„Należycie do naszej rodziny” - wywiad z Pierre'em Dornbrachem liderem młodzieżówki NPD - Junge Nationaldemokraten

Witaj, Pierre! Mógłbyś nam się przedstawić? Opisz siebie I to, co robisz w swoim ruchu.

 

Witaj Danielu, dziękuję Ci za ten wywiad. O mnie: Pochodzę z Brandenburgii, północnej części Niemiec. Moje rodzinne miasto znajduje się nieopodal Berlina. Od 2008 roku należę do JN (Młodzi Narodowi Demokraci, niem. Junge Nationaldemokraten). W owym czasie przyłączyłem się do nich, aby stworzyć nową grupę w południowej Brandenburgii. Byliśmy niewielką grupą Niemców, którzy chcieli zmienić świat. Prędko zrozumieliśmy, że to nie będzie łatwe, lecz motywacja była ogromna i nie poddawaliśmy się. Tak więc poszerzaliśmy sferę wpływów w naszym regionie. Wkrótce powołaliśmy do życia własne stowarzyszenie narodowe w Brandenburgii, jako gałąź JN. W 2011 roku federalny zarząd włączył mnie do swych szeregów. Od tego momentu moim zadaniem było prowadzić komórkę edukacyjną w organizacji. Obecnie działam w NBK (Narodowe Koło Edukacyjne, niem. Nationaler Bildungskreis), przybudówce JN. Jej celem jest wychowywanie naszej młodzieży. Krytykujemy system edukacyjny Republiki Federalnej Niemiec. Problem polega na tym, że nasza młodzież jest zmanipulowana i wyprana umysłowo. System pragnie uformować człowieka, który nie wiem, kim jest. Wyobraźcie to sobie: system w Niemczech nie jest suwerenny, on zwalcza Niemców. Celem jest stworzenie bezdusznego konsumpcyjnego zombie, którego z łatwością można kontrolować. Lecz w ramach NBK staramy się tworzyć think-tanki. W nich nasi członkowie spotykają się, aby debatować sprawy polityczne i ekonomiczne. Powinno to stanowić alternatywę dla zakłamanego systemu. W 2014 roku zostałem wybrany wiceprzewodniczącym JN. Od tego czasu zajmuję się głównie kwestiami administracyjnymi. Tak poza tym, kończę studia magisterskie z zakresu inżynierii przemysłowej na Politechnice Brandenburskiej (Brandenburgische Technische Universität, BTU). Jestem żonaty I mam dwójkę dzieci. Postrzegam siebie jako Niemca i Europejczyka, który walczy o przetrwanie europejskiego Zachodu.

 

Jak opisałbyś ideologiczne pryncypia JN i organizacji matki – NPD? W Polsce termin „Narodowa Demokracja” kojarzy się jednoznacznie z naszą największą partią narodową, założoną jeszcze w XIX wieku. Co termin „narodowo-demokratyczny” oznacza dokładnie dla Niemca?

 

W sercu naszej ideologii są: państwowa suwerenność, narodowa solidarność oraz tożsamość. Można uznać, że narodowa demokracja to postrzeganie świata przez porządek naturalny. Wierzymy w naturalne prawa życiowe. Jednak w Niemczech nie mówimy „ideologia”. Niemiecki termin to Weltanschauung. Różnica jest taka, że ideologia wywodzi się od idei. My uważamy, że nacjonalizm to nie tylko pogląd, czy idea. Wierzymy, że nacjonalizm zawiera w sobie wszelkie zbadane osądy na temat porządku naturalnego. W języku gotyckim termin „świat” (niem. Welt) powiązany był z „pracą” (niem. Werk) oraz „poglądem” (niem. Schau)., który z kolei jest podobny do „tworzyć” (niem. schaffen). Innymi słowy: jeżeli mówisz „Weltanschauung”, to znaczy, że tworzysz coś nowego. Historia się nie powtarza. Naszym zadaniem jest odnalezienie kolejnej, nowoczesnej formy „Idei Europy”.

