W 1897 r. Robert Lewis Dabney przewidział tryumf ruchu sufrażystek w oparciu o własną ocenę historii i charakteru jedynej siły sprzeciwiającej się prawom wyborczym kobiet – konserwatystów z północnych stanów USA:
Jest to partia, która nigdy niczego nie konserwuje. Przez całą swoją historię jedynie sprzeciwia się każdej agresji ze strony partii postępu i usiłuje zachować twarz poprzez sporą dawkę warczenia, ale ostatecznie zawsze zgadza się na innowacje. To, co wczoraj było potępianą nowinką, dzisiaj jest jednym z akceptowanych pryncypiów konserwatyzmu; obecnie konserwatyści jedynie usiłują przeciwstawić się kolejnej innowacji, którą jutro bojaźliwie zaakceptują, a którą w przyszłości zastąpi kolejna rewolucja; którą znów odrzucą, a później zaakceptują. Amerykański konserwatyzm jest jedynie cieniem podążającym za radykalizmem w jego marszu ku zagładzie. Pozostaje za nim w tyle, ale nigdy nie spowalnia go i zawsze podążą krok w krok za swoim przywódcą.
Polityczna hegemonia lewicy była i jest oparta w dużej mierze na intelektualnej hegemonii lewicowych idei, a zwłaszcza wolności, równości i postępu. Dzisiejsza fałszywa prawica podziela podstawowy światopogląd lewicy, ale brakuje jej jasności wizji, wytrwałości w dążeniu do celu czy moralnego idealizmu. Prawicowcy to jedynie letni czy opóźnieni lewicowcy, którzy pozostają w tyle za swoimi bardziej inteligentnymi kolegami. Jednak lepsi lewicowcy zawsze ostatecznie przekonują prawicowców. W każdej bitwie pomiędzy lewicą a prawicą, lewica może liczyć na piątą kolumnę wewnątrz każdego prawicowca, a mianowicie na jego najgłębsze przekonania moralne. Jeśli ktoś zaczyna od lewicowych przesłanek, prędzej czy później wyprowadzi z nich lewicowe wnioski i przełoży je na praktykę.
Ale polityka to nie tylko kwestia intelektualnego wpływu i perswazji. Chodzi w niej nie tylko o zmianę przekonań, ale także o zmianę świata. A to wymaga zorganizowanego, kierowanego i celowego działania. Zatem w polityce chodzi także o wektory kontroli, łańcuch dowodzenia, przywódców i szeregowych członków ruchu.
Samuel Francis wyjaśniał dryfowanie na lewo współczesnej polityki poprzez kwestię przywództwa. Na lewicy przywództwo jest zawsze na lewo od swoich wyborców i przesuwa ich na coraz bardziej radykalne pozycje. Co więcej – na prawicy przywództwo jest również na lewo od swoich wyborców. Zatem polityka stale przesuwa się w lewo, ponieważ radykalna awangarda lewicy wywiera wpływ na całe polityczne spektrum i ciągnie je za sobą.
Prawica podążą za lewicą tak, jak wagony kolejowe za parowozem. Lewicowe wagony są na przedzie pociągu, a prawicowe w tyle, a zatem docierają na miejsce później, ale w żadnym znaczeniu nie mają niezależnej trasy czy własnej siły pociągowej. Jest tylko jeden parowóz, a ludzie w nim ustalają kierunek jazdy całego pociągu. Ludzie odpowiadający za poszczególne wagony mogą nosić mundury i obnosić się z pozorami władzy. Ale są jedynie konduktorami i bileterami, którzy jadą w tym samym kierunku co pasażerowie.
W jaki sposób lewica zdobyła taką władzę? I czy prawica może ją zdobyć i użyć do realizacji przeciwnych celów? Odpowiedzi znaleźć można w pismach autorów ze szkoły tradycjonalistycznej: René Guénona i Juliusa Evoli.
Nie podlega wątpliwości, że technologia, nauka i medycyna robią niesamowite postępy. Ale z perspektywy białego nacjonalizmu sytuacja jest coraz gorsza w aspektach: politycznym, kulturowym i rasowym. Dlatego tak wielu białych nacjonalistów przyciąga tradycjonalizm, który wyjaśnia współczesne wydarzenia poprzez mit o cyklach historii – poczynając od Złotego Wieku, następnie upadek poprzez wieki Srebrny, Brązowy, następnie Żelazny (lub Ciemny), aż do nadejścia nowego Złotego Wieku.
Ale Guénon i Evola nie postrzegali historycznego upadku jako bezosobowej siły. Uważali, że jest ona stworzona przez konkretne, istniejące grupy historycznych podmiotów. Jakkolwiek czynnik ludzki odgrywa znaczącą rolę w historii, jednak większość istot ludzkich nie jest twórcami historii. Są przedmiotami, nie podmiotami historii. Sprawstwo historyczne jest domeną nielicznych elit - awangardy, która rozciąga swoje obszary wpływu i kontroli poprzez całą kulturę, wciągając ją coraz bardziej w dekadencję. Zdecydowana większość ludzkości jedynie podąża w wyznaczanym przez nich kierunku.
Guénon i Evola omawiają te historyczne elity w kontekście „tajemnej wojny”. W oryginale używają terminu „occulto”, który oznacza tutaj po prostu „ukryty”. Jak pisał Evola: jest to „bitwa prowadzona niepostrzeżenie przez siły globalnego przewrotu za pomocą środków i w okolicznościach ignorowanych przez współczesną historiografię”.[1] Evola pisał również, że ukryty wymiar historii „nie powinien zostać zatracony we mgle abstrakcyjnych koncepcji filozoficznych i socjologicznych, ale raczej powinien być rozumiany jako 'zakulisowy' wymiar, w którym działają określone 'umysły'”(Men Among the Ruins, s. 236).
