„Tutaj, gdzie jest tylko niebo oraz czyste i wolne energie, dusza partycypuje w analogicznej czystości i oswobodzeniu, i tą ścieżką każdy zrozumie czym duchowość naprawdę jest. Dusza otrzymuje wszystko to, a przed osiągnięciem triumfującego spokoju i wielkości, cały sentymentalizm, utylitaryzm i ludzka retoryka znika. Tutaj, w tym świecie duch otrzymuje przejrzystość i bezosobowość oraz moc, której równoważnikiem są ośnieżone szczyty, pustynie, stepy i oceany. Przeszywa nas tu na wskroś powiew tego wszystkiego jako siła wewnętrznego wyzwolenia.”
Julius Evola – Medytacja na szczytach [tłum. aut.]
Na początku XXI wieku w Europie doszło do przyspieszenia tendencji do odchodzenia od tradycyjnych wierzeń religijnych – przede wszystkim od chrześcijaństwa. Równolegle agresywnie rozwija się islam wraz z kolejnymi falami nachodźców. Gdzieniegdzie, co prawda, odradzają się wspólnoty nawiązujące do rodzimych indoeuropejskich politeizmów, jednak jest to niestety wciąż dość marginalny sektor. Tymczasem bardzo skutecznie w mediach głównego nurtu, różnych szkoleniach czy zajęciach biznesowych proponuje się Europejczykom quasi-religijne przesłanie nawiązujące do myśli Dalekiego Wschodu. Nierzadko są to eklektyczne lub wybiórcze treści z nawiązaniem do hinduizmu, buddyzmu, taoizmu i pokrewnych.
W niniejszym artykule chciałbym skupić się na temacie medytacji propagowanej nachalnie wśród trenerów rozwoju osobistego i celebrytów. Czy to zagrożenia duchowe jak postrzegają to duchowni chrześcijańscy w swoim nierzadko infantylnym przekazie, nie umiejąc przekuć tego zjawiska w sukces poprzez właściwe definiowanie własnych praktyk? A może jednak pomyłka postmodernizmu i fanaberia zlasowanych dzieci trzeciego millenium oczekujących Nowej Ery? Niektórzy mogą postrzegać ją jako mdłą formę ascetycznego życia, powierzanie ducha zaświatom wbrew Woli Kulturowórczej. Okazuje się, że prawda leży po środku i spróbuję w próbie opisie jej zdystansować się nieco od ideologii. Stronniczy agitatorzy przypisują medytacji nadprzyrodzone moce, natomiast ja chciałbym się pochylić nad tym co na jej temat mówi współczesna nauka.
Rozróżnia się wiele rodzajów medytacji. Często ta sama lub bardzo zbliżona technika występuje pod zupełnie inną nazwą w zależności od uwarunkowania kulturowego. Dla przykładu tzw. buddyjska medytacja wglądu vipassana może przypominać, poprzez analogię związaną ze skupianiem się nad doznaniami z wnętrza ciała, współczesny trening autogenny Schultza, czyli szeroko wykorzystywaną w psychoterapii technikę leczenia zaburzeń lękowych. Co więcej, pozostając w dziale medytacji opartej na koncentracji nie trudno skojarzyć hinduską technikę dhjany, skupiającej uwagę na jednym przedmiocie lub doświadczeniu wewnętrznym z adoracją Najświętszego Sakramentu. Idąc dalej, hinduskie mantry zestawimy z Koronką do Bożego Miłosierdzia- jak widać pierwiastki Tradycji i uniwersalne mądrości rozwijały się równolegle w niezależnych od siebie cywilizacjach.
