Patryk Płokita - Powstaniec Styczniowy, a następnie prześladowany kapłan – o Ludwiku Woźniakowskim, moim przodku słów kilka

Ludwik Woźniakowski to osoba mało znana w Polsce. Uczestnik Powstania Styczniowego, a następnie z powołania kapłan, zesłany za swoją posługę na „zsyłkę” w Imperium Carów. Warto odświeżyć pamięć o tej postaci, ze względu na to, iż w tym miesiącu mija kolejna rocznica Powstania Styczniowego. Autor chciałby dodać, że omawiana postać historyczna to jego przodek.

Ludwik Woźniakowski przyszedł na świat dnia 22 sierpnia 1846 roku w Michałowie. To dzisiejsza dzielnica w mieście Starachowice. Jego ojcem był Aleksander Stanisław Woźniakowski, natomiast matka to Paulina z Boczarskich herbu Dębno. Początkowo bohater tego artykułu uczęszczał do szkoły górniczej w Sielpi. Progimnazjum skończył w Sandomierzu. W tym czasie dochodzi do „zawieruchy politycznej”, w związku z wybuchającym Powstaniem Styczniowym w Królestwie Polskim. Ludwik Woźniakowski, wraz ze swoimi braćmi ciotecznymi, Boczarskimi, wstępuje do jednego z oddziałów. Chodzi dokładnie tutaj o powstańczy oddział pod dowództwem Mariana Langiewicza. Nasz bohater w tym czasie miał siedemnaście lat.

W trakcie tego polskiego zrywu niepodległościowego, Ludwik Woźniakowski walczy w wielu bitwach. Miejsca, które warto tu wymienić to: Małogoszcz, Chroberz, Kowala, Chełm oraz Wir. Podczas tej ostatnie bitwy, dnia 23 sierpnia 1863 roku zostaje dwukrotnie raniony moskalskim pałaszem w głowę w czoło. Blizna podczas tych doświadczeń zostaje Ludwikowi do końca życia. Następnie zostaje znaleziony nieprzytomny na pobojowisku przez towarzyszy broni. Później leczyły go miejscowe kobiety. Trwało to około pół roku.

Powstanie Styczniowe upada. W tym wypadku Ludwik Woźniakowski czuje powołanie i wstępuje do Seminarium Kieleckiego. W późniejszym okresie przenosi się do Seminarium Sandomierskiego, gdzie w 1869 roku dostaje święcenia. „Świeży” kapłan był wikariuszem w Staszowie, Żarnowie i Radomiu. W 1874 roku dochodzi do niefortunnej sytuacji. Dokładnie zostaje on oskarżony o nieudzielenie rozgrzeszenia kobiecie katoliczce, która miała wyjść za mąż za prawosławnego. Chodzi tu o Celinę, natomiast mężem był carski oficer o nazwisku Tomilin. Ta sytuacja dla historyka pozostaje w kwestii domysłów, biorąc pod uwagę dostępne źródła. Prawdopodobne jest, iż ta sytuacja rozwścieczyła carskie władze, zwłaszcza jak „papista” nie da rozgrzeszenia dla przyszłej małżonki prawosławnego oficera.

