Leon Zawada - „Państwo Miłosierdzia Bożego”

Prawica zdradziła naród, lewica zdradziła lud.” - Marine Le Pen

Ludzie często pytają o różnice między lewicą a prawicą, ideą narodową a konserwatyzmem czy konserwatywnym liberalizmem. Rodzaj tego typu niewiedzy powinien otworzyć oczy nacjonalistom na fakt, że wielu ludzi nadal nie wie co jest istotą ich poglądów. Nacjonalizm w dalszym ciągu pozostaje mylony z abstrakcyjną „prawicowością” i konserwatyzmem. O ile jako ideologia uznająca prymat interesu narodowego w aktywności politycznej państwa i społeczeństwa powinien wyznawać tradycyjne wartości obyczajowe, o tyle nie musi mieć nic wspólnego z pozostałymi komponentami zachowawczo-reakcyjnej doktryny. Bardzo ważne różnice odznaczają się między nacjonalizmem a prawicą również na polu gospodarczo-społecznym. Paradoksalnie wynika to między innymi z natchnienia religią katolicką, której prawica rzekomo broni. Czym zatem jest nacjonalizm, zwłaszcza ten radykalny, katolicki i jakie są jego poglądy na istotę państwa?

 

Przeciwko antynarodowym ideologiom

Trudno być narodowo-katolickim radykałem bratając się lub hołdując ideologiom pojęciu narodu wrogim. Nadal istnieją osoby niewidzące nic złego w tak poważnym dysonansie. Konserwatywny liberalizm nie jest naszym sojusznikiem. I my nie stoimy ani na prawo ani na lewo od niego. My stoimy mu naprzeciwko. Stwierdzenie, że pozostawienie całkowitej swobody w działaniu międzynarodowych korporacji, nieuczciwych pracodawców i obcych państw w działalności gospodarczej w naszym kraju da się pogodzić z wymaganiem od społeczeństwa podstaw patriotyzmu i etyki jest nonsensem. Jeżeli faktycznie ludzie ci wyobrażają sobie normalną rodzinę, prowadzących zdrowy tryb życia katolików i patriotów przemierzających morze niczym nieskrępowanych reklam, korporacyjnego marketingu i propagandy ponadnarodowych grup nacisku, to znaczy, że albo w praktyce nie zależy im na tym, aby kształtować naród w duchu wyższych wartości albo w konflikcie wartości z pieniądzem wybierają to drugie. Niezależnie od wybranej opcji, raczej trudno mówić tu o pokryciu deklarowanego tradycjonalizmu. Proces prawodawczy jest procesem rozgrywających się starć różnych wartości, które prawo powinno chronić. Liberałowie uznają, że w kwestiach gospodarczo-społecznych wszelkie kolizje na polu społeczno-gospodarczym wygrywa tak zwana „wolność gospodarcza”. Potrafią oni przyznać przy tym, że w konflikcie między „prawem wyboru” a życiem człowieka, jeśli chodzi o aborcję, wygrywa to drugie. Czyż nie jest to niekonsekwentne? A może wierzą oni, że prawa Ewangelii i płynąca z nich nauka dotyczą jedynie wąskiej dziedziny pokrywającej jedynie etykę indywidualną? Jeżeli faktycznie tak jest, powinni się zastanowić czy są rzymskimi katolikami czy może protestantami, bo to właśnie na łonie tego drugiego wyznania zrodził się liberalizm. Samo określenie „wolności gospodarczej”, odmienianej przez wszystkie przypadki, zawiera sporą ilość kłamstw. Postulowany przez liberałów stan rzeczy nie ma nic wspólnego z wolnością. Ich wymarzone „państwo”, jeżeli już na jego istnienie zgodzą się w kompromisie, zostawia wolne pole dla bezwzględności międzynarodowych korporacji i kształtowanej przez nie rzeczywistości. A przecież to w interesie tych właśnie ośrodków finansowych jest promocja makdonaldyzmu czy antyspołecznych postaw, między innymi w zakresie seksualności człowieka i życia rodzinnego. To właśnie te korporacje często dorzucają się do promowania skrajnie hedonistycznego i niezgodnego z prawem naturalnym modelu relacji międzyludzkich. Wolność? Tradycja? Urojona.