Evola złowieszczo dodaje, że te tajemne siły „nie mogą zostać zredukowane do wymiaru jedynie ludzkiego” (Men Among the Ruins, s. 235). Ale wojna tajemna niekoniecznie związane jest z wiedzą tajemną w zwyczajnym rozumieniu tego terminu, tzn. mistycyzmem i magią, aczkolwiek oba znaczenia przenikają się w przypadku takich grupach jak masoneria.
W jaki sposób wojna tajemna stwarza polityczną i historyczną zmianę? Według Evoli:
Głębsze przyczyny historii . . . działają przede wszystkim poprzez to, co można nazwać „nieuchwytnymi czynnikami”, aby wykorzystać termin zapożyczony od nauk przyrodniczych. Te przyczyny są odpowiedzialne za prawie niezauważalne zmiany ideologiczne, społeczne i polityczne, które ostatecznie mają niesamowite skutki: są jak pierwsze pęknięcia w pokrywie śnieżnej, które ostatecznie powodują lawinę. Przyczyny te prawie nigdy nie działają w sposób bezpośredni, ale za to nadają określonym istniejącym procesom odpowiedni kierunek, który prowadzi do wyznaczonego celu. (Men Among the Ruins, s. 237)
Zgodnie z opisem Evoli, wojna tajemna jest w gruncie rzeczy identyczna z metapolityką.
Metapolityka zajmuje się ukrytymi przyczynami i warunkami politycznej zmiany. Metapolityka działa na dwóch poziomach: intelektualnym oraz organizacyjnym. Idee metapolityczne obejmują systemy moralne, religie, tożsamości zbiorowe (plemienne, narodowe, rasowe) oraz założenia dotyczące tego, co jest możliwe na płaszczyźnie politycznej. Organizacje metapolityczne propagują metapolityczne idee, wypełniając lukę pomiędzy teorią a praktyką. Przykładami ruchów metapolitycznych są zarówno Europejska jak i Północnoamerykańska Nowa Prawica.
Małe metapolityczne zmiany mogą z czasem prowadzić do ogromnych politycznych przeobrażeń. Na przykład wartości wyrażone w Kazaniu na Górze ostatecznie obaliły cały świat starożytny. Ale jako że przyczyny metapolityczne są często odległe od politycznych skutków, a także przyczyny metapolityczne są często abstrakcyjnymi i ezoterycznymi ideami, którymi zajmują się jedynie nieliczni, metapolityka jest niewidoczna dla większości ludzi, którzy skupiają na tym, co konkretne i bieżące. Metapolityka jest zatem „tajemna” w dosłownym znaczeniu tego słowa, tj. „ukryta” (occulta). Ale często ukryta jest na widoku i nie trzeba podejmować specjalnych środków ostrożności, aby ukryć ją przed okiem zwykłego człowieka
Koncepcja wojny tajemnej jest tradycjonalistycznym wkładem w to, co najczęściej jest pogardliwie określane jako „teorie spiskowe”, włączając w to zarówno historię jak i spekulacje dotyczące „tajnych stowarzyszeń”. I jest to naprawdę niebezpieczny obszar.
Nie ma dnia, w którym moi koledzy i ja nie spiskujemy wspólnie, aby zrealizować program Północnoamerykańskiej Nowej Prawicy. I nie ma dnia, w którym nasi wrogowie nie spiskują, aby zrealizować swój program. Mimo to, jeśli poruszysz temat spisków, większość ludzi nauczona jest, żeby przewracać oczami. Robią tak, ponieważ powiedziano im, że tak właśnie postępują inteligentni ludzie. Wielu z nich ma również bezpośrednie doświadczenie z niedorzecznymi teoriami spiskowymi propagowanymi przez rozgorączkowanych, agresywnych świrów. Nie ulega wątpliwości, że większość teorii spiskowych jest błędna i fałszywa, wiele z nich w naprawdę śmieszny sposób. Ale czy istnieje lepszy sposób, aby ukryć prawdziwe spiski przed poważnym, trzeźwym zbadaniem, niż rozsianie fałszywek, które nadadzą każdej dyskusji o spiskach wymiar szaleństwa?
Jednak Evola jest „ostrożny, aby uchronić poważny namysł przed popadnięciem w fantazjowanie i przesądy”, wliczając w to paranoiczną skłonność „do dostrzegania ukrytego wymiaru wszędzie i za wszelką cenę” (Men Among the Ruins, s. 238). Traktuje on wszystkie przypuszczenia dotyczące wojny tajemnej jako jedynie „hipotezy robocze” stworzone, aby połączyć i wyjaśnić dane empiryczne. Evola twierdzi, że jeśli zjawiska nie można całkowicie wyjaśnić poprzez znane przyczyny, wówczas mamy prawo stwierdzić, że nieznane przyczyny istnieją, a następnie spekulować na temat ich natury.
Chciałbym dodać, że niektóre z tych nieznanych przyczyn mogą stanowić po prostu przypadkowe czynniki, ponieważ nie ma powodu, aby zakładać, że wszystkie wydarzenia historyczne są wytworem świadomych intencji (jawnych lub tajemnych). Wypadki zdarzają się w historii. Ale jeśli zauważymy, że sytuacja ludzkości zmierza powoli w jednym kierunku, można przypuszczać, że nie jest to zbieg okoliczności i że mamy tu do czynienia ze świadomym projektem. A jeśli świadome projekty jawnych agentów nie wystarczają, aby wyjaśnić historyczne trendy, wówczas mamy prawo zakładać, że działają tu ukryci agenci i ukryte projekty.