Karnie skazany Ludwik Woźniakowski „ląduje” w skasowanym zespole klasztornym w Wysokim Kole, na okres sześciu miesięcy. (Mówiąc o „skasowanym klasztorze” warto tu dopowiedzieć, że polityka carskiego zaborcy po Powstaniu Styczniowym miała za zadanie „skasować katolickie nieużytki sakralne” w przestrzeni publicznej. To spotkało właśnie wspomniany klasztor w Wysokim Kole”).  Rewizje i inwigilacja carskiego reżimu w tym miejscu, spowodowały w konsekwencji, że ksiądz Ludwik Woźniakowski, zgodnie z nakazem, został przeniesiony do klasztoru oo. Kapucynów w Łomży. Dokładnie podczas pobytu w Wysokim Kole miał dostawać „tajną korespondencję z Rzymu”. Oprócz tego, rewizja wykazała, iż ksiądz Ludwik Woźniakowski działał w szerzeniu bractwa Serca Jezusowego, co w tamtym czasie w zaborze rosyjskim było zakazane. Inne źródła podają, iż był twórcą owego bractwa. Powyższe wydarzenia miały miejsce w roku 1875. W konsekwencji, takie działania księdza Ludwika Woźniakowskiego spowodowały jego zesłanie na Syberię. (Dlaczego tak carskie władze po Powstaniu Styczniowym szykanowały kapłanów i Kościół Katolicki? Z obawy przed podobnymi wydarzeniami. Pamiętajmy, iż preludium do Powstania Styczniowego były czarne procesje upamiętniające Powstanie Listopadowe. Oprócz tego, pierwsze konspiracje związane z Powstaniem Styczniowym zawiązywane były właśnie przy boku duchowieństwa. Przykładem ojcowie Bernardyni z Radomia i ich manifestacja patriotyczno-religijna w okresie przed-powstaniowym.)

Dnia 3 stycznia 1876 roku wysłano Ludwika Woźniakowskiego do Ustiługa, następnie do Wołogody i innych miejscowości, których nie sposób tu wymienić. W drodze do miejsca docelowego w Jarosławiu odwiedza arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. (Obecnie ten ostatni uznawany jest za świętego w kościele katolickim). Dzięki determinacji matki księdza Ludwika Woźniakowskiego, która trafia do samego cara w Petersburgu, zostaje on ułaskawiony. Ma to miejsce w 1880 lub 1881 roku.

Po powrocie do rodzimego miejsca, staje się wikariuszem w parafiach: Wzdole, Bodzentynie, Regowie oraz Borkowicach. Warto tu podkreślić, że podczas posługi kapłańskiej w tym okresie, Ludwik Woźniakowski był pod nadzorem policji carskiej. Następnie skierowano go do Smardzewic. Administruje tam zespołem poklasztornym zakonu Franciszkanów. (Skasowano go w 1864 roku w ramach wcześniej wspomnianej polityki po powstaniowej. Chodzi dokładnie o politykę carskiego zaborcy mającej za zadanie: „skasować katolickie nieużytki sakralne”).

W Smardzewicach dochodzi do niecodziennego spotkania tytułowego bohatera z rodziną carską. Chodzi o wydarzenia, które miały miejsce w dniu 17 października (kalendarz juliański) / 29 października (kalendarz gregoriański) 1888 roku. Car Aleksander III, wraz z rodziną miał wypadek kolejowy na trasie Charków-Azów-Kursk, przy stacji Borki. Carska rodzina przeżyła to wydarzenie, a ksiądz Ludwik Woźniakowski wspomógł rodzinę carską. Po tych wydarzeniach, dnia 6-18 września 1890 r. smardzewicką parafię odwiedziła Maria Teodorówna wraz z córką, księżną Ksenią Aleksandrówną z rodziny carskiej. W podzięce za przyjęcie, ksiądz L. Woźniakowski otrzymuje m.in. sto rubli. Przeznacza je na konserwacje zabudowań klasztornych.

Omawiana sytuacja odmieniła dalsze życie bohatera tego artykułu. Dla przykładu zniesiono oficjalny nadzór policji, a sam ksiądz L. Woźniakowski zostaje mianowany oficjalnie proboszczem parafii. Później stawia kościół w Dąbrowie. We wspomnianej parafii staje się proboszczem. Warto dodać w tym miejscu, iż w źródłach z 1895 roku wymieniany jest Ludwik Woźniakowski, jako proboszcz parafii w Sulejowie. (Zespół poklasztorny cystersów, skasowany przez wcześniej wspomnianą politykę zaborcy po Powstaniu Styczniowym). Pod koniec życia ksiądz L. Woźniakowski zostaje przeniesiony do Chlewisk. Sporządza tam plany rozbudowy modernizacji świątyni. Niestety, plany te przerywa śmierć księdza Ludwika Woźniakowskiego. Umiera on 18 września 1913 roku.

