Oryginalny tekst:https://www.counter-currents.com/2020/04/remembering-pentti-linkola/
Jak pozostałe kraje nordyckie, Finlandia ma silną mentalność konformistyczną. Prawo Jante wciąż działa, aby utrzymać zbyt krnąbrne i konfliktowe jednostki na wodzy. [Prawo Jante – zasada sformułowana przez pisarza Aksela Sandemose’a, funkcjonująca w fikcyjnym miasteczku Jante, zgodnie z którą żaden mieszkaniec nie jest lepszy od drugiego.] Biorąc to pod uwagę, bardzo dziwnym faktem jest, że jedną ze współczesnych ikon fińskiej kultury jest postać tak radykalna jak Pentti Linkola. Przez całą swoją karierę publicznego intelektualisty, Linkola, który zmarł 5 kwietnia w wieku 87 lat, mówił rzeczy, przez które ktokolwiek inny zostałby uznany za wyrzutka społecznego, albo nawet za przestępcę. Linkola nazwał niemiecki narodowy socjalizm „wspaniałą filozofią”, otwarcie cieszył się z zamachów 11 września, chwalił Baader-Meinhof Brigade, czy powiedział, że globalna ludzka populacja powinna zostać zmniejszona za pomocą broni biologicznej.
Pomimo to, nawet ci, którzy uważali Linkolę za szaleńca albo brutalnego faszystę, podziwiali jego ascetyczny sposób życia i mistrzowski styl pisarski, uznając go za niesamowitą osobowość. Każdego roku któraś z głównych gazet czy magazynów publikowała obszerny wywiad z tym autorem. W 2017 biografia Linkoli, której autorką jest Riitta Kylänpää, otrzymała literacką nagrodę „Finlandia” w dziedzinie literatury faktu. Uznanie dla Linkoli często przekraczało tradycyjne podziały polityczne.
Stałem się prawdziwym fanem Linkoli w trzeciej dekadzie życia i prawdopodobnie nigdy nie zainteresowałbym się ochroną środowiska bez lektury jego esejów. Jego styl pisarski był głęboko osobisty, napędzany przez agresję i smutek, a częste stosowanie przez niego długich zdań sprawiało, że był bardziej podobny raczej do klasycznych fińskich autorów jak Aleksis Kivi czy Joel Lehtonen niż do głównego nurty współczesnej literatury.
W późniejszym życiu kilka razy spotkałem Linkolę, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że znałem go dobrze. Pierwsze spotkanie miało miejsce jesienią 2002 roku, kiedy poszedłem do jego chaty rybackiej w Valkeakoski, aby przeprowadzić z nim wywiad dla magazynu literackiego. Linkola opowiedział mi wówczas o swoich preferencjach estetycznych. Powiedział, że w literaturze fińskiej najbardziej lubił klasków, ale czytał również dużo współczesnej prozy. Zastanawiał się, dlaczego „dwa arcydzieła kultury światowej”, powieść „Siedmiu braci” Aleksisa Kiviego oraz symfonie Sibeliusa, zostały stworzone w Finlandii, pomimo tego, że Finowie są „niesamowicie głupim narodem”. O swoim ideale stylu powiedział coś, z czym trudno się nie zgodzić:
„Uważam, że dobry styl prozatorski powinien być co najmniej przejrzysty. A to jest trudny cel – oczywiście, zależnie od tematu. Jeśli sprzątaczka znajdzie podarte kartki w koszu na śmieci, powinna przynajmniej być w stanie zrozumieć, co autor miał na myśli, niezależnie od tego, co sama o tym sądzi. Styl nie powinien jednak być szorstki, autor powinien unikać żargonu zawodowego, a jeśli istnieją fińskie odpowiedniki słów, autor powinien używać właśnie ich, a nie terminów zapożyczonych z łaciny czy innych języków obcych. Starałem się z jednej strony uczynić swój styl jasnym i barwnym, ale również unikać klisz językowych czy zbyt oryginalnych wyrażeń. Musi istnieć jakaś równowaga; autor powinien pisać bogatym językiem, ale nie burzyć struktury językowej. Jest to naprawdę straszliwie wymagające i nigdy nie można tego w pełni osiągnąć.”
Linkola, którego znałem, był człowiekiem kulturalnym, uprzejmym i autoironicznym. Miał sarkastyczne poczucie humoru. Gdy spotkałem go na targach literackich w Helsinkach kilka lat temu, spytałem: „Jak się masz, Pentti?”, na co odpowiedział: „Cóż, gorzej niż wczoraj, lepiej niż jutro”. Czasem dzwonił do mnie, aby porozmawiać o jakimś artykule prasowym albo o książce. Podczas jednej z tych rozmów, Linkola, który miał wówczas 84 lata, narzekał na swoje nogi, które zawsze stanowiły najsilniejszą część jego ciała, a teraz zaczęły zawodzić: „Teraz mogę przejść jedynie kilka kilometrów bez przerwy, a potem muszę już odpocząć na skraju drogi”.