Pośród świadectw rozważanych przez Evolę, znajduje się twierdzenie Benjamina Disraeliego, że „świat jest rządzony przez ludzi całkowicie różnych od tych, których wyobrażają sobie zwykli ludzie, niezdolni zajrzeć za kulisy”, oraz:
Ludzie nie zdają sobie sprawy, że we wszystkich konfliktach wewnątrz narodów i pomiędzy narodami istnieją – poza ludźmi w wyraźny sposób odpowiedzialnymi za nie – ukryci agitatorzy, którzy swoimi egoistycznymi planami sprawiają, że konflikty te są nieuniknione. . . . Wszystko, co dzieje się w tej pomieszanej ewolucji narodów jest tajemnie przygotowywane po to, aby zapewnić rządy określonych ludzi – to właśnie tych ludzi, znanych i nieznanych, musimy odnaleźć za kulisami każdego publicznego wydarzenia. (Men Among the Ruins, ss. 238–39)
Evola traktuje również Protokoły Mędrców Syjonu jako dowód tajemnej wojny. Evola uważa, że Protokoły nie są rzeczywistymi protokołami, ale raczej literackim przedstawieniem tajnego programu światowej dominacji. Ale według niego wiarygodności Protokołów nie można udowodnić, ani zaprzeczyć poprzez odkrycie ich źródeł. Natomiast ich prawda jest udowodniona przez odniesienie do rzeczywistych wydarzeń. Zatem: „Wartość tego dokumentu jako hipotezy roboczej jest niezaprzeczalna: przedstawia on różne aspekty globalnego przewrotu (w tym także niektóre aspekty, które miały być wyznaczone i osiągnięte wiele lat po publikacji Protokołów) jako całości, w którym odnajdująone swój wystarczający powód i logiczną kombinację” (Men Among the Ruins, s. 240).
Guénon i Evola wierzą, że wojna tajemna jest prowadzona przez tajne stowarzyszenia inicjacyjne. Tak jak Tradycja jest rozpowszechniana przez stowarzyszenia inicjacyjne, tak Anty-Tradycja jest rozpowszechniana przez stowarzyszenia kontr-inicjacyjne, które są sprofanowanym odbiciem prawdziwych zakonów inicjacyjnych i które nauczają odwróconych doktryn promujących dekadencję i upadek.
Tajne stowarzyszenia inicjacyjne są idealnymi organizacjami zarówno dla Tradycji jak i dla Anty-Tradycji z trzech podstawowych powodów.
Po pierwsze, zarówno Tradycja jak i przewrót oparte są na zbiorze wiecznych zasad, które muszą być rozpowszechniane na przestrzeni dziejów poprzez proces inicjacji, tj. poprzez przekazywanie doktryn z nauczyciela na ucznia w hierarchicznym cyklu nauki, w którym niższe stopnie tworzą podstawę dla wyższych.
Oczywiście, tak wygląda każdy proces edukacyjny, nawet najbardziej trywialny. Ale tylko organizacja, której nauki wywołują najwyższe oddanie i w której proces inicjacji wywołuje najwyższą powagę, może mieć nadzieję na przetrwanie przez wieki. Zatem podstawą jej doktryny muszą być wieczne prawdy – przetrwanie w czasie jest konsekwencją poszukiwania wiecznych prawd i życia w zgodzie z nimi.
Po drugie, zarówno Tradycja jak i przewrót są nie tylko kwestią teorii. Wymagają również działania – działania, które obejmuje całą kulę ziemską, trwa przez wieki oraz wyznacza przeznaczenie narodów, cywilizacji i ras; wymagają też planów działania, które są realizowane przez pokolenia, stulecia, nawet tysiąclecia. Żadna organizacja nie może mieć nadziei na zmotywowanie kolejnych pokoleń, aby pracowały dla realizacji celów, które nie zostaną ukończone za ich życia, dopóki nie będzie w stanie zmobilizować pokładów najwyższej formy bezosobowego idealizmu. Ale najwyższą formę idealizmu wywołuje najwyższe dobro, które także wymaga podstawy w wiecznych prawdach.
Po trzecie, organizacja, która trwa przez tysiąclecia i działa na światową skalę, w imię dobra albo zła, musi napotkać wrogów. Zatem, aby przetrwać, musi być tajna. Tajność ma także inny cel, mianowicie – pozwala członkom przeniknąć i wpłynąć, w imię dobra albo zła, na inne organizacje, które odrzuciłyby te osoby, jeśli wzajemnie wykluczające się lojalności byłyby znane. Trzecim celem tajności jest to, że pozwala ona organizacji przetrwać zmiany reżimów, a nawet upadek całych cywilizacji. Albowiem tajne stowarzyszenie może przeniknąć do wszystkich instytucji danego społeczeństwa, ale nie powinno polegać na żadnej z nich. Jego istotą powinna być sama organizacja, ostatecznie ugruntowana w orientacji na to, co wieczne - najbardziej istotnej rzeczy ze wszystkich.
Archimedes twierdził, że potrzebuje tylko dwóch rzeczy, aby poruszyć świat: dźwigni i punktu oparcia. Punkt oparcia nie może być w ruchu, ale pozwala wprawić w ruch inne rzeczy. Aby poruszyć świat, człowiek potrzebuje punktu oparcia poza światem. Aby poruszyć całą historię, człowiek potrzebuje punktu oparcia poza historią – tajnego stowarzyszenia, które nie porusza się wraz z biegiem dziejów, ponieważ jego fundamenty są ponad historią i ponad polityką - w doktrynie, która nie zmienia się, ponieważ jest oparta na tym, co wieczne.
Jeśli człowiek ma poruszyć historię, a nie być poruszany przez nią, musi być nieruchomą osią, wokół której obracają się wszystkie inne rzeczy. Człowiek musi być jak Arystotelesowski bóg, Nieruchomy Poruszyciel, który nie porusza się, ponieważ jest całkowity i samowystarczalny (jest samą istotą bytu), ale wprawia resztę świata w ruch, ponieważ wszystkie rzeczy dążą do naśladowania jego wyniosłej samowystarczalności. Człowiek musi być jak taoistyczny Cesarz-Mędrzec, który działa bez działania, po prostu zawierając w sobie niezmienną zasadę porządku, wokół którego ustawiają się wszystkie inne rzeczy.
