Wstęp
W pierwszej części tej serii tekstów, skupiłem się na poszukiwaniach genezy praktyczności, współczesnych Japończyków. Odnalazłem je w historii tego narodu. W owych rozważaniach, doszedłem do pewnych wniosków. Dla przykładu do tego, że samurajski kodeks bushido nadal jest aktualny w codziennym życiu. Ta spuścizna pełni w pewien sposób rolę „narodowego katalizatora", dbania o dobro ogółu. Oprócz tego okres Edo i Meiji wpłynęły na ewolucję społeczeństwa zorganizowanego w Japonii. Faktycznie widziałem syntezę nowoczesności z tradycją na ulicach japońskich miast. Oznacza to, że jest możliwa egzystencja "starego" z "nowym".
O czym będzie ten tekst? Pewną formą relacji z podróży. Miała ona miejsce w listopadzie 2019 roku. Podczas niej miałem okazję być m.in. w miastach: Tokio, Kawasaki i Kamakura. Skupimy się głównie na stolicy Japonii, Tokio. Ponadto tekst ten będzie spisem obserwacji zachowań Japończyków w codziennych czynnościach, aby bardziej zobrazować obraną tematykę. Pamiętajmy o tym, że jako nacjonaliści dążymy do tego, aby przebudować nasze relacje społeczne w bardziej zorganizowany byt. Wiele z tej podróży jest przydatne do tego celu. Oczywiście mowa tu o budowie na naszych zasadach, tu w Europie i w Polsce. Może nie wszystkie aspekty społeczeństwa zorganizowanego w Japonii możemy wprowadzić, ale część rzeczy, na zasadzie propozycji możemy realizować, zaczynając od siebie i swojego lokalnego środowiska.
Ogólna czystość
Pierwsze co uderza w oczy to wszechogarniająca... czystość. Tak schludnie było na ulicach japońskich miast, że ludzie siadali na chodniku i spożywali posiłek. Oprócz tego, w Europie istnieje pewien mit odnośnie Japonii, który... okazał się prawdą. Chodzi o funkcjonowanie publicznych koszy, a raczej ich brak. Nie ma ich np. w okolicach przystanków. Podobna sytuacja ma miejsce w parkach. Wyjątkiem są publiczne toalety, gdzie kosze występują.
Z czego to wynika? Z wychowania. Japończycy nauczeni są zbierać po sobie śmieci i wyrzucać je w domach, a potem do osiedlowych kontenerów. Na dobrą sprawę, górę śmieci, przez cały pobyt w Japonii, widziałem raz około godziny dziewiętnastej, w dzielnicy Shibuya, w Tokio. Domyśliłem się, że właściciele restauracji szykowali kosz na przyjazd śmieciarki. W innych przypadkach śmieci nie miały racji bytu, a jak się pojawiały, szybko były sprzątane. Podam przykład. Idąc w stronę dzielnicy koreańskiej w Tokio, przechodziłem obok małej knajpki z jedzeniem. Wiatr wyrzucił dwie drobiny papierków na chodnik. Nagle z owej restauracji wybiegła starsza japonka z... bezprzewodowym odkurzaczem! Oprócz tego, zaczęła sprzątać nie tylko chodnik należący do knajpy, ale także część ulicy. W tym momencie przeżyłem szok, że można tak dbać o otoczenie w obecnych czasach!
Gdy mowa o czystości, warto poruszyć kwestie ludzi bez dachu nad głową. W Tokio raz spotkałem osobę z tej grupy społecznej. Owy zarośnięty mężczyzna, błąkał się na peronie metra. Oprócz tego, widziałem go umytego i czystego. Niestety nogi owinięte miał w bandaże, w formie onucy. Nie był to przyjemny widok. Wydaje się, że bezdomność jest zjawiskiem znikomym w Japonii, chociaż to ocena subiektywna, na podstawie jednego zdarzenia.