 

Jak wiesz, naród potrzebuje swojej suwerenności państwowej. Dziś nie jesteśmy suwerenni. Obecna sytuacja w Niemczech pokazuje to. Żaden reprezentant rządu nie zapytał Niemców, czy życzyli sobie następnej fali uchodźców. Nie ma wątpliwości, że tym kreaturom nie chodzi o rządzenie dla dobra naszego narodu. Wyobraź sobie, że nawet minister finansów Wolfgang Schäuble mówił otwarcie na Europejskim Kongresie Bankowym w 2011 roku: „W Niemczech od 8 maja 1945 roku ani na chwilę nie byliśmy w pełni suwerenni”. To jest zdrada naszego narodu. Nasi politycy to kłamcy, którzy mają omamiać masy. W najlepszym przypadku są dobrymi aktorami, którzy umieją kłamać nie łapiąc przy tym rumieńców. Postulatem NPD jest wolny i niepodległy kraj, w którym panuje solidarność pomiędzy Niemcami. Nieważne, czy ktoś jest bogaty czy biedny, czy jest pracownikiem fizycznym, czy studentem. Ludzie muszą trzymać się razem. To jest właściwa droga do owocnej przyszłości. W dodatku nie wystarcza wiedzieć, że jest się Niemcem bądź Europejczykiem. Świadomość korzeni jest też ważna. Musimy wiedzieć, kim jesteśmy. Tożsamość to klucz do lepszej przyszłości.

 

Mamy więc dwa słowa: Narodowa Demokracja. Zawierają one w sobie porządek państwowy na rzecz narodu. Termin „demokracja” jest bardzo kontrowersyjny, ponieważ większość partii i organizacji twierdzi, iż są prawdziwymi demokratami. Trudno zatem dokonać rozróżnienia i odnaleźć właściwy sens tego słowa. Jeżeli NPD mówi o demokracji, to ma na myśli porządek dla dobra narodu niemieckiego. Jednak dziś demokrację wiąże się z ideologią równości oraz ludzkości. Jak to ujął zasłużony Niemiec, Carl Schmitt: „ktokolwiek przywołuje ludzkość, ma na celu oszustwo”. To prawda. W innych słowach możemy powiedzieć: ludzie istnieją poprzez różnorodność. Nie zapominamy o braniu pod uwagę siły drzemiącej we krwi. Tylko ten, kto pamięta o tym fakcie jest w stanie w swych poglądach rozpoznać świat we właściwym porządku. Bez tych założeń żaden rząd nie jest w stanie skutecznie kierować narodem. Wszystko inne musi zawieść.

 

Kilka miesięcy temu odbył się walny kongres NPD i twoja partia wybrała nowego szefa. Portal internetowy Nacjonalista.pl jako jeden z pierwszych przeprowadził wywiad z Frankiem Franzem. Został on ciepło przyjęty przez polskich czytelników. Czy zaszły jakieś istotne zmiany w strategii partyjnej, odkąd Franz objął stery?

 

Frank Franz to nowa twarz partii. Jest bystry, prezentuje się godnie. Myślę, że w jego osobie znaleźliśmy kogoś, kto nadaje nowy obraz ruchowi. Musisz wiedzieć, że jestem krytykiem ruchu nacjonalistycznego w Niemczech. Nie ujmuję niczego idei Weltanschauung. Lecz uważam, że pewni aktywiści i sympatycy podążają za błędną strategią. Ponieważ nie mamy żadnej suwerenności, „naszych” polityków nie wzruszają wiece i demonstracje. Jeżeli NPD wychodzi na ulice, mass-media kłamią na nasz temat i rozprzestrzeniają chore plotki w społeczeństwie. Jednak Frank Franz nie jest człowiekiem, którego łatwo złamać. Opuścił armię w randze starszego sierżanta. W dodatku jest ojcem dużej rodziny, a przez to przykładem dla innych Niemców. Potrzebujemy przodownika, który jest stonowany i inteligentny. Jako przedstawiciel młodego pokolenia, cenię sobie jego kontakt z młodzieżą. Mam nadzieję, że będzie wydolny, aby nadać partii nowy image. Nowemu ruchowi potrzebna będzie realizacja działań z właściwymi agitatorami. Do tej pory, niestety, nie zaszły żadne zmiany w strukturach, jakie sobie wyobrażałem. Jednak to sprawa czasochłonna i musimy być cierpliwi. Na wszystkie dobre rzeczy warto poczekać.

 

Wiemy, że w Niemczech działają też inne ugrupowania określające się jako patriotyczne, czy prawicowe. Chociażby Identitäre Bewegung, czy Autonomiczni Nacjonaliści. Co sądzisz o tych organizacjach? Współpracujecie w jakikolwiek sposób ze sobą?