 

Inną antynarodową ideologią, której część retoryki przyjęli niektórzy nacjonaliści jest marksizm. Wiara w odwieczną walkę klas i biologiczną nienawiść między ludźmi o różnych stanach posiadania ma bardzo niewiele wspólnego z nacjonalizmem, uznającym za prymat interes narodu, a nie poszczególnej grupy. Historia negatywnie zweryfikowała marksistowską teorię społeczną i gospodarczą, niezależnie od tego na jakim miejscu globu by nie zaistniała. Co ciekawe, marksizm oraz liberalizm łączą się w tym samym założeniu filozoficznym. Jest nim stwierdzenie, że wszelkie procesy historyczne poddane są ekonomii i pieniądzu. Założenie takie jest nie do zaakceptowania w świetle katolicyzmu i nacjonalizmu. Ten pierwszy, rękoma Syna Bożego przeganiał kupców ze świątyni. Ten drugi uznaje naród za głównego aktora biegu historii. Liberałowie i marksiści, chociaż o tym nie wiedzą, mogliby zgodzić się ze sobą praktycznie ze wszystkim, oprócz sposobu, który ma zaprowadzić ich do materialistycznego raju. Inne różnice są tylko powierzchowne. Nie bez powodu elita współczesnego kapitalizmu wspiera marksizm kulturowy. Ideologię stanowiącą kontynuację myśli swojego twórcy. Z tą różnicą, że rozszerza ona pojęcie „walki klas” również na „walkę jednostki z narodem, religią i społeczeństwem”, „walkę dziecka z rodzicem (walka pokoleń)” itd.

 

Państwo, głupcze!

Z przedstawionymi wyżej antynarodowymi ideologiami nacjonalizm oraz katolicyzm rozprawiły się już dawno. Czy to rękoma młodego pokolenia polskich narodowców marzących o budowie „Katolickiego Państwa Narodu Polskiego”, czy doktorów Kościoła, jak chociażby św. Tomasz z Akwinu. Dla nacjonalizmu państwo jest wartością samą w sobie. Dzieje się to za sprawą tego, że jest ono zinstytucjonalizowanym ciałem narodu. Nie należy tutaj mylnie podchodzić do kwestii stanu dzisiejszej Rzeczypospolitej. Nie uznajemy jej bowiem za zdrowo funkcjonujący organizm. Nie oznacza to, że należy powielać skrajnie liberalną argumentację, iż skoro obecne państwo nie funkcjonuje dobrze, taki jest los każdej formy państwowej. jaka kiedykolwiek mogłaby zaistnieć. Jaki zatem kształt państwa powinniśmy budować? Przede wszystkim państwo narodowe. Wbrew obiegowej opinii, państwo narodowe nie jest tylko państwem zamieszkanym przez jeden naród. Państwo narodowe to państwo tworzone przez naród. Państwo istniejące dla narodu. Państwo, u którego podstaw leżeć powinno kształtowanie społeczeństwa i realizacja interesu narodowego. Warto tutaj się zatrzymać, bo poglądów na „dobro narodowe” może być wiele. Tekst ten jednak piszę jako redaktor „Szturmu”, nacjonalista i katolik, zatem przedstawiany projekt ochrzciłem mianem „Państwa Miłosierdzia Bożego”. Jak sama nazwa wskazuje, koncepcja ta jest ściśle powiązana z chrześcijańskim humanizmem. W jej myśl uznany musi być zatem prymat człowieka. Nie należy zatem mylić tego ze skrajnie zindywidualizowanym pojęciem zawartym w ponowoczesności. Chrześcijańska koncepcja człowieka istnieje od początku istnienia tejże religii. Jej współczesna wersja, stanowiąc potwierdzenie dawnej nauki Kościoła, wyrasta z krytyki egoistycznego społeczeństwa burżuazyjnego oraz rzekomych alternatyw proponowanych przez socjalizm. W myśli twórców nurtu, od Jacques'a Maritaina po Jana Pawła II, podstawowe wartości społeczne to godność oraz wolność człowieka. Ta pierwsza wynika z tego, że człowiek jest stworzony przez Boga oraz do Niego podobny. Ta druga z tego, że powinien on mieć wolną drogę do wzrastania w wierze i dążenia do zbawienia. Tak pojmowana wolność różni się zasadniczo od „wolności” liberalnej. Nie zakłada ona swobodnego dostępu do autodestrukcji i nieskrępowanego niczym egoizmu. Nie ma w niej miejsca na koncepcję człowieka pozbawionego uczuć i odruchów rodzinnych, tożsamości zbiorowej i osobistej. Człowiek wolny nie jest człowiekiem bez korzeni. Przyjęcie takiej podstawy aksjologicznej dla instytucji państwa determinuje szczegóły jego systemu politycznego, gospodarczego oraz edukacji. Czyni państwo nośnikiem wartości i dosłownym ucieleśnieniem dążeń narodu.

