Kapitalizm jest systemem wywołującym powtarzające się kryzysy ekonomiczne. Obecnie przeżywamy kolejny z nich. Klasa panująca i obsługujący ją dziennikarze, politycy, ekonomiści itd. tłumaczą nam kryzysy w rozmaity sposób. Czasami uważają je za przypadek, czasami sądzą, że Bóg je zsyła tak jak złą pogodę, czasami winią za nie pracowników i ich chciwość albo rząd i jego nieumiejętność gospodarowania. Jasne jest, że w czasie kryzysów nikt tak nie cierpi jak klasa pracownicza. Marksiści tłumaczą bezrobocie tym, że celem produkcji kapitalistycznej jest zysk. Wynika z tego, że przy systemie kapitalistycznym zatrudnia się ludzi tylko wówczas, kiedy ich praca przyczynia się pośrednio lub bez-pośrednio do zwiększania zysku. Kiedy ich praca przestaje być rentowna, przestaje się ich zatrudniać. Dlatego ogólna wysokość zatrudnienia jest zawsze zależna od przeciętnej stopy zysku, jaką przynosi w danej chwili przemysł jako całość. Kiedy przeciętna stopa zysku jest wysoka, kapitaliści są skłonni do inwestowania, do rozwijania swej działalności, realizowania swych projektów i zatrudniania nowych pracowników. Kiedy przeciętna stopa zysku jest niska, nie kwapią się z inwestowaniem. Dawne przedsiębiorstwa stają się przestarzałe i niezdolne do konkurencji wskutek braku nowych urządzeń, co zmusza do ich likwidacji. Brak jest nowych przedsiębiorstw, które by je zastąpiły. Wtedy wzrasta bezrobocie. Każda z tych sytuacji nabiera pędu przez stwarzanie właściwych sobie wydarzeń. Kiedy zostaną zatrudnieni nowi robotnicy, będą mieć więcej pieniędzy do wydania. Wzrośnie zapotrzebowanie na towary, więc zwiększy się produkcja, aby zapotrzebowanie to zaspokoić. To znów wpłynie na zatrudnienie jeszcze nowych pracowników, co z kolei znowu się przyczyni do zwiększenia produkcji. I tak w kółko. W przeciwnym przypadku, kiedy bezrobocie wzrasta, robotnicy na zasiłku ograniczają swe wydatki, spada zapotrzebowanie na towary, wskutek czego produkcja się obniża. To z kolei bardziej jeszcze zwiększa bezrobocie. Powstaje gospodarcza stagnacja. Oto więc najważniejsze pytanie: co decyduje czy stopa zysku stoi w danym momencie wysoko czy też nisko? Co decyduje o tym, czy nastąpi szczyt ekonomiczny czy recesja?
Dwa procesy wchodzą tu w grę. Pierwszy jest cykliczny. Powoduje on stałe, mniej lub bardziej regularne przechodzenie systemu od ożywienia gospodarczego do zastoju i z powrotem. Przy ożywieniu gospodarczym zwiększone zapotrzebowanie rąk do pracy umożliwia pracownikom targowanie się o wysokość zarobków i doprowadza je do takiej wysokości, która obniża zyski kapitalisty. Stopa zysku spadnie, ożywienie gospodarcze przechodzi w zastój. Przy zastoju gospodarczym bezrobocie zmniejsza możliwość pracownikom targowanie się o zarobki, które obniżają się coraz bardziej, aż wreszcie stopa zysku wzrasta. Kryzys zmienia się stopniowo w "boom". Następny proces jest bardziej zasadniczy. Polega on na podstawowej, przewlekłej tendencji spadkowej stopy zysku. Ponieważ kapitalizm opiera się na konkurencji, każda jednostka kapitalistyczna usiłuje wyprodukować jak najwięcej, aby zagarnąć jak największy udział rynku. Ponieważ jednak kapitalizm jest oparty na wyzysku, pracownicy nigdy nie otrzymują dostatecznej zapłaty, aby mogli kupować to wszystko, co produkują. Wskutek tego zawsze istnieje niebezpieczeństwo nadprodukcji, to jest, że nie będzie można sprzedać wszystkiego, co zostało wyprodukowane. Kapitaliści nie mogą rozwiązać tego problemu przez podwyższenie zarobków, bo to by zmniejszyło ich zyski. Tym, co stanowi rozwiązanie tego problemu jest inwestowanie stale swych zysków w produkowanie "środków produkcji" - to znaczy w produkowanie nowych, udoskonalonych maszyn, które pozwolą wytwarzać jeszcze inne maszyny. Może to działać skutecznie tak długo, jak długo kapitaliści będą inwestować. A robią to dopóki przynosi to