Jeśli zdarza Ci się notorycznie popełniać drobne błędy, dostrzegasz z opóźnieniem ich konsekwencję i bywasz roztargniony oraz zdekoncentrowany, możesz rozpocząć swoją przygodę z tematem od medytacji uważności, czyli zwanego popularnie mindfullness. Naukowcy zbadali za pomocą elektroencefalografu (urządzenie diagnostyczne badające czynność bioelektryczną mózgu) w grupie osób medytujących regularnie 20 minut dziennie i okazało się, że ich ośrodki odpowiedzialne za rozpoznawanie błędów intensywniej na nie reagują, są niejako osobnikami bardziej czujnymi od grupy kontrolnej [1]. Liczne badania wykazują w rozmaitych testach i zadaniach związanych z koncentracją, pamięcią oraz funkcjami wykonawczymi wyższość osób medytujących nad niepraktykującymi. [2] Ćwiczenia mentalne przyspieszają również umiejętność abstrahowania informacji nieistotnych od tych ważnych w procesach decyzyjnych, za co odpowiada przednia część zakrętu obręczy, której objętość po odpowiednim treningu jogi rośnie (sic!). [3]
Warto zauważyć, że stopień korzyści wynikający z medytacji jest uzależniony od doświadczenia, czasu i regularności poświęconym treningowi. Niedawno zbadano aktywność ciała migdałowatego korzystając z techniki rezonansu magnetycznego. Jest to struktura odpowiedzialna m. in. za bramkowanie informacji ze środowiska- określa czy są one istotne dla świadomości. Okazało się, że jej aktywność zmniejszała się wśród medytujących krótko- i długoterminowo przy oglądaniu obrazków budzących powszechnie pozytywne emocje, a przy oglądaniu obrazków przykrych- tylko wśród zaawansowanych w medytacji członków badania. Oczywiście, nie oznacza to, że ci ludzie nie potrafią się cieszyć, wprost przeciwnie- czerpią dużo korzyści z faktu lepszej koncentracji, nie są rozpraszani przez prymitywne pragnienia i lęki. Ponadto w tym samym badaniu odkryto, że po 8 tygodniach medytacji widać istotną poprawę jakości szlaków neuronalnych między ciałem migdałowatym, a wspomnianą w moim poprzednim tekście o pornografii korą przedczołową- sprawdźcie tam raz jeszcze jej funkcje. Warto zamienić szkodliwy nawyk na coś nowego. [4]
Podobnie skalowanie efektu w zależności od doświadczenia i czasu poświęconego medytacji obserwuje się w przypadku jej działania przeciwbólowego. Po pierwszych tygodniach obserwuje się hamowanie przewodzenia bólu w specyficznych drogach czuciowych mózgu, natomiast z czasem zmienia się również jego subiektywna percepcja –staje się niejako mniej nieprzyjemny. Praktycy kliniczni odnajdują w tym duży potencjał jako wspomagające leczenie przeciwbólowe, które pozwoli dostosowywać lub obniżyć dawki konwencjonalnych leków. Szczególnie polecana jest to technika w bólach psychosomatycznych występujących m.in. w depresji, gdy nasz próg odczuwania bólu jest znacznie obniżony oraz w bólach przewlekłych takich jak ten lędźwiowego odcinka pleców.[5]
Innym ciekawym aspektem medytacji jest jej pozytywny wpływ na radzenie sobie ze stresem. Zazwyczaj kojarzy się nam ten stan z przyspieszonym biciem serca- to słuszne. Tymczasem warto wspomnieć również o innym, rzadziej wspominanym, parametrze naszej pompy krwi, a mianowicie- zmienności rytmu zatokowego (HRV – heart rate variability) . Są to cykliczne, stosunkowo regularne wahania odstępów czasowych między kolejnymi uderzeniami serca, które nie są odczuwalne subiektywnie tak łatwo jak zwykłe przyspieszenie tempa po wysiłku lub w stresie. Świadczą o elastyczności pracy układu autonomicznego, natomiast obniżona ich zmienność jest złym czynnikiem prognostycznym np. po zawale serca. Wskaźnik ten stał się również obiektywnym narzędziem do oceny efektów medytacji. Naukowcy z Północnego Teksasu w kooperacji z amerykańskim wojskiem udokumentowali pozytywny wpływ regularnych ćwiczeń uważności na oscylacje HRV i wiążą nadzieję nad zastosowaniem medytacji w leczeniu stresu pourazowego wśród żołnierzy. [6]
