Wycieczka do Drezna to świetny sposób na spędzenie weekendu. W przerwie między zwiedzaniem Albertinum i Zwingera postanawiamy stawić się na manifestacji upamiętniającej bombardowania. Zainteresowanych tematem pod kątem historycznym polecam tekst Adama Bussego [1], natomiast w tym artykule chciałbym opisać zwięźle samo wydarzenie.
Kontrowersje wokół tego przedsięwzięcia rozgrzały Drezno już kilka dni wcześniej. Ze strony organizatorów były to liczne akcje ulotkowe połączone z efektownym happeningiem oraz graffiti upamiętniające ofiary. Niestety sztuka uliczna szybko ucierpiała z uwagi na działalność lokalnych grup antyfaszystowskich (które swoją drogą dość wyraźnie zaznaczają swoją obecność na ulicach Drezna), co więcej, pobazgrano również sam pomnik związany z tym historycznym wydarzeniem zlokalizowany w ścisłym centrum. W nocy poprzedzającej manifestację sprawnie oczyszczone miejsce pamięci było strzeżone bezpośrednio przez lokalnych aktywistów. Warto zwrócić uwagę na fakt, że wszystkie materiały propagandowe, włącznie ze specjalnie postawioną, rzetelną i kompletną stroną internetową [2], pozbawione były szyldów partii politycznych i innych organizacji, które współtworzyły wydarzenie.
Zgromadzenie rozpoczęło się przy skateparku Lingerallee już o godzinie 14:00, jednak wyruszyło z dużym opóźnieniem i zmodyfikowaną trasą ze względu na obecność licznej kontrmanifestacji, której liczba uczestników przewyższyła zdecydowanie manifestację tożsamościowców. Były to komitywy antyfaszystowskie, feministyczne oraz przeciętni, zindoktrynowani mieszkańcy. Warto podkreślić, że średnia wieku była tam rażąco niska. Mimo hucznych video-zapowiedzi „bojowej” antify niekiedy ich barwy w tłumie trzymały nastolatki, wręcz dzieci. Z jednej strony ten fakt bawi, z drugiej smuci z uwagi na dość przykre perspektywy pokoleniowe. Po drugiej stronie policyjnego kordonu zbierały się zagraniczne delegacje, a także dużo ekip, często subkulturowych old-boyów, prawdopodobnie zmobilizowane z całych Niemiec. Odnosiło się wrażenie, iż mało osób przyszło tam „z przypadku”. Ruszyliśmy przy akompaniamencie niemieckiej, klasycznej, żałobnej muzyki, którą dość skutecznie zagłuszało techno i inne rodzaje muzyki elektronicznej z przeciwnego obozu. Kontrmanifestanci snuli się niejako na obrzeżach manifestacji, by finalnie okrążyć cały końcowy wiec. Nie uszanowano minuty ciszy oraz hymnu (odśpiewanego w pełnej wersji). Całe lewicowe towarzystwo było wyjątkowo rozwydrzone i zdeterminowane.
W trakcie przemarszu był zakaz robienia zdjęć, zasłaniania twarzy oraz palenia papierosów co było skrupulatnie napominane przez wewnętrzne służby porządkowe. Sami maszerujący wykazali się dyscypliną na niespotykaną skalę, nie doszło do żadnych incydentów mimo licznych prowokacji- kulturalnie i w ciszy przemaszerowano do miejsca docelowego. Trzeba przyznać uczciwie, że zachowanie policji niemieckiej było bez zarzutu. Zmobilizowano bardzo duże siły prewencyjne, na ulicach pojawiły się również rezerwowe wozy policyjne z dawnych lat. Byli raczej biernymi obserwatorami, nie legitymowali ani nie przeszukiwali nikogo, nie wstawiali upierdliwych mandatów, co znane jest z naszego polskiego klimatu. Zakazane było również niesienie własnych banerów i szyldów niezwiązanych z wydarzeniem, dlatego też goście zza granicy nieśli na przedzie wyłącznie flagi narodowe. Zwieńczeniem manifestacji był wiec przy Dworcu Głównym. Na początku wymieniono bardzo długą listę zbombardowanych w trakcie wojny miast niemieckich, później miały miejsce kolejno przemówienia organizatorów (dwujęzyczne) oraz po angielsku gości. Trwało to zdecydowanie za długo, trudno było się skupić w hałasie wytwarzanym przez antyfaszystowskich dzikusów. Wszystkie przemowy miały wydźwięk proeuropejski i antyszowinistyczny. Dopatrzyłem się również obecności przedstawiciela amerykanskiego alt-right Aspira Leonis Befreiera, którego Szturm gościł na konferencji „Europa Przyszłości” w 2017r. w Warszawie. Przemawiający podkreślali fakt, że mimo różnic wynikających z historycznych zaszłości, mamy wspólne europejskie dziedzictwo, a przede wszystkim wspólnego wroga – międzynarodowy liberalizm. Na zakończenie, gdy dochodziła już 19:00, podziękowano symbolicznie wszystkim gościom, miło było usłyszeć również odezwę w języku polskim. Manifestacja wg organizatorów liczyła 2500 uczestników co jest wiarygodną liczbą z uwagi na liczenie, które miało miejsce w trakcie.
Niemcy udowodnili, że mimo trudnych warunków politycznych i społecznych można z powodzeniem i godnie obchodzić ważne rocznice.
Witomysł Myduj
[1] https://3droga.pl/historia/adam-busse-bombardowanie-drezna-1314-ii-1945-r/
[2] http://www.dresden-gedenken.info/