Patryk Płokita - „Nacjonalizm Nowej Fali”, część pierwsza, wstęp i geneza

Wstęp

Mówiąc o nacjonalizmie nowej fali, mam na myśli obecne szybko ewoluujące ruchy w Europie. Głównie chodzi o nasz kontynent, ale warto we wstępie napisać, że istnieją nacje na świecie, gdzie także rozwijają się współczesne ruchy nacjonalistyczne. (W nich także tytułowe pojęcie „Nacjonalizm Nowej Fali” powinno występować).

Kontynentem, spoza kontynentu zainteresowania, pozostaje Afryka. Chodzi tu o Afrykanerów. Inaczej określa się ich mianem Burów. (Głównie byli to potomkowie holenderskich emigrantów z czasów odkryć geograficznych, którzy wylądowali na Przylądku Nowej Nadziei w południowej Afryce). Współcześni Afrykanerzy mieszkają głównie w Republice Południowej Afryki. Jeśli chodzi o Azję, kręgiem zainteresowania mogą być Japończycy zamieszkujący wyspy japońskie, żyjący w specyficznej monarchii. Natomiast jeśli chodzi o kontynent amerykański, warto tutaj wytypować ruch alt-rightowy, idący „swoim torem” na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.

We wstępie dodam także, że w tym filozoficznym dyskursie pojęcie „Nacjonalizm Nowej Fali” użyłem na poziomie „meta”. Ma to odzwierciedlać większy zbiór, do którego będą wchodzić mniejsze pojęcia, zachowania i aktywy. Sam pomysł na określenie „Nowa Fala”, zaczerpnąłem od zespołów tzw. „New Wave”. Grały one i dominowały na scenie muzycznej na przełomie lat 70 i 80 XX wieku.

Nowa fala wywodzi się z idei grania punk rocka. Wytworzyła ona jeszcze inne, bardziej buntownicze i rebelianckie style, w ekspresji artystycznej, zwłaszcza w muzyce, niż sam punk rock. Nowa fala łamała konwenanse. Wykorzystywała ona znane metody w uzyskaniu dźwięku i przekazu. Podobnie jak współcześni nacjonaliści robią to w szerzeniu swojej idei. Wykorzystują oni stare metody i działania, ale nadają jej nową formę. Tak z założenia ma wyglądać Nacjonalizm Nowej Fali. Nie bez przyczyny doszło do porównania odmiennych procesów historycznych i stworzenia próby nowego pojęcia, jakim jest Nacjonalizm Nowej Fali. (Szerzej o genezie w dalszej części tekstu).

Jak wspomniałem wcześniej, pojęcie „Nacjonalizm Nowej Fali” użyłem na poziomie „meta”. Ma to być „większy zbiór” i tworzyć pewien „konglomerat zbiorczych pojęć”, głównie w postaci „zjawisk społecznych”, związanych ze współczesnym nacjonalizmem. Ma on składać się z „pomniejszych części składowych”, „zbiorów” i „aktywów inicjatyw”. W tym przypadku, dla przykładu, najmniejszym aktywem inicjatywy nacjonalistycznej pozostaje szczebel lokalnego aktywizmu, jakim może być: „przyklejanie wlepek na dzielni”, dokarmianie ubogich, sprzątanie lasu, organizowanie koncertów, zbiórki na domy dziecka itd.
Na sam koniec wstępu dodam, iż „Nacjonalizm Nowej Fali” jako pojęcie, powstał na podstawie obserwacji współczesnych ruchów nacjonalistycznych.


Geneza

Nacjonalizm Nowej Fali, jako świeże pojęcie, autor wprowadził specjalnie, opierając się na podobnym pojęciu, „New Wave”, użytym wobec zespołów przełomu lat 70 i 80 XX wieku. Ma tu na myśli zespoły i muzyków zagranicznych takich jak np.: „The Cure”, „Blondie”, „Depeche Mode”, „Craftwerk”. Jeśli chodzi o polską scenę nowo-falową, warto wymienić zespół „Republika”, albo dalszą działalność składu „Siekiera”.

Nowa fala i powstające na jej bazie zespoły wprowadziły pewną świeżość w muzyce. Wykorzystywano w tym celu dostępne środki, znane już od dłuższego czasu. Widać to chociażby w wykorzystywaniu dawno znanych już instrumentów. Grano na nich inaczej i wydobywano inne melodie i dźwięki, dodając inną zupełnie ekspresje i przekaz.

