszymy. Nie dajmy się manipulatorom, którzy myślą, że wszystko mają pod kontrolą, a każdą chorobę wyleczą cytryną, miodem itd. Oczywiście ja sama jestem zafascynowana jak wiele produktów naturalnych można wykorzystać w leczeniu, czy kosmetykach. Nie ma lepszych składników kosmetycznych niż owoce i warzywa. Korzystajmy z tych dobrodziejstw, także z ziół. Nie dajmy sobie jednak wmówić, że poważne schorzenia jesteśmy w stanie wyleczyć sami. Ktoś nam "pociska" bzdurę, a my musimy zrobić wszystko, żeby się tym manipulacjom oprzeć. Zanim obejrzycie jakichś filmik czy przeczytacie artykuł, przemyślcie, czy ktoś przypadkiem nie chce Was nabić w butelkę. Przypomnijcie sobie powyższe techniki manipulacji i bądźcie rozsądni. A jeśli już bezpieczniej czujcie się w swoim płaskim świecie, nie podejmujcie decyzji, które będą oddziaływać na całe społeczeństwo.

 

 

 

Bibliografia:

 

wypowiedzi i artykuły dostępne na stronie Uniwersytetu Wrocławskiego - kwestie psychologiczne