Obserwacje zjawiska strajku nauczycieli z 2019 roku skłoniły autora do napisania tego tekstu. Niska płaca nauczycieli w Polsce to problem złożony. Po pierwsze zawód nauczyciela we współczesnym demoliberalnym systemie stał się hermetycznym środowiskiem. Inaczej określić to można formą „kastowości pewnych grup zawodowo-społecznych”. Po drugie za dużo liczba obowiązków wiąże się ze zbyt małą stawką. Po trzecie problemem jest brak miejsc pracy dla osób z wykształceniem pedagogicznym w szkołach.
Nauczyciele dzisiaj to kasta. W obecnej demoliberalnej Polsce znane są historie, praktycznie w każdym mieście czy na wsi, potwierdzające „kastowość” tej grupy zawodowej. Dla przykładu dawane są łapówki dla dyrektorów, aby utrzymać się na posadzie. Konotacje rodzinne też mają duży wpływ na wspomniane zjawisko. Zatrudnienie córki lub syna na miejsce starego nauczyciela, z okresu chronionego, to kolejny przykład na kastowość nauczycieli w demoliberalnej i postkomunistycznej Polsce.
Inną kwestią są obowiązki nauczyciela – nieadekwatne do zarobków. Nauczyciel dzisiaj oprócz przepracowanych godzin lekcyjnych ma bardzo dużo pracy administracyjnej, którą przenosi na czas wolny do domu. Nie chodzi tu już o same sprawdzanie kartkówek czy uzupełnianie dziennika. Chodzi na przykład o zaistnienie machiny „wysyłania dzieci na korki”, aby nauczyciel mógł sobie „dorobić”. Odnieść można wrażenie, iż nauczyciele sami nakręcają tą spiralę. Najpierw podwyższają poziom nauczania w szkole. Następnie proponowane są prywatne lekcje, u siebie lub u kolegi. Warto dodać w tym miejscu, że korepetycje najczęściej odbywają się „na czarno”. Przecież... głupio zapytać nauczyciela, czy: „wyda mi Pan paragon za przeprowadzoną lekcję z pociechą”?
Brak miejsc dla osób z wykształceniem pedagogicznym to kolejne zjawisko istniejące w omawianej grupie zawodowej. Relikt przeszłości czasu komuny, obecna karta nauczyciela, daje możliwość być na tak zwanym „okresie chronionym”. Oznacza to, że pomimo branej emerytury, nauczyciel, jeśli chce, może dorabiać w szkole. Dzięki temu mamy dużą liczbę nauczycieli w szkołach w wieku 60-70 lat. Nie znają oni przeważnie nowych technologii i nie wykorzystują ich w toku nauczania. Pomimo zmiany podstawy programowej, idą dalej swoimi przyzwyczajeniami, opierając się np. tylko i wyłącznie na podręczniku. W konsekwencji powoduje to brak miejsc dla młodych osób z wykształceniem pedagogicznym, a samo szkolnictwo nie zwiększa swoich możliwości w przekazywaniu wiedzy za pomocą nowych technologii. (Np. film na rzutniku, korzystanie z sieci internetowej, historyczne gry planszowe dla najmłodszych uczniów). Owszem, istnieją zapomogi z Unii Europejskiej i szkolenia dla nauczycieli, aby korzystali z nowych technologii. Niestety najczęściej nikt tego nie kontroluje, a starzy nauczyciele nadal wracają do starych przyzwyczajeń w prowadzeniu zajęć.
W obecnych czasach młody nauczyciel musi sobie radzić i „łapać robotę”. Autor tego tekstu przedstawi to na swoim doświadczeniu.
W październiku 2015 roku uzyskał on tytuł magistra historii, ze specjalizacją WOS nauczyciel. Ofert pracy, jakie znalazł autor tego tekstu, w latach 2015-2018 roku, były trzy. Pierwsza to weekendowa szkoła prywatna dla dorosłych. Podjął się tam pracy, jako WOSista i historyk. Zarobki na rękę? 400-450zł, zależnie od przepracowanych godzin. Druga oferta pracy została skierowana przez kuratorium jednego z polskich miast do szkoły, w lutym 2016 roku. (Pismo w kuratorium autor złożył od razu po uzyskaniu tytułu magistra). Owa placówka oświaty skierowała zainteresowanie do jednej ze szkół podstawowych w mniejszej miejscowości na Mazowszu. Zarobki na rękę dla nauczyciela historii? 600-800 zł, w wymiarze jedna trzecia lub jedna czwarta etatu. Praca w tym przypadku nie została podjęta. Ostatnia oferta pracy w roku 2018, również bardzo „ciekawa”. Jedna trzecia etatu, a zarobki na rękę 600-800 zł. Jak można zauważyć, na przestrzeni lat 2015-2018, nic się nie zmieniło w tej materii w poszukiwaniu pracy, jako nauczyciel.
Problem zarobków nauczycieli to problem złożony. Z jednej strony stworzył się wysublimowany w tej grupie zawodowej system kastowy. Z drugiej strony zarobki i płace są tak niskie, że nauczyciele dorabiają poprzez korepetycje, najczęściej na czarno. Specjalnie podwyższają poziom w szkole, aby potem dla przykładu odsyłać do znajomych nauczycieli. Zdarza się też również tak, że sami proponują korepetycje po zajęciach w szkole, jeśli widzą ucznia, który może np. nie zdać. Cena za godzinę korepetycji waha się mniej więcej od 25zł nawet do 100zł. Przy dziesięciu spotkaniach, nauczyciel dorabia sobie 250-1000zl. W przeciągu miesiąca może dorobić się nawet 3000zł i więcej. Wszystko dlatego, że w publicznej czy niepublicznej szkole zarabia mało.
Czy strajk nauczycieli ma/miał sens? Jeśli chodzi o walkę o zarobki, to tak. Nie zmienia to faktu, iż walka nie powinna być prowadzona kosztem dzieci i młodzieży. Wykorzystywać „kwiat narodu” i ich przyszłość np. w postaci niedopuszczenia do matur to straszna rzecz. Na dobrą sprawę to niewyobrażalny stres dla człowieka wchodzącego w dorosłe życie.
Patryk Płokita