Zastanawiałem się nad tym, skąd pojawiło się zjawisko "ogólnej czystości" pośród Japończyków? Pomijając spuściznę kodeksu bushido, wydaje mi się, że dbanie o czystość, związane jest z innym wydarzeniem historycznym. Chodzi dokładnie o atomowy holocaust, podczas drugiej wojny światowej. Amerykańskie uderzenie na Hiroshimę i Nagasaki, z początku sierpnia 1945 roku, w konsekwencji spowodowały chorobę popromienną, pośród mieszkańców tych miast. Przerażenie z powodu użycia nowej broni, strach przed promieniowaniem i wykluczenie chorych, to następstwa ataku w społeczeństwie japońskim. Tych ostatnich traktowano jak kiedyś trędowatych. Atomowe bombardowanie USA "wtłoczyło" Japończykom to, aby dbać jeszcze bardziej o higienę. Trwa to do chwili obecnej i rozwinęło się na inne elementy codziennego życia. Widać to też w innych aspektach, które wcześniej przytoczyłem w tym wątku. Na przykład w kwestii jedzenia. Po prostu jest ono zawsze świeże, czy to będzie na pułkach sklepowych, czy w formie posiłku w restauracji.
Pomimo pędu znajdziesz czas na odpoczynek i uzyskasz życzliwość
Tokio jest miastem zatłoczonym. Pomimo tego ludzie zbytnio nie wpadają na siebie, a jeśli już do tego dochodzi, to usłyszysz "sumimasen(すみません)" [po polsku "przepraszam"] i zobaczysz ukłon głowy w dół, czasem z dłońmi jak do modlitwy... To jedna z form życzliwości. Podziękowania, przywitania, uśmiech na twarzy, przeprosiny za nietaktowne zachowanie, to codzienność Japonii. Podam tutaj przykład, aby bardziej to zobrazować. Raz był problem z płatnością kartą, podczas robienia zakupów. Starsze panie ekspedientki, około pięćdziesiątki, zamiast się denerwować, śmiały się z siebie i z całej sytuacji. W ten sposób rozładowały panujący stres i napięcie sytuacyjne.
Innym zachowaniem godnym opisania, wynikającym z praktyczności, jest ogólny pęd ludzi na ulicach, ale i jednoczesne odpoczywanie w wolnej chwili. Najczęściej ma to miejsce w metrze. Częstym widokiem jest "drzemka" w pociągu lub autobusie. Na siedząco i na stojąco. Nikt nie narzeka na brak miejsca czy zatłoczenie. Wykorzystuje sytuację, aby zyskać dodatkową energię, podczas przemieszczania się po mieście. Japończycy odpoczywają też w inny sposób, np. w wyznaczonych miejscach, w parkach lub na przystankach. Po prostu ludzie siedzą z zamkniętymi oczami, od pięciu do piętnastu minut. W ten sposób ładują swoje siły witalne.
Automatyzacja
Szacuje, że stolica Japonii jest w 70 procentach zautomatyzowana. Częstym widokiem są drzwi, które same przesuwają się na boki. Oprócz tego, w wielu knajpach funkcjonują tablety, dzięki którym można zamówić jedzenie i picie. Oddzielną kwestią pozostają toalety. Panuje w nich ogólna czystość. Deski klozetowe są podgrzewane, z możliwością "podmycia" miejsc intymnych. Często... otwierają się same, a w tle gra muzyka. Umywalki do mycia rąk zamontowane są nad spłuczką, aby nie marnować wody. Oprócz tego, publiczne WC znajdują się na każdym kroku. Nie spotkałem się z płatnościami za nie w miejscach publicznych, czy restauracjach. Innym elementem widocznej automatyzacji są mobilne drukarki. Znajdują się np. w sklepach. Jeśli chcemy coś wydrukować, wystarczy mieć nośnik USB z danymi. Ponadto na każdym kroku możemy znaleźć darmowe wi fi. Oczywiście to, co opisałem w tym miejscu, to kilka elementów zjawiska automatyzacji. Takich rzeczy jest o wiele więcej np. ruchome bilbordy, ruszające się zwierzęta na ścianach budynków, maszyny do kupowania biletów w metrze itd.