zysk. Jednakże inwestycje w nowych środkach produkcji przyczyniają się na dłuższą metę do obniżania się stopy zysku. Dzieje się tak dlatego, że w ostateczności zysk pochodzi tylko z wyzyskiwania sity roboczej. Kapitalista korzysta z żywej pracy pracowników, a nie z akumulowanej pracy, którą uosabiają maszyny. Kiedy kapitaliści kupują coraz więcej maszyn, liczba zatrudnionych pracowników (czyli "żywej pracy") staje się stosunkowo mniejszą częścią wydatków kapitalisty. Jaskrawym, najnowszym tego przykładem są komputery, przy których jeden robotnik może wykonać pracę przedtem wykonywaną przez wielu. W rezultacie stopa zysku, czyli zarobki kapitalisty w stosunku do wszystkich jego wydatków, zmniejsza się, mimo, że stara się on sobie to odbić, zmuszając pracowników do szybszego tempa pracy lub do pracy przez dłuższy czas. Kiedy stopa zysku spadnie poniżej pewnego określonego poziomu, kapitalista traci chęć do inwestowania i systemowi grozi kryzys nadprodukcji, gdyż "środki produkcji" nie znajdują nabywców, maszyneria leży niesprzedana, budynki fabryczne i biurowce stoją puste. To prowadzi do recesji i zastoju. Firma bankrutuje, pracownicy zostają zwolnieni, szaleje bezrobocie. Istnieje szereg czynników, które mogą zatrzymać obniżanie się stopy zysku.
Na przykład w okresie rozkwitu brytyjskiego imperializmu ogromne ilości kapitału byty eksportowane do krajów, w których kapitalizm zaczynał się dopiero rozwijać, przez co w Anglii było mniej do zainwestowania, a wskutek tego istniało mniejsze niebezpieczeństwo nadprodukcji. Zniszczenia wojenne mogą spowodować większy jeszcze ubytek kapitału. Mogą także go pochłaniać stałe, wysokie wydatki na zbrojenia w czasie pokoju. To wszystko może zażegnać na pewien okres wzrost kapitału w stosunku do sity roboczej. Kryzys ekonomiczny niszczy sam przez się lub dewaluuje wielką część kapitału wskutek bankructwa słabszych przedsiębiorstw. To umożliwia uzyskanie większej stopy zysku przez tych, którzy przetrwali. Właśnie dlatego kapitalizm przechodzi na przemian od rozkwitu ekonomicznego do zastoju. Wskutek tego też dłuższy okres wzrostu mógł utrzymać się w latach 1880-ych i 1890-ych, a jeszcze bardziej w okresie od 1950 do 1973. Wcześniej czy później jednak, to właśnie rozrastanie się kapitalizmu sprawia, że stała tendencja spadkowa stopy zysku się utrwala. Właśnie jej zmniejszanie się jest przyczyną recesji w chwili obecnej na świecie. Co więcej, fakt, że teraźniejsze kapitalistyczne przedsiębiorstwa są większe i bardziej skoncentrowane niż były dawniej, sprawia, że ich bankructwo nie jest sprawą prostą. Kiedy na świecie istniało co najmniej kilkanaście przedsiębiorstw zajmujących się systemami komputerowymi, jedno z nich albo dwa mogły zbankrutować ku korzyści pozostałych. Teraz Apple albo Microsoft, tytani rynku informatycznego, którzy ustalają reguły gry, nie mogą splajtować bez ryzyka wyrządzenia szkody nie do naprawienia całej globalnej gospodarce. Tak więc trudniej jest kapitalizmowi spowodować krótki, ostry kryzys, który by zniszczył część kapitału, przywracając w ten sposób właściwą stopę zysku. Zamiast tego przeżywamy nieco mniej ostry zastój, który wlecze się w nieskończoność, nie dając najmniejszej nadziei poprawy. Tendencja spadkowa stopy zysku jest podstawową sprzecznością kapitalizmu, której pokonać nie sposób. Jest konkretnym stwierdzeniem faktu, że kapitalistyczne stosunki produkcji stały się dla państw narodowych barierą na drodze rozwoju jej sił wytwórczych. Masowe bezrobocie jest skutkiem sprzeczności tkwiącej w samej naturze kapitalizmu, który jest systemem opartym na pogoni za zyskiem. Tylko wówczas kiedy celem produkcji będą potrzeby, a nie zysk, państwa bądą mogły się uwolnić od kryzysów ekonomicznych i nieopisanych nieszczęść, które one przynoszą. Będą mogły posuwać się naprzód w swym rozwoju.
Paweł Doliński