Zespoły nowo-falowe lat 70 i 80 XX wieku zmieniły pewną percepcję oraz przekaz. Te dwa ostatnie stały się bardziej buntownicze, czy z perspektywy odkrywania głębszego siebie, sensu istnienia człowieka i jego celów w życiu. Oprócz tego, w tekstach piosenek, zespoły nowo falowe, często podprogowo, z dosyć specyficzną dwuznaczną narracją, opisywały obserwowany świat. Opisywały otaczającą rzeczywistość codziennego życia w systemie. W tamtym czasie mogły być dwie opcje, ale opisywanie tego samego, materialistycznego marazmu i nihilizmu, jakim jest kapitalizm i komunizm. Ta sama moneta, ale dwa oblicza „realizacji planu materialistycznej filozofii”.

Narracja skupiała się na opisywaniu życia w systemie kapitalistycznym. Poruszano tematy jak jego wpływ na człowieka i jego „powolny zgon” czy wykorzystywania jednostki przez kapitalizm. Oprócz tego naciskano na przekaz, aby słuchacz uzyskał empatię i pewną percepcję, na przykład na tematykę „niesprawiedliwości społecznej w kapitalizmie”.

Krytyka kapitalizmu w ruchu nowo-falowym, w bloku państw kapitalistycznych, wydaje się, że wyszła mocno z buntowniczego punk rocka lat 70 XX wieku. Zakorzeniła się i ewoluowała w różnych kierunkach. Bunt i ekspresja zupełnie inaczej wyglądają w zespole Craftwerk, niż w zespole Depeche Mode. Tak samo wokalistka Blondie, zupełnie inaczej śpiewa i chyba najbardziej jej granie zbliżone jest do buntowniczego punk rocka lat 70 XX wieku, choć z nowymi naleciałościami swoich czasów. Nie zmienia to jednak faktu, iż wymienionych artystów łączy wyjście z „punkrockowego buntu i walki z systemem”, który rozwinął się w różnych kierunkach, przy wykorzystywaniu innych dźwięków, czy imidżu na scenie.

Jeśli chodzi o blok wschodni i tutejszą muzykę nowej fali, również opisywano rzeczywistość, w której się żyje, stawiając nacisk na „walkę z systemem”. Faktem pozostaje, iż stosowano inną narracje, niż w odpowiednikach zachodnich, z krajów pierwszego świata. Ponadto nadal funkcjonował buntowniczy przekaz w zespołach nowo-falowych z drugiego świata. Po prostu w bloku wschodnim, nie można było swobodnie i dosadnie opisywać komunistycznej rzeczywistości.

„Wielki Pan Brat Związek Sowiecki” mógł w każdej chwili „pozamykać prowodyrów”, albo wysłać na „ścieżki zdrowia”, za pomocą stworzonych rządów i państw satelickich zależnych od idei bolszewizmu. Dlatego też nowo-falowcy z drugiego świata skupili się jeszcze mocniej na stosowaniu dwuznacznych narracji w tekstach piosenek, głębokich metafor, wykorzystywaniu formy poetyckiej, opisywania „dwuznacznego buntu” przyjmując „skórę lisa”, a nie frontalnie walcząc jak „biały niedźwiedź”.

Oficjalnie „tutejszy system” nie czepiał się zbytnio artystów nowo-falowych. Z założenia można było „mieć nad tym pieczę”. Przykładem chociażby kontrola zbuntowanej młodzieży i zespołów grających w Jarocimie, w czasach PRLu. Faktem pozostaje, że odpowiednie wytypowane służby próbowały kontrolować „zbuntowaną polską złotą młodzież” w ramach systemu (postaci Służb Bezpieczeństwa, aparatu władzy i jej propagandy itd.). Nie zmienia to jednak faktu, że podprogowo przekaz zespołów nowo-falowych z bloku wschodniego szedł w świat. Dokładnie szedł w świat przekaz walki o wolność i walki z systemem. Narracje piosenek o wewnętrznej czy zewnętrznej walce ze swoim bytem, aby być lepszym człowiekiem; bierny lub czynny bunt przeciwko komunie. To wszystko funkcjonowało w narracji zespołów nowo-falowych w krajach drugiego świata.