Szacunek do ludzi starszych
Japończycy znani są z szacunku do osób starszych. Nie chodzi tu tylko o ustępowanie miejsca w komunikacji miejskiej. Po prostu seniorzy w Japonii mają możliwość dorabiania do swojej emerytury, jeśli tego chcą. Praca jednak jest dostosowana do ich możliwości. Przykładem tu obsługa lotniska podczas kontroli paszportów. Starsze "babcie" i "dziadziusiowie", w wieku około siedemdziesięciu lat i wyżej, stali przy komputerach dostosowanych do ich wieku. Wciskali odpowiednie guziki na klawiaturze. Lekka praca, zautomatyzowana, którą może kontrolować omawiana grupa społeczna. Widać, że system japoński dba o seniora, nie tylko z opowieści, mitów i legend. Tam po prostu naprawdę to funkcjonuje!
Inne elementy praktyczne dla dobra ogółu
Będąc w jednej z restauracji w Tokio, widziałem ciekawe zdarzenie. Konsumując ramen, zauważyłem jak rodowity Japończyk składa zamówienie. Miał on ze sobą teczkę. Nie zdążył jej on jednak położyć na podłodze, bo nagle podbiegła pani ekspedientka i podała mu specjalną rozkładaną podpórkę na bagaż. Ułożyła w taki sposób, że torba nie dotykała ziemi. Wyglądało to jak pewna forma leżaka na teczkę. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim i było to dla mnie dziwne, szokujące, ale pozytywne.
Inny aspekt praktyczności, zauważyłem w informacji turystycznej, w dzielnicy Shibuya, w Tokio. Nadszedł taki moment w mojej podróży, że nie mogłem znaleźć centrum handlowego, w którym mogłem zakupić kartę, z mobilnym Internetem do telefonu. Poszedłem więc do informacji turystycznej. Obsługiwały mnie młode Japonki. Wyjaśniły krok po kroku, w języku angielskim, jak trafić do wyznaczonego miejsca. Oprócz tego, wydały mi mapę, i zaznaczyły markerem ów docelowy punkt. Po takim wyjaśnieniu szybko trafiłem do celu. Rzadko w życiu doświadczyłem tak konkretnej uzyskanej informacji, podczas podróży, w obcym kraju.
Co mi się nie podoba w Japonii?
Każdy zapewne czytając ten tekst, dojdzie wniosku, że jestem "japonofilem". Może i jest w tym ziarno prawdy, ale trzeba mieć świadomość i obiektywnie patrzeć na świat. Istnieją aspekty, które w Japonii mi się nie podobały i nie podobają.
Po pierwsze, brak zabezpieczenia zdrowotnego w pracy. Widziałem to podczas pędu w codziennym życiu, kiedy ludzie zakładają maseczki anty-smogowe. Oprócz tego, że ludzie nie chcą zarażać innych, lub złapać choroby, to nakładają owe maski, bo są nieśmiali i nie chcą pokazywać publicznie swojej twarzy. Sama kwestia japońskich maseczek, to dobry aspekt społeczny, jednakże wynikają one z pewnego braku zabezpieczenia. W Japonii np. nie istnieje L4, a leczenie w szpitalu jest bardzo kosztowne. Jeśli jesteś chory i masz gorączkę, musisz przyjść do pracy. Gdy cię długo nie ma, zostajesz zwolniony. Jedynie wizyta w szpitalu usprawiedliwia ten fakt, z tego co mi wiadomo. Mówiąc o braku zabezpieczenia, chodzi mi też o to, że najczęstszym powodem zgonów w Japonii jest przepracowanie. Owszem, dawny samurajski kodeks bushido przeszedł na etos pracy, na rzecz korporacji i dobra ogółu, jednak nie oceniam tego dobrze w tym wypadku. Etykieta japońska w tym miejscu szwankuje. Praca pozostaje ważnym elementem rozwoju społeczeństwa i samej jednostki. Z drugiej strony nie chodzi o to, aby być w pracy "obibokiem". Trzeba umiejętnie znaleźć złoty środek. Praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy.