W dobie pandemii koronawirusa nieobce jest wielu ludziom myślenie urojeniowe. Okazuje się, że i tu pomóc może medytacja. Nurt non-judgement kładzie nacisk na obserwacji wrażeń z ciała i umysłu, bez oceniania ich i zaangażowania emocjonalnego- ma to niebagatelny wpływ na racjonalizację otaczających nas procesów. Efekt wzmocniony był gdy osoby badane ćwiczyły w zaciszu własnego domostwa. [7]
Zbliżając się ku końcowi, czytelnik może odnieść, iż proponuję medytację jako remedium na wszelkie zło. Oczywiście tak nie jest, często wykazane zmiany są subtelne, choć mają statystyczne znaczenie. Należy uwzględnić, że są to dane uśrednione i zmienność osobnicza pozytywów wynikających z praktyki medytacji może być szeroka. Dodatkowo na efekty trzeba cierpliwie czekać, tylko determinacja i dyscyplina pozwoli osiągnąć pożądane rezultaty podobnie jak przy treningu fizycznym. Dla mnie subiektywnie sam fakt chwilowego wyostrzenia zmysłów i przejrzystości oraz spokoju umysłu w nieco dłuższej perspektywie po kilkuminutowej medytacji sprawił, że ją polubiłem i staram się konsekwentnie praktykować, co serdecznie polecam- nawet traktując ją po prostu jako nowe doświadczenie, a dystansu od ponowoczesnego świata nigdy za wiele!
W historię zrywajmy się w jak w szturm, ale od czasu do czasu można zwolnić, pozwolić sobie na chwilę wyciszenia i skupienia... Z pewnością każdy z nas może wybrać sobie technikę medytacyjną zgodną z jego światopoglądem i zainteresowaniami- wystarczy się rozejrzeć i poszukać. Niewątpliwie warto zaufać tradycyjnym technikom zakorzenionych w naszej kulturze aniżeli samorozwojowym nowinkarstwem.
Witomysł Myduj
Bibliografia:
[1] Lin, Eckerle, Peng, & Moser. (2019). On Variation in Mindfulness Training: A Multimodal Study of Brief Open Monitoring Meditation on Error Monitoring. Brain Sciences, 9(9), 226
[2] Zeidan, F., Johnson, S. K., Diamond, B. J., David, Z., & Goolkasian, P. (2010). Mindfulness meditation improves cognition: Evidence of brief mental training. Consciousness and Cognition, 19(2), 597–605
[3] Hernández, S. E., Barros-Loscertales, A., Xiao, Y., González-Mora, J. L., & Rubia, K. (2018). Gray Matter and Functional Connectivity in Anterior Cingulate Cortex are Associated with the State of Mental Silence During Sahaja Yoga Meditation. Neuroscience, 371, 395–406
[4] Tammi R. A. Kral et al. (2018) Impact of short- and long-term mindfulness meditation training on amygdala reactivity to emotional stimuli NeuroImage, 181, 301-313
[5] Zeidan, F., & Vago, D. R. (2016). Mindfulness meditation-based pain relief: a mechanistic account. Annals of the New York Academy of Sciences, 1373(1), 114–127
[6] Tuladhar, R., Bohara, G., Grigolini, P., & West, B. J. (2018). Meditation-Induced Coherence and Crucial Events. Frontiers in Physiology, 9
[7] Kingston J., Lassman F., Matias C & Ellett L. (2019) Mindfulness and Paranoia: A Cross-Sectional, Longitudinal and Experimental Analysis. Mindfullness, 10, 2038–2045