Możemy założyć obecność i działanie inicjacyjnej tradycyjnej instytucji wszędzie tam, gdzie odnaleźć można porządek społeczny, który trwa przez dłuższy okres – w starożytnym Egipcie, Mezopotamii, Persji, Indiach, Chinach, Japonii, Rzymie, Bizancjum, kościele rzymsko-katolickim i dawnych państwach Europy.
Możemy założyć obecność i działanie inicjacyjnej anty-tradycyjnej instytucji wszędzie tam, gdzie trwa konsekwentny ruch w stronę chaosu. W przypadku początku nowoczesności wiele różnych grup i interesów było zjednoczonych w pracy nad obaleniem starego porządku: protestanci, neopoganie, przedstawiciele nauk przyrodniczych, racjonalistyczni i empirystyczni filozofowie, kapitaliści i polityczni liberałowie byli częścią pierwszej fali. Kolejne fale obejmowały Żydów, socjalistów, anarchistów i komunistów. Ale od II wojny światowej żydowski element sił przewrotu przejmuje hegemonię.
Jeśli tajne stowarzyszenie inicjacyjne oparte na tym, co wieczne, jest punktem oparcia, co jest dźwignią? Jakimi środkami człowiek może poruszyć historię? Najkrótsza odpowiedź brzmi następująco – wszelkimi niezbędnymi środkami. Jeśli metafizyczny fundament i cele praktyczne tajnego stowarzyszenia są nieruchome i niezmienne jak Byt sam w sobie, środki - którymi usiłuje wpłynąć na historię i nią kierować - powinny być równie różnorodne i zmienne co bieg dziejów. Absolutny dogmatyzm w zakresie kwestii fundamentalnych oraz celów można połączyć z absolutnym pragmatyzmem w zakresie środków. Prawda i porządek mogą wykorzystywać kłamstwa i chaos. Dobro można realizować dowolnymi środkami, łącznie ze złymi, pod warunkiem, że są to rzeczywiście środki. Jeśli cel nie uświęca środków, to nic tego nie zrobi. Jednak wszystkie te techniki można przypisać do dwóch podstawowych kategorii – rozpowszechnianie idei oraz infiltrację i przewrót w instytucjach.
W Ludziach pośród ruin Evola rozwija kilka idei René Guénona na temat narzędzi wojny tajemnej (ss. 244-251).
Po pierwsze, szerzenie materialistycznych i pozytywistycznych przesądów o historycznych uwarunkowaniach uniemożliwia inteligentnym ludziom dostrzeżenie ukrytego wymiaru historii.
Po drugie, aby uniemożliwić tym, którzy odrzucają materializm, odnalezienie prawdy, rozpowszechniane są fałszywe duchowe czy idealistyczne koncepcje historii (np. Hegel, Bergson).
Po trzecie, kiedy skutki przewrotu zaczynają się ujawniać na płaszczyźnie materialnej i wywołują reakcję w imię ideałów wyprowadzonych z tradycyjnej przeszłości, agenci przewrotu rozpowszechniają sfałszowane czy zaburzone wersje tych ideałów, aby „reakcja została powstrzymana, zaburzona, czy nawet poprowadzona w odwrotnym kierunku” (Men Among the Ruins, s. 245).
Po czwarte, jako że „podstawą porządku, która ma zostać zniszczony, jest element nadnaturalny – to jest: duch – rozumiany nie jako filozoficzna abstrakcja albo jako element wiary, ale jako wyższa rzeczywistość, jako punkt odniesienia dla integracji wszystkiego co ludzkie” (Men Among the Ruins, s. 245), wszystkie prawdziwe duchowe tęsknoty muszą zostać skanalizowane w odwrócone formy duchowości prowadzące ku celom Anty-Tradycji.
Po piąte, aby osłabić, wykoleić i zniszczyć jakikolwiek prawdziwy opór, który mógł jeszcze pozostać, wróg zachęca do atakowania tych, którzy podzielają te same zasady i do przyjęcia zasad wrogów Tradycji. Przykładem pierwszej taktyki jest promowanie wewnętrznych walk pośród sił oporu: „a zatem usiłują oni w każdy możliwy sposób sprawić, aby jakakolwiek wyższa idea poddała się tyranii indywidualnych interesów czy misjonarskim, dumnym lub żądnym władzy tendencjom” (Men Among the Ruins, s. 247). Przykładem drugiej taktyki jest zachęcanie opozycji do przyjęcia zasad wroga, aby zyskać chwilową retoryczną czy polityczną przewagę. Dobrym współczesnym przykładem jest tendencja białych nacjonalistów do odwoływania się do tych form moralnego uniwersalizmu, które podkopują wszelki nacjonalizm, tylko po to, aby święcić tanie tryumfy nad syjonizmem.[2] Evola podkreśla, że „bezwarunkowa lojalność wobec idei” - przeciwstawiona egotyzmowi, który prowadzi do walk wewnętrznych, czy pragmatyzmowi, który prowadzi do przejęcia idei wroga - „jest jedyną możliwą ochroną przed wojną tajemną” (Men Among the Ruins, s. 247).
Po szóste, jeśli siły przewrotu są zagrożone zdemaskowaniem i ukaraniem, skierują gniew ludu na kozła ofiarnego. Evola w rzeczywistości sugeruje, że wspomniane Protokoły mogą być próbą uczynienia z masonów i Żydów kozłów ofiarnych, aby ukryć o wiele głębszy spisek (Men Among the Ruins, s. 248). Evola prawdopodobnie nie myślałby tak dziś, jako że zwłaszcza żydowska natura sił władzy nie była tak oczywista w 1953 r., gdy Ludzie pośród ruin zostali opublikowani po raz pierwszy.