Druga kwestia to narzucony savoir-vivre, który zabrania ci mówić to, o czym naprawdę myślisz. Medal ma dwie strony. Dobre pozostaje to dla relacji społecznych, jednak źle wpływa to na kondycję jednostki. Duży odsetek nieśmiałości pośród Japończyków i skrycie w sobie to objaw tego. Takie zachowanie buduje napięcie, co w konsekwencji może prowadzić do chorób psychicznych. Oczywiście Japończycy szukają ujścia dla psychiki na przykład w barach karaoke, gdzie owa etykieta jest zminimalizowana, a rozmowa przechodzi na bardziej luźny tor, ale czy to do końca jest wystarczające rozwiązanie?
Trzecia kwestia to bariera językowa. Nie zawsze znajomość angielskiego, nawet na poziomie komunikatywnym, jest wystarczająca. Podam przykład dla zobrazowania tego problemu. Przypadkiem trafiłem na festiwal jedzenia. Kraby, krewetki, ośmiornice i inne owoce morza, które widziałem pierwszy raz w życiu. Unoszący się zapach w powietrzu, pobudzał kubki smakowe. Chciałem spróbować tego jedzenia. Niestety nie dało rady, bo pojawiła się bariera językowa. Na trzydzieści stoisk znalazłem jedną osobę, która znała język angielski, na poziomie komunikatywnym. Wyjaśniła mi, że trzeba kupić bilet w automacie, aby dostać jedzenie. Gdy znalazłem się przy maszynie od biletów, to zaczął się kolejny problem... Wszystko zapisane było w tradycyjnym języku japońskim, którego niestety nie znam. Prosiłem o pomoc ludzi. Niestety nikt nie mógł mi pomóc, bo nie znał języka angielskiego. W konsekwencji musiałem zrezygnować z zakupów.
Słowo końcowe
Podróż do Japonii nauczyła mnie tego, że można być miłym i życzliwym w relacjach społecznych. Wiem, że wynika to z japońskiej etykiety. Czasem absurdalne jest to, jak wygląda "kajanie się", za każdy popełniony błąd. Taką życzliwość można jeszcze zaznać w Polsce, na terenach wschodnich. Powoli zaczyna to zamierać, a wpływ na to ma obecny system. Konsumpcja, nihilizm, liberalizm, kapitalizm, czwarta władza kreująca rzeczywistość, wyścig szczurów, żądza pieniądza itd. itp.
Japońska czystość na ulicach... Chciałbym taką w Polsce. Nie spotkałem się z odpadkami na pasach zieleni w Japonii, które są domeną u nas. Zwłaszcza sterty śmieci po alkoholu, w ustronnych miejscach nocą, a za dnia przerażających, jak najgorszy horror z koszmaru...
Pozytywne relacje społeczne w stolicy Japonii? Chciałbym taką mentalność w ojczyźnie. U nas w Polsce jest odwrotnie. Jak ktoś wpadnie na Ciebie w Warszawie, to słowo "przepraszam" nie istnieje. Pojawia się ono bardzo rzadko. Częściej usłyszysz bluźnierstwa w swoją stronę, lub pretensjonalny ton... Na jakim poziomie jest nasza kultura społeczna w Polsce? Niech każdy odpowie sobie sam na to pytanie. W Tokio, owszem, jednostki zachowują swoją prywatność. Widać także pewną atomizacje, ale... japońska etykieta trzyma to wszystko w ryzach, dla dobra ogółu, żeby się to nie rozpadło. Czy do tego nie dąży też współczesny nacjonalizm, aby stworzyć podwaliny takich relacji?
To tyle z bycia "malkontentem" w słowie końcowym. Przejdźmy do bardziej pozytywnych kwestii. Gdy byłeś w Japonii i jesteś fanem anime, to masz wrażenie, że to co tam jest przedstawiane, ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Bardzo ciekawe doświadczenie. Relacje społeczne, otoczenie, szybkie tempo życia, nawet mimika twarzy Japończyków, ich życzliwość, szacunek do starszych... To wszystko jest na miejscu. Po prostu... inny świat, który polecam odwiedzić.
Patryk Płokita