 

Solidaryzm, spółdzielczość, miłosierdzie

Trzy pojęcia zawarte w tytule akapitu zawierają podstawowe kierunki działania aparatu państwowego. Solidaryzm nie jest niczym innym niż uznaniem całego narodu za podmiot polityczny państwa. W konsekwencji, z założenia tego wynika, że jeden naród posiada wspólny interes. Tak jak trudno byłoby zachować dobre zdrowie dbając tylko o jeden organ, tak samo trudno oddzielić los jednej warstwy społeczeństwa od pozostałych. Naród to nie tylko bogacze, nie tylko klasa średnia i nie tylko najbiedniejsi. Naród to każda rodzina, każda matka, każdy ojciec i każde jedno dziecko. Politycy twierdzący, że beneficjentem powinna być tylko część społeczeństwa obarczeni są myśleniem antynarodowym. W praktyce nie musimy od razu budować państwa opiekuńczego do stopnia, w jakim jest to posunięte w krajach nordyckich. Postulowanie jednak braku jakiejkolwiek polityki rodzinnej, opieki socjalnej czy programów rehabilitacji społecznej to pozbawianie się podstawowych założenia cywilizacji łacińskiej, z których wynika że państwo również ma sumienie. I nieważne czy negacja taka zaprowadziłaby nas w przyszłości do totalitaryzmu, kolonializmu, imperializmu, czy po prostu śmierci naturalnej. Ważne, że jest ona przeciwstawna wartościom, na których powinien opierać się naród.

 

Drugą szalenie ważną w kwestią w budowaniu kierunków polityki państwowej jest sama istota organizacji systemu gospodarczego. W historii polskiego nacjonalizmu istniały wszelkie nurty próbujące wyczerpać tę materię. Od liberalizmu wczesnej, przedchrześcijańskiej endecji, przez trzeciopozycyjny korporacjonizm młodzieży narodowej po daleki kolektywizm części środowisk narodowo-radykalnych. Sądzę jednak, że współczesny nacjonalizm należy pozbawić historycznego pojmowania poglądów polityczno-gospodarczych. Myślę, że o ile socjalizm i liberalizm w czystych formach nie podlegają dyskusji, o tyle korporacjonizm uszyty został na inne warunki historyczne. W jaki sposób zatem budować nowoczesną gospodarkę narodową, tak aby oddawała chrześcijańskiego ducha społecznego? Myślę, że odpowiedź na to pytanie leży w spółdzielczości. Koncepcja ta opiera się na personalistycznym ujęciu wolności, o którym wspominałem wcześniej. Zastosowana prze mnie wykładnia przewiduje dążenie do uwłaszczenia jak najszerszych elementów narodu. Oznacza to, że powinniśmy odchodzić od utożsamiania pracownika z najemnikiem. Człowiek pracując jako trybik w maszynie korporacji nie zachowuje równowagi między efektywnością a satysfakcją pracy. Nie widzę jednak sensu w powszechnej nacjonalizacji i zamianie wasala prywatnego na państwowego, w każdej dziedzinie życia gospodarczego. Zdrową i możliwą do budowy alternatywę stanowi promocja spółdzielczej formy własności. W formie takiej ludzie działają na zasadach kooperatywy oraz stają się współwłaścicielami miejsca pracy, w zależności od własnego wkładu. Niezależnie od tego, jak egzotycznie może to brzmieć, w świecie zdominowanym przez monopolistyczny kapitalizm, tego typu forma zatrudnienia cząstkowo funkcjonuje dziś we współczesnych realiach. Literaturę dotycząca spółdzielni znaleźć można chociażby na stronach takich jak: dystrybucjonizm.pl, nacjonalista.pl czy w „Nowym Obywatelu”.