Po siódme, kiedy przewrót jest na tyle zaawansowany, żeby sprowokować reakcję, reakcja ta może zostać odwrócona od dążenia do zdrowego nowego społeczeństwa opartego na wiecznych prawdach w stronę powrotu do starszej formy społeczeństwa, w którym choroba jest jeszcze we wcześniejszym stadium. We współczesnej Ameryce objawia się to reakcyjną nostalgią za latami 80. czy 50. XX wieku, za XIX stuleciem czy za początkami Stanów Zjednoczonych. Oczywiście gdybyśmy mogli wrócić do roku 1950, nasi potomkowie zmagaliby się z tymi samymi problemami 60 lat później.
Po ósme, wszystkie zasady czy instytucje można podważyć, jeśli ludzie pomylą je z ich przedstawicielami. Wszyscy przedstawiciele idei czy instytucji są w nieunikniony sposób niedoskonali, ale kiedy te niedoskonałości wyjdą na światło dzienne, agenci przewrotu dowodzą, że to właśnie ta instytucja czy zasada powinny zostać zastąpione, nie ich zawodni reprezentanci.
Po dziewiąte, Evola twierdzi, że jednym z głównych narzędzi przewrotu jest infiltracja tradycyjnych organizacji i zamienienie ich kierownictwa, aby wprost zniszczyć organizację albo użyć jej do realizacji celów przewrotu. Evola twierdzi, że wolnomularstwo była na początku medium prawdziwej Tradycji, ale zostało zinfiltrowane i przejęte przez zwolenników Anty-Tradycji (Men Among the Ruins, ss. 250–51).
Jeśli dominujący prąd upadku jest – w mniejszym lub większym stopniu – tak naprawdę tworzony, podtrzymywany i prowadzony przez tajemną wojną, czy możliwe jest wykorzystanie tych samych środków w celu odwrócenia upadku? Odpowiedź brzmi: nie – i tak.
Tradycjonaliści nie uważają, że możliwa jest zamiana upadku w „postęp”, tj. postęp ku realizacji ideałów Złotego Wieku, ponieważ wierzą, że upadek jest dominującym nurtem naszego czasu. Można upaść ze Złotego Wieku; nie można postępować ku Złotemu Wiekowi. Ale na końcu Mrocznego Wieku, nadejdzie nowy Złoty Wiek, zatem pomimo że nie można postępować ku Złotemu Wiekowi, można upaść ku niemu; można się w niego wślizgnąć. A więc – z tej perspektywy – dalszy upadek może w rzeczywistości być postrzegany jako swego rodzaju postęp, gdyż sytuacja nie może się poprawić, dopóki upadek się nie dopełni.
Ale nie jest to argument za poddaniem się, bezczynnością, zwykłym czekaniem, aż bezosobowe historyczne przeznaczenie wykona za nas pracę. Gdyż – jak zobaczyliśmy – historyczne przeznaczenie nie jest bezosobowe. Działa ono poprzez konkretne jednostki i grupy, które mają punkt oparcia i dźwignię, aby poruszyć ludzki świat. W Kryzysie współczesnego świata Guénon pisze:
. . . cechami charakterystycznymi tej epoki są właśnie te, które tradycyjne doktryny od zawsze przypisywały temu cyklicznemu okresowi, do którego się odnoszą [mianowicie – Mrocznego Wieku lub Kali Jugi]. . . . to, co jest anomalią i chaosem z określonego punktu widzenia, jest mimo wszystko niezbędnym elementem szerszego porządku i nieuchronnym następstwem praw, które rządzą rozwojem każdego przejawu rzeczywistości. Jednakże, powiedzmy to od razu, nie jest to powód, aby zgadzać się na bierne poddanie się chaosowi i ciemności, które chwilowo zdają się tryumfować, gdyż – gdyby rzeczywiście tak było – nie moglibyśmy zrobić nic lepszego niż zachować milczenie [czego Guénon nie zrobił]; przeciwnie, jest to powód do najwyższej walki, aby przygotować drogę wyjścia z tego „mrocznego wieku”, albowiem jest wiele znaków, że jego koniec jest bliski, może nawet rychły. (Crisis, s. 9)
Guénon nie tylko twierdzi, że powinniśmy przeciwstawić się Mrocznemu Wiekowi, ale że opór już istnieje. Przedstawia argument metafizyczny, aby potwierdzić tę tezę:
Opór ten jest również częścią wyznaczonego porządku rzeczy, jako że równowaga jest wynikiem jednoczesnego działania dwóch przeciwstawnych tendencji; jeśli jedna lub druga mogła całkowicie przestać działać, równowaga nigdy nie zostałaby przywrócona, a sam świat by zniknął; ale to założenie nie możliwości ziszczenia się, jako że dwa bieguny opozycji nie mają znaczenia w oderwaniu od obydwu siebie, a bez względu na pozory, możemy być pewni, że wszelkie częściowe i przejściowe braki równowagi przyczyniają się ostatecznie do zrealizowania całkowitej równowagi. (Crisis, s. 9)
Guénon ma na myśli to, że cała rzeczywistość jest złożona z przeciwstawnych sił pozostających w równowadze. Dzisiaj dominują prądy Mrocznego Wieku. Ale nie oznacza to, że przeciwstawne prądy Złotego Wieku są całkowicie nieobecne, gdyż jeśli rzeczywiście by tak było, świat raczej zapadłby się w całkowity chaos, niż ukazywał zły i odwrócony porządek, który istnieje dzisiaj. (Jeśli królowałby chaos, można by oczekiwać, że od czasu do czasu wygrają dobrzy). Zatem przeciwstawny prąd Złotego Wieku musi istnieć i wywierać wpływ przeciwny wobec Mrocznego Wieku, ale w ukryty i recesywny sposób. Co więcej, tak jak w przypadku sił przewrotu, ten przeciwstawny prąd nie istnieje jedynie jako bezosobowa siła. Jest on dziełem konkretnych jednostek i grup.