Najbardziej dobitnie widać to w piosence zespołu Bajm „Nie ma wody na pustyni”. Ludzie tekst piosenki utożsamiali z walką. „Pustynia” stała się swoistą alegorią „komuny”. Ta „pustynia” nie dawała nic, zwłaszcza „wody”. „Woda” w tekście piosenki jest alegorią, pewnym archetypem życia, wolności, spokoju, błogiego stanu, szczęścia itd. A tego na pustyni nie ma, albo bardzo trudno znaleźć… Tak jak mięsa w sklepie, stojąc w kolejce od godziny piątej rano. Do tego dostajesz jakieś kartki i przydziały na ocet. Słyszysz w radio albo widzisz „Jaruzela” w telewizji, który zapowiada Stan Wojenny w Polszy. O czym artyści nowo-falowi mogli pisać? I jaki miał być podprogowy przekaz piosenki?

Wszystko, co zrobili nowo-falowcy w krajach drugiego świata, polegało na pragmatycznym, zdrowo-rozsądkowym, „partyzanckim myśleniu”. Najlepszym przykładem jest właśnie zespół „Bajm”, z piosenką „Nie ma wody na pustyni”. Utwór ten nie uderza bezpośrednio w system. Oficjalnie jest to piosenka o podróży przez pustynię, gdzie nie ma wody. Tak dygnitarze zrozumieli, przeszło dalej. Nie uderzało to oficjalnie w system, jednak nieoficjalnie dobitnie dawało energię, szczęście i siłę dla pokolenia żyjącego pod „czerwonym butem syfienia sowietyzacją”.
(Na koniec tego akapitu dodam, że w piosence zespołu Perfect „chcemy być sobą” podczas koncertów ludzie śpiewali „chcemy bić ZOMO”. Dowody na to są z relacji świadków. Ludzie ze środowiska łatwo mogą to sprawdzić, pytając pokolenie „solidarnościowców”, często pewnie swoich ojców albo matek, „jak to z tą piosenką dokładnie było…”).

Zespoły nowo-falowe w swojej narracji i artyzmie szerzyły idee „walki z systemem”. Podobnie czynią to współcześni nacjonaliści
idąc zasadą starych punków, aby… „f*ck the system”. Czy będzie to kapitalizm, czy będzie to komunizm. Jedno i drugie krytykują, bo to ten sam system materialistyczny. Ta sama moneta, a dwa zupełnie oblicza. Inne twarze i metody działania, ale cel jeden: zniewolić człowieka i zrobić z niego „bezmózgą maszynę”. Ma to ułatwić kontrolę nad jednostką. Tylko po to, aby garstka osób mogła kontrolować większość, a w obecnych czasach nawet i cały świat w erze globalizacji. (Brzmi to trochę, jak „Nowy Porządek Świata”, jednak nie ma tutaj w zamiarze żadnej szurii).

Nacjonalista Nowej Fali się temu sprzeciwia. Chce dobra dla swojej nacji. W pewien sposób walczy o pokój dla swojego etnosu. Może nie na świecie i nie w ten sposób jak hippisi. Oni w porównaniu do współczesnych nacjonalistów mieli „długie kudły”, nie myli się i nie dbali o siebie… Odchodzili w meandry płytkiego szczęścia ku nihilizmowi, rozpadzie i rozpaczy. Wszystko to przyprawione było na pokaz bierną szczęśliwością w danej chwili. Oczywiście przy ostrym ćpaniu i rozwiązłości seksualnej, aby pozbyć się człowieczeństwa. Stać się z założenia bliższym natury, jednocześnie zezwierzęcić się i wynaturzyć w ostateczności.

Dobrze, że ta dawka internacjonalistycznej subkulturowości odeszła do lamusa i na śmietnik historii! Jednak idee „neo-hipisowskie” nadal są żywe i aktualne. W nowej formie ewoluują i zmieniają się. Przeradzają się np. we współczesną legalizację aborcji czy legalizację „związków partnerskich”. Innym przykładem jest postawa „kochania wszystkich i wszystkiego”, z dużą nutą pogardy do siebie, zwłaszcza do kultury i cywilizacji „białego człowieka” (przecież to dla niektórych już brzmi zbyt rasistowsko!). Tworzą się nowe ideologie, w postaci chociażby „gender”.