 

Miłosierdzie jest nieodłącznym elementem religii katolickiej. Dla nacjonalizmu stanowi ono również ważny element z racji jego ogólnonarodowego podejścia do społeczeństwa w państwie. Podstawą miłosierdzia jest sprawiedliwość oraz obrona niewinności. Wynika z tego, że prawo powinno przede wszystkim karać winnych, nagradzać zasłużonych i pomagać poszkodowanym. Taka oczywistość bywa niestety powodem krytyki środowisk lewicowych oraz liberalnych. Czyli myślących w kategoriach antynarodowych. Miłosierdzie nakazuje bronić niewinnych niezależnie od czystej kalkulacji ekonomicznej i nacisków ponadnarodowych grup interesu. Dlatego chrześcijański nacjonalizm broni nienarodzonych przed aborcją czyli staje po stronie człowieka, nawet jeżeli znajduje się on w prenatalnej fazie rozwoju. Podobnie uważam, że niewinne zaniedbań rodziców pozostają żyjące w ubóstwie dzieci. One również wymagają opieki narodu jako jego część. A zatem opieki państwa, które, jak wspomniałem wcześniej, jest ciałem organizacji narodowej. Nie oznacza to, że społeczeństwo należy pozbawić możliwości działalności charytatywnej na własną rękę. Opieka nad samotnymi matkami, osieroconymi dziećmi, żyjącymi w ubóstwie czy wykluczonymi z racji urodzenia w określonej rodzinie, opiera się nie tylko na założeniach chrześcijańskich ale podbudowana jest również względami praktycznymi. Daje bowiem możliwość rozwoju każdemu Polakowi, co dotychczas w Polsce kompleksowo nie istniało.

 

Państwo promieniujących postaw

Warto zaznaczyć, że państwo samo w sobie jest nośnikiem określonych postaw społecznych. Nie promując niczego, promuje się zazwyczaj najniższe wartości w postrzeganiu własnej osoby w społeczeństwie. Przez system edukacji, media państwowe oraz programy, które się podejmuje, wytwarza się określony model. Nie bez powodu większość teoretyków prawa twierdzi, że prawo ma przede wszystkim kształtować świadomość obywatelską. Pole to chcą całkowicie opuścić liberałowie, pozostawiając swobodne miejsce dla „niezależnych ośrodków” oraz nie tworząc scentralizowanej alternatywy dla promowania dewiacji. Nie bez powodu państwa, które całkowicie porzuciły uniwersalną, chrześcijańską etykę w rzeczywistości polityczno-prawnej dziś zamieszkiwane są przez wykorzenione i zateizowane społeczeństwa. Państwo poprzez swój porządek powinno oddawać naturalny Ład. Umacniać zatem w narodzie patriotyzm, etykę, empatię, rodzinność, proobronność oraz aktywną postawę obywatelską. Wartości silne w jednym państwie promieniują również na pozostałe kraje. Zwolennicy hedonistycznej wizji człowieka często wspominają, że przecież swobodnie funkcjonuje ona w innych krajach. Podobnie jest gdy silne, dobrze zorganizowane państwo prezentuje zdrowe i uporządkowane postawy społeczne. W ten sposób walka o własny naród staje się jednocześnie walką o sąsiednie narody. Nowoczesny nacjonalizm odrzuca biologiczny szowinizm. Dorósł również do kwestii takich jak paneuropeizm, którego odbiciem w wersji lokalnej jest projekt „Międzymorza”. Nie można jednak oddzielić całkowicie polityki zagranicznej państwa od jego relacji wewnętrznych ze społeczeństwem. Wiem również, że Państwo Miłosierdzia Bożego nie powstanie na pstryknięcie palcem ani naraz, ani od razu. Módlmy się zatem i pracujmy nad jego poszczególnymi elementami aby następnym pokoleniom Polaków i Europejczyków przynieść lepsze jutro.

 

Leon Zawada