W końcowym rozdziale Kryzysu współczesnego świata Guénon dalej omawia ten przeciwstawny prąd. Twierdzi, że „współczesny świat przestałby istnieć w jednej chwili, gdyby ludzi zrozumieli, czym tak naprawdę jest, jako że jego istnienie, tak jak istnienie ignorancji i wszystkiego, co zakłada ograniczenie, jest czysto negatywne: istnieje on tylko poprzez negację tradycyjnej i nadludzkiej prawdy”(Crisis, s. 157).
Taka prawda nie może zostać zrozumiana przez szeroką większość, ale nie jet to konieczne, gdyż „wystarczyłoby, gdyby istniała liczebnie mała, ale silnie umocowana grupa, która prowadziłaby masy, które byłyby posłuszne jej sugestiom bez podejrzewania jej istnienia i nie miałyby pojęcia o środkach jej działania . . .” (Crisis, s. 157). Jasne jest, że ta grupa musi operować przynajmniej częściowo poprzez rozpad, jak czynią to zwolennicy Anty-Tradycji.
Guénon opisuje, jak taka tradycjonalistyczna grupa mogłaby działać, aby zakończyć Kali Jugę. Po pierwsze, podkreśla on, że nie może być całkowitego braku ciągłości pomiędzy Kali Jugą a nadchodzącym Złotym Wiekiem, co oznacza, że istnieją one wewnątrz tego samego związku przyczynowo-skutkowego, a więc rzeczy, które robimy teraz, będą miały wpływ na nadchodzący Złoty Wiek. Tradycjonalistyczna elita posiadająca wiedzę i siłę, aby zakończyć Kali Jugę, „mogłaby tak przygotować zmianę, że nastąpiłaby ona w możliwie najkorzystniejszych warunkach, a zakłócenia, które muszą w nieunikniony sposób temu towarzyszyć, zostałyby w ten sposób zredukowane do minimum.” Ale – nawet jeśli okazałoby się to niemożliwe – tradycjonalistyczna elita mogłaby wykonać „kolejne, ale jeszcze ważniejsze zadanie, mianowicie – pomogłaby zachować te elementy obecnego świata, które muszą przetrwać, aby zostały wykorzystane do wybudowania świata, który nadejdzie” (Crisis, s. 158).
Przy okazji Guénon stawia szokujące pytanie: „czy wciąż jest możliwe, aby taka elita została skutecznie ustanowiona na Zachodzie?” (Crisis, s. 157) – sugerując, że taka elita nie istnieje na Zachodzie. Potem wyjaśnia, że takie tradycjonalistyczne elity istnieją jednak na Wschodzie, chroniąc „arkę” Tradycji (Crisis, s. 159). Spekuluje również o tym, jak zachodnia elita mogłaby zostać odtworzona, albo poprzez odnalezienie i odrodzenie żyjącej pozostałości Tradycji na Zachodzie, co Guénon uważa za nieprawdopodobne, albo poprzez przyjęcie przez mieszkańców Zachodu tradycji wschodnich mistrzów. Tę drugą drogę wybrała na przykład Savitri Devi, prawdopodobnie pod wpływem Guénona.
Przyjęłam hinduizm, ponieważ była to jedyna religia na świecie, która jest kompatybilna z narodowym socjalizmem. I marzeniem mojego życia jest włączenie hitleryzmu w starą aryjską tradycję, aby pokazać, że jest to rzeczywiście powrót pierwotnej Tradycji. Nie jest ona ani indyjska, ani europejska, ale indoeuropejska. Pochodzi ona z dawnych czasów, gdy Aryjczycy byli jednym ludem w okolicach Bieguna Północnego. Tradycja Hiperborejska.[3]
Nie wiem, czy tradycjonalistyczna elita pojawiła się na Zachodzie po 1927 r., kiedy Guénon opublikował Kryzys współczesnego świata, ale jeśli ma on rację, możemy być pewni, że wschodni mistrzowie (być może coś w rodzaju Ligi Cieni) prowadzą wojnę tajemną w naszym interesie, inaczej Era Mroku – która nie jest chaosem, ale swego rodzaju negatywnym porządkiem – ustąpiłaby miejsca całkowitemu chaosowi dawno temu.
Nie ma żadnego “wielkiego prawicowego spisku”, ale być może powinien być. Jestem pewien, że już teraz niektórzy z was myślą: „Załóżmy swoje własne tradycjonalistyczne tajne stowarzyszenie i prowadźmy wojnę tajemną przeciw współczesnemu światu! To, co upada, powinno zostać zepchnięte.” Tajne stowarzyszenia są podstawą anglo-amerykańskiej wyobraźni politycznej, a więc nie jest niespodzianką, że taki pomysł regularnie powraca wśród białych nacjonalistów.
Aby przytoczyć tylko dwa przykłady spośród wielu: kiedy spotkałem Wilmota Robertsona 3. marca 2001 r., jedną z jego rad na temat walki o naszą sprawę w Ameryce Północnej było utworzenie jakiegoś tajnego stowarzyszenia. 17. maja 1955 r. Anthony M. Ludovici w prywatnym liście również zalecić utworzenie takiego stowarzyszenia, pomimo jego złych doświadczeń z organizacjami English Mistery oraz English Array w latach 30. XX wieku.[4]
Sądzę jednak, że tworzenie tajnych stowarzyszeń jest zbędnym odwracaniem uwagi białych nacjonalistów – z kilku powodów.