Przez propagandę „neo-hipizmu”, zniszczone zostało pojmowanie wolności jednostki. Powoli przeradza się ona w jej destrukcję, kierując ją prosto w łapy nihilizmu i „czarnowidztwa” „Dyktatura mniejszości” mówi większości jak ma żyć. Czy na tym polega demokracja? Demokracja to podobno rządy większości.

Wszystko przeradza się w rzucanie dyktatu? W imię „Arystokracji Wpływu Pieniądza”, która widzi wpływ i zysk na wspieraniu np. ruchów LGBT? „Roz*ieprzanie” jeszcze bardziej, w ramach systemu kapitalistycznego i demo-liberalnego, jakim są np. konotacje społeczne? Uderzanie w rodzinę, tradycję, religie? Wszystko po to, aby zniszczyć stary ład i stworzyć nowy ład, na zasadzie funkcjonowania „narkotykowego kartelu” Tylko po to, aby powstała era nieposkromionej dominacji Arystokracji Wpływu Pieniądza.

Wyobraźmy sobie świat pod władzą kartelu bogaczy. Pod dyktatem tych, co mają władzę, wpływy i środki. Pod wpływem też starej arystokracji rodowej, która wykorzystuje konotacje rodzinne w ramach przestarzałych monarchii. Czy może inne systemy totalitarne, jak na przykład zamordystyczna Korea Północna? Wszystko po to by kontrolować jednostkę. Wszystko po to, aby kontrolować narody. Wszystko po to, aby kontrolować świat.

Nacjonalista Nowej Fali jest „kontrą” do tego status quo. Pomimo tego, że u sterów systemu jest pokolenie „Rewolucji Seksualnej roku 1968”. Pomimo tego, że na ulicach, w mediach, social-mediach, jest antifa i lewactwo, wyrosłe jak „muchomory sromotnikowe” po dobrej ulewie.

Nacjonalista Nowej Fali w genezie sprzeciwia się materializmowi, jako filozofii zajmującej się tylko i wyłącznie na fizyczności otaczającego świata. Niszczącej ducha i psychikę jednostki. Niszczące struktury społeczne i narodowe. Przeciwko temu sprzeciwia się głównie współczesny nacjonalizm! W ramach tego daje inne filozofie życia, jak nacjonalistyczny straight edge, nowe średniowiecze, rewolucja narodowo-kolektywistyczna, demokracja bezpośrednia, i inne rzeczy, które możecie poczytać m.in. w czasopiśmie „Szturm”! (Szturm jest ideową tubą Nacjonalizmu Nowej Fali. I chyba tak już pozostanie).

Materializm wyciska do cna człowieka. Robi z niego bezmózgą machinę, dla której nie ma miejsca na rozwój duchowy. Żelazna kurtyna może i runęła, ale pewne procesy historyczne powtarzają się i pojawiają się w innych dziedzinach życia, jakim jest chociażby współczesny nacjonalizm w Europie, w pierwszej dekadzie XXI wieku. Nadchodzi nowe pokolenie walki z nihilizmem i materializmem.


Podsumowanie części pierwszej


Idea nacjonalistyczna ewoluuje. Nie jest ona stała. Ona musi dostosowywać się do warunków, w jakich żyjemy. Ponadto musi pozostawać nową formą ekspresji przekazywania myśli, dla chociażby nowych odbiorców jak i „starych” działaczy. Dlatego też czasopismo Szturm, trzeba uznać za „ideologiczną tubę” nacjonalizmu nowo-falowego.

Czasopismo „Szturm” pozostaje nową formą przekazywania myśli w cyberprzestrzeni, ale starymi metodami, za pomocą słowa pisanego. Szturm jest też pewną formą konglomeratu przekazywania rozważań na tematy ważne, „kręcące się wokół szeroko pojmowanego ruchu narodowego”. Tworzy on swoisty „think-tank”. Ta „platforma” nie powstała bez przyczyny. Jej głównym celem było z założenia przesyłanie myśli i idei, opierającej się na szeroko pojętej idei narodowej. Szturm stał się też formą „dodawania cegiełki”, do „większego projektu”. (Trwa to aż od jego powstania do chwili obecnej. Warto o tym przypomnieć i nie zapominać o tym!) Szturm to idea budowania czegoś większego, jakim miał być i jest oddolny, organiczny, ruch nacjonalistyczny w Polsce, ale i nie tylko, bo i jego wpływy odnotowywane są w całej Europie.


Patryk Płokita