Ludwik Woźniakowski to przykład uczestnika Powstania Styczniowego, który wybrał drogę kapłańską. Jego życie po powstaniu to doskonały przykład represji zaborcy wobec kapłanów katolickich i samego kościoła katolickiego. W słowie końcowym, warto rozważyć, czy wyjazd do Petersburga matki L. Woźniakowskiego i prośba o ułaskawienie syna, można interpretować, jako „współpracę z zaborcą”? Autor tego artykułu uważa, że było to zachowanie raczej „rodzinne”, wynikające z „matczynej opieki nad synem”, niż „współpraca z zaborcą”. Dla przykładu, matka L. Woźniakowskiego nie wchodziła w struktury carskiej administracji, nie przeszła na prawosławie oraz nie uznawała się za „polkę rosyjskiego pochodzenia”. Podobnie ma się w sytuacji wypadku kolejowego carskiej rodziny, kiedy to ksiądz Ludwik Woźniakowski ją przyjął na swój stan. Biorąc pod uwagę, iż był on osobą duchowną, kierował się naukami Kościoła, nie można go w tym przypadku obwiniać o „współpracę z zaborcami”. Dla przykładu nie doniósł carskiej władzy na kolegów z Powstania Styczniowego. Pomimo szykan ze strony ówczesnego systemu, zesłanie na Syberię, policyjny dozór, ksiądz L. Woźniakowski w swoim zachowaniu zachował „stoicki spokój”. Jego zachowanie, podczas wypadku carskiej rodziny, można odczytać, jako realizację drogi kapłańskiej, oraz pewne świadectwo na podstawie nauk wyniesionych z Pisma Świętego, wypełniając m.in. słowa: „Kochaj bliźniego jak siebie samego”. Oceniając zachowanie księdza L. Woźniakowskiego, odnieść można wrażenie, że chciał uchronić świątynie katolickie przed kasacją, w których pełnił posługę kapłańską. Wskazuje na to po pierwsze odrestaurowanie kościoła w Smardzewicach, kwotą 100 rubli, jaką uzyskał od carskiej rodziny. Po drugie sporządzenie planów odbudowy świątyni w Chlewiskach. W ostatnim zdaniu tego akapitu, autor chciałby dodać, iż warto odświeżać pamięć o takiej osobie, jaką był L. Woźniakowski, zwłaszcza w kolejną rocznicę Powstania Styczniowego. Ksiądz Ludwik Woźniakowski pochowany został na cmentarzu w Chlewiskach.

Patryk Płokita

 

Bibliografia:

  1. Gałek A., „W Smardzewicach gościli cesarz i cesarzowa”, 2011, [w:] https://www.tomaszow-tit.pl/artykul,W_Smardzewicach_goscili_cesarz_i_cesarzowa,9594.html?PHPSESSID=38bdc1a1df2be153d5ae34bae616685c&fbclid=IwAR0ZpxOpV_CzmUHPW3T5dR9XDF8X1R94CqEH43wgaoA3QD-y9ecR3N1a9e8 ,

  2. Grudzień H, „Ks. Ludwik Woźniakowski, cmentarz w Chlewiskach”, 2010 r. [w:] http://powstanie1863.zsi.kielce.pl/index.php?id=c04 ,
    3. Kubicki P., „Bojownicy Kapłani, za sprawę Kościoła i Ojczyzny w latach 1861-1915”, Sandomierz, 1939 r., [skan całej publikacji w:] http://pbc.biaman.pl/Content/39856/J%20108050.pdf?fbclid=IwAR2morpzY_76-kH0zXldIBhIwvZ6-eiltDkgIEGXgJ7IvfEQysrmzbSz7fM ,