Po pierwsze, jeśli Guénon ma rację, takie tajne stowarzyszenie już istnieje. Ale nie ma ono adresu pocztowego ani profilu na Facebooku. Nie można się do niego przyłączyć, płacąc przelewem pierwszą składkę członkowską. Oni muszą przyjść do ciebie. A więc jedyną rzeczą, którą możesz zrobić, to skupić się na uczynieniu siebie bycia godnym zostania wybranym przez taką elitarną grupę. W ten sposób zabezpieczasz się na dwie strony. Jeśli takie stowarzyszenie rzeczywiście istnieje, może zaproponują ci, abyś się przyłączył, a jeśli Guénon i Evola nas nabierają, mimo wszystko staniesz się godnym takiej elity, a ostatecznie to właśnie jest najważniejsza sprawa.
Po drugie, słyszałem o wielu tajnych stowarzyszeniach, co oznacza, że nie są one już tajne. A kiedy istnienie takiej grupy staje się powszechnie znane, może to jedynie wzmocnić jeden z największych problemów subkultury białych nacjonalistów: brak zaufania, włącznie z jawną paranoją.
Klimat ten jest wykorzystywany i rozdmuchiwany przez naszych wrogów, ale to nie oni są jego jedynym powodem. Uważam, że biali nacjonaliści mają silne wrodzone predyspozycje do paranoi. Etnocentryzm, jak większość cech psychicznych, ma tendencję do rozłożenia w populacji zgodnie z krzywą Gaussa. Można wnioskować, że biali nacjonaliści są bardziej etnocentryczni niż przeciętny człowiek, takie jest też moje doświadczenie. Jednak wysoki poziom etnocentryzmu zdaje się być skorelowany z niezdolnością do zaufania również innym białym ludziom.
Można to wyjaśnić w prosty sposób – pośród białych niski etnocentryzm jest normą, więc kiedy biały człowiek wykazuje wysoki poziom etnocentryzmu, najprawdopodobniej napotka dezaprobatę innych białych, co doprowadzi do go alienacji od swoich współbratymców. (U Żydów wysoki poziom etnocentryzmu jest normą. Zatem kiedy Żyd zachowuje się w sposób etnocentryczny, inni Żydzi najprawdopodobniej będą to pochwalać, co wzmacnia zarówno etnocentryzm jak i poczucie przynależności do społeczności żydowskiej.)
Ale zdolność do zaufania obcym – co wymaga gotowości do podjęcia określonego ryzyka – jest jednym z warunków powstania dużych, złożonych instytucji społecznych. Inaczej człowiek byłby zdolny jedynie do współpracy z niewielką ilością ludzi, których zna. Jako że bardzo entocentryczni biali mają tendencję do nieufania innym białym, sprawia to, że są mniej zdolni do tworzenia skutecznych organizacji i ruchów. Wróg najwyraźniej to rozumie, zatem robi wszystko, co może, aby szerzyć niezgodę i paranoję. Sprawa tajnych stowarzyszeń jedynie dodaje podejrzliwości oraz resentymentu do i tak zatrutej atmosfery.
(Osobiście, jestem predysponowany do niskiego poziomu etnocentryzmu i wysokiego poziomu zaufania wobec obcych. Doszedłem do swoich nacjonalistycznych przekonań nie poprzez instynkt, ale poprzez wiele przemyśleń oraz doświadczeń i pomimo tego, że moja zdolność do zaufania obcym sprawiła, że potrafiłem tworzyć i rozwijać organizacje, wielokrotnie sparzyłem się na oszustach, wariatach i szaleńcach.)
Po trzecie, pomimo wszelkich środków ostrożności, tajne stowarzyszenia mogą ulec przewrotowi. Wszelkie zhierarchizowane organizacje są podatne na przewrót z góry, co pozwala kilku dobrze osadzonym spiskowcom sprawić, że wielu ludzi pracuje w dobrej wierze dla realizacji złych celów. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku tajnych stowarzyszeń, których szeregowi członkowie często nawet nie znają tożsamości swoich przywódców, jeszcze w mniejszym stopniu mają świadomość ich prawdziwych celów i przekonań.
Co więcej, pomimo tego że tajne stowarzyszenia mogą być trudne do przejęcia, sama tajność, która je chroni, sprawia że stają się wartościowym celem przewrotu. Czasem najlepszym sposobem ukrycia swoich tajemnic jest nierobienie wielkiego szumu wokół ukrywania ich, inaczej można przyciągnąć ciekawskie spojrzenia. Właśnie dlatego tajne stowarzyszenia zaprzeczają swoje tajności. (Standardową wymówką masonów jest twierdzenie, że są jedynie „dyskretni”.) Zatem jeśli chcesz ukryć swoją tożsamość i zaangażowanie w biały nacjonalizm w tajemnicy, nigdy nie wstępuj do tajnego stowarzyszenia. Ponieważ może tak być, że wróg wstąpił do niej już dawno temu. „Jawne spiski” nie wykazują tego typu ryzyka i nie mogą być tak łatwo przejęte przez wroga.
Po czwarte, pomimo że ludzie zwykle mogą osiągnąć więcej poprzez współpracę niż poprzez działanie w pojedynkę, ponadprzeciętna liczba białych nacjonalistów, zwłaszcza naszych najbardziej oryginalnych myślicieli i oddanych działaczy, nie jest „ludźmi organizacji”, ale ludźmi, którzy osiągają więcej pracując samotnie albo w nieformalnych, pozbawionych hierarchii sieciach niż w ustrukturyzowanych, zhierarchizowanych organizacjach. Tego typu ludzi zazwyczaj irytuje nadmierne bratanie się, kliki, hierarchia dziobania, tajne uściski dłoni, które związane są ze wszelkimi zhierarchizowanymi grupami, nawet tymi oddanymi najbardziej podniosłym celom. Organizacje z samej swej natury tworzą międzyosobową dramaturgię, którą indywidualiści gardzą. Czasem najszybszym sposobem, aby zniszczyć współpracę w grupie białych nacjonalistów, to zaproponować, aby jej członkowie ustalili coś tak prostego jak wspólna nazwa.