Nie jest trudno zrozumieć, dlaczego Dysydencka Prawica doceniała Linkolę. Krytykował on modernizację, humanizm oraz globalizm w sposób, który był ujmujący, nawet w swoich najbardziej ekstremalnych i prowokacyjnych formach. Jak wiele znaczących postaci każdej epoki, Linkola pochodził ze zubożałej rodziny z klasy wyższej, a jego nienawiść do wulgarnej współczesności wynikała z jego środowiska rodzinnego. Nie był politykiem i nie stał za nim żaden masowy ruch, zatem był odporny na wszelkie formy poprawności politycznej. W odróżnieniu od większości myślicieli z ruchu zielonych, zawsze zwracał uwagę na ekologicznie i kulturowo katastrofalne skutki masowej imigracji. W rozmowie z pisarzem Eero Alénem powiedział: „Helsinki stały się murzyńskim miastem. Wszędzie, gdzie pójdziesz, widzisz murzynów. Dla mnie takie Helsinki nie są już prawdziwymi Helsinkami”.
Linkola nie uznawał wartości narodu jako takiego, ale jego myśl miała pewne elementy nacjonalistyczne. W swojej książce „Unelmat paremmasta maailmasta” („Marzenia o lepszym świecie”, 1971), napisał:
„Uważam, że prawdziwe braterstwo pomiędzy ludźmi wymaga tego samego środowiska i warunków życia, a także jakiegoś wspólnego postrzegania życia. Szwedzki czy rosyjski ekolog jest mi z pewnością bliższy niż fiński ekonomista czy inżynier, ale brazylijski ekolog już raczej nie. Człowiek, który nigdy nie zmagał się ze śniegiem czy mrozem, nie mógłby być mi naprawdę bliski.”
Pesymistyczna i heroiczna postawa Linkoli jest również czymś, co ludzie prawicy rozumieją instynktownie. Dysydencka Prawica wciąż szuka tych, którzy są czystego ducha i walczą o swoją sprawę do samego końca, nawet jeśli nie ma nadziei na wygraną. Linkola uważał, że powstrzymanie katastrofy ekologicznej jest wysoce nieprawdopodobne i że jego własny wpływ na bieg wydarzeń był praktycznie żaden. Pomimo tego, nigdy nie przestał walczyć, ponieważ wysiłek, nawet daremny, nadaje sens naszemu życiu. Poddanie się przed końcem walki to domena ludzi bez honoru.
Trudno jest jednak zrozumieć, dlaczego uznanie dla Linkoli było tak powszechne w fińskim społeczeństwie. Często słyszymy zdanie „Doceniam Linkolę, ponieważ praktykował to, co głosił”, ale uważam, że to banał. Nikt w pełni nie praktykuje tego, co głosi, ponieważ życie jako takie stanowi pewien kompromis. Oczywiście, każdy powinien unikać wielkich rozbieżności pomiędzy słowami a czynami, ale zwłaszcza w przypadku utrzymania i przeżycia, każdy musi robić wyjątki.
Linkola, który odrzucił większość wygód współczesnego społeczeństwa, był prawdopodobnie bardziej konsekwentny od większości z nas. Z pewnością był bardziej konsekwentny niż typowy parlamentarzysta z partii Zielonych, który nigdy nie opuszcza Helsinek, chyba że akurat leci na międzynarodowy kongres klimatyczny. Ale jak powiedział jego przyjaciel i współpracownik Eero Paloheimo, Linkola nie był podziwiany za swoją konsekwencję, tylko za swoje cierpienie. Dla Linkoli katastrofy ekologiczne nie były abstrakcyjnymi problemami administracyjnymi, ale osobistymi nieszczęściami. Był pełnym pasji biofilem, dla którego krucha więź pomiędzy człowiekiem a Ziemią była czymś głęboko osobistym i tragicznym. W odróżnieniu od wielu innych, odmówił porzucenia swojego najbardziej szczerego źródła szczęścia. Ta odmowa zaprowadziła go na margines społeczeństwa i uczyniła z jego życia jednoosobową demonstrację. Sprawiła również, że Linkola był postacią ciekawszą od większości jego zwolenników i przeciwników.
Timo Hännikäinen
przekład: Jarosław Ostrogniew