Jako że musimy zmobilizować wszystkie talenty w naszych szeregach, musimy dać indywidualistom wolność, której potrzebują aby pracować i tworzyć. Zatem po co komu elitarna organizacja, której struktura i etos byłby niezgodne z typem osobowości wielu z najlepszych ludzi walczących za naszą sprawę? Musimy zaakceptować fakt, że dzisiejszy ruch białego nacjonalizmu może funkcjonować najlepiej w oparciu o model szkoły Montessori, a nie wiecu Hitlerjugend.
Po piąte, możliwe jest nauczenie się i wykorzystanie najbardziej istotnych zasad i technik wojny tajemnej bez powielania jej matrycy organizacyjnej. Człowiek może dotrzeć do tradycyjnej mądrości poza strukturą organizacji opartej na inicjacji. W rzeczy samej – większość ludzi, którzy dziś nazywają samych siebie tradycjonalistami, nie przeszła procesu inicjacji w żadnym tajnym stowarzyszeniu. Zamiast tego najczęściej pracujemy samotnie, czytając coraz liczniejszy i łatwo dostępny zbiór tradycjonalistycznej literatury (i nie jest to tajemnica!). Potem próbujemy zastosować zdobytą wiedzę w swoim życiu. I jeśli naprawdę wierzymy, że te idee mogą zmienić świat, nie powinniśmy trzymać ich w tajemnicy, ale propagować tak szeroko, jak to możliwe, aby zachęcić innych ludzi stojących po naszej stronie, aby sami przyjęli te idee.
Północnoamerykańska Nowa Prawica przyjmuje trzy podstawowe zasady wojny tajemnej. Po pierwsze, podstawą naszego ruchu jest to co wieczne, ponieważ tylko taki fundament może wywołać najwyższy bezosobowy idealizm i najwyższą powagę, a także utrzymać je poprzez pokolenia walki. Po drugie, nasze podstawy i cele – Biała Republika albo Republiki w Ameryce Północnej – są ustalone i bezdyskusyjne, aby zapewnić pewne miejsce i punkt oparcia dla nas, żebyśmy mogli przeorganizować resztę świata zgodnie z naszymi interesami. Po trzecie, dźwignią, którą poruszymy świat, jest dążenie do intelektualnej i kulturowej hegemonii.
Ze stałego centrum naszych doktryn i celów wyprowadzamy linie naszego wpływu we wszystkich kierunkach, dekonstruując hegemoniczne wrogie białym idee i tworząc naszą kontr-hegemonię w formie przyjaznych białym perspektyw dostosowanych do wszystkich istniejących białych grup etnicznych i grup interesu, propagowanych wszystkimi możliwymi środkami. Naszym celem jest pluralistyczne społeczeństwo, w którym wszystkie odcienie opinii, dziedziny kultury oraz opcje polityczne są zgodne z białym przetrwaniem i rozkwitem – społeczeństwo, w którym degradacja, wywłaszczenie i zagłada białych nie są już brane pod uwagę.
Protokoły są literackim przedstawieniem geniuszu prowadzącego obcą rasę – rasę, która wierzy, że sama jest przeznaczona do dominacji nad światem i do której dąży poprzez wojnę tajemną przeciw Europejczykom i wszystkim innym narodom świata. Obiecali sobie władzę nad całym światem i zmierzają do tego celu. Jest to oczywiście złe, ale nawet złe przeznaczenie mobilizuje i daje siłę narodowi. Aby przetrwać, człowiek musi dążyć do czegoś więcej niż zwykłe przetrwanie. Aby zabezpieczyć swoją przyszłość, człowiek musi stworzyć wizję tego, jak będzie ona wyglądała. Poza wszystkim innym, narody, którzy nie mają poczucia przeznaczenia, z reguły stają się zabawkami w rękach narodów, które mają takie poczucie.
Biali desperacko potrzebują odzyskać sens podniosłego kosmicznego przeznaczenia. Jesteśmy ludźmi, którzy dbają o dobrobyt całego świata oraz o zachowanie tego, co prawdziwe, piękne i dobre. Musimy zabezpieczyć biologiczną i kulturalną różnorodność. Musimy położyć podwaliny pod zewnętrzną, kosmiczną ekspansję i wertykalną ewolucję naszej rasy. A jako że zgodnie z naszą dotychczasową wiedzą ludzkość jest jedynym inteligentnym gatunkiem we wszechświecie – nasza ewolucja może być postrzegana jako ewolucja całego kosmosu.
Musimy również rozwijać geniusz niezbędny do wypełnienia tego przeznaczenia. Warto zbadać, czy geniusz ten musi być zawarty w zhierarchizowanym tajemnym stowarzyszeniu, czy też może być obecny w zdecentralizowanej, elastycznej metapolitycznej strukturze sieciowej.
Greg Johnson
Counter-Currents/North American New Right,
10–13. grudnia, 2012
[1] Julius Evola, Men Among the Ruins: Post-War Reflections of a Radical Traditionalist, trans. Guido Stucco, ed. Michael Moynihan (Rochester, Vt.: Inner Traditions, 2002), s. 235.
[2] Patrz: Rozdział 12: Biały nacjonalizm a żydowski nacjonalizm.
[3] Savitri Devi, And Time Rolls On: The Savitri Devi Interviews, ed. R. G. Fowler (Atlanta: Black Sun Publications, 2006), s. 117.
[4] A. Ludovici, Modern anti-Semitism, http://www.anthonymludovici.com/antisemi.htm.