 

Tak, w Niemczech zawsze było zbyt wiele różnych grup. Myślę, że Niemcy są bardzo upartym narodem. Każdy twardo wierzy, że to jego sposób myślenia jest właściwy. Ale nie istnieje tylko jedna słuszna droga. Ich jest więcej. Musimy pojąć, jak można powiązać rozmaite poglądy i strategiczne przekonania. Wszystko, czego pragniemy, to stworzenie Niemiec czy też Europy, która zachowa i pobudzi do życia swój lud. Prawda jest wszędzie pomiędzy tymi kwestiami. Wierzę w potęgę Niemiec i Europy. I uważam, że właściwym krokiem byłoby uświadomienie sobie, iż wszyscy mamy jeden wspólny korzeń. Jest nim homeryczny Eliasz i Odyseja. To jest jedyna prawda. Nieważne, gdzie spoglądasz. Siła, miłość ojczyzny, męstwo i honor to wartości każdego historycznego kraju Europy.

 

Tak więc niektórzy z nas poszukiwali możliwości współpracy z niemieckim ruchem identytarystów, jednak z ich strony nie było odzewu. Ci faceci chcą się od nas dystansować, mówią, że jesteśmy nazistami. Jakkolwiek ich ruch za swój fundament uznaje prace wielkich filozofów, takich jak Heidegger, Venner czy Spengler, myślę, że pomijają fakt interakcji kultury z biologią. Dominique Venner był wielkim europejskim myślicielem i pisarzem, który podkreślał wagę świadomości tego, że pochodzenie biologiczne jest istotne w procesie kreacji kultury. Rozpoznanie tej interakcji jest najważniejsze, jeśli chcemy zrozumieć porządek świata. Niestety oni nadal tego nie zrozumieli. Ich próba ucieczki od nas jest de facto oznaką słabości. Nie możesz się od czegoś dystansować, jeśli nie jest ci do tego czegoś blisko. Lecz oni obawiają się mass-mediów. Obawiają się utracenia swojej rzekomej dobrej reputacji. Ale oni nie mają reputacji. Ta grupa jest bardzo młoda i niedoświadczona. Uważam, że ze względu na ich nieadekwatny pogląd kultury tożsamościowej bez biologii, odniosą porażkę. Kolejnym problemem, jaki u nich dostrzegam, jest arogancja. Członkowie IBD uważają, że są od nas lepsi i inteligentniejsi. Jednak prawda jest taka, że mają inny, bardziej intelektualnie brzmiący język. Przypomina mi to prace Lenina, Marksa i Engelsa. Możesz tam znaleźć całe mnóstwo intelektualnie brzmiących frazesów, lecz cały kontent nie jest już tak produktywny. Nie mam intencji minimalizowania ich ducha. Mogę dojrzeć w tych grupach dobre motywacje. Musimy jednak mówić tym samym językiem, językiem ludzi pracy. To jest nasz duch. Naszym zadaniem jest transmitować esencję tego, co nazywamy Deutsche Weltanschauung na lud. Tylko wówczas przygotujemy nową drogę myślenia i zainstalujemy własny, nowy porządek.

 

Jeśli chodzi o „Autonomicznych Nacjonalistów”, to jest to wypalony model. Niegdyś, kiedy byłem aktywistą-młodzikiem, mieli swój urok, lecz teraz to tylko marginalny fenomen na demonstracjach. Wyobraź sobie: postulują „czarny blok”, lecz w praktyce nie ma tam całego bloku, jedynie mniejsza grupa ubranych na czarno ludzi. Po drugie uważam, że wbrew intencjom generują fałszywe postrzeganie nas jako „czarnego bloku”. To samo jest z identytarystami. Podczas gdy jedni mówią aroganckim językiem, drudzy nadają nam zły obraz poprzez własny szalony styl. Jednak my potrzebujemy nawiązywać kontakt z własnymi rodakami. Osiągniemy to jedynie poruszając się niczym ryby w ławicach. Musimy być częścią nich, częścią narodu.

 

Wierze, że nadejdzie czas, gdy nie będzie już istotne, do której partii bądź organizacji ktoś należy. Jedyną i najbardziej istotną kwestią pozostanie walka po naszej stronie lub po przeciwnej. Ta walka będzie europejska. Albo osiągniemy zwycięstwo albo przegramy, a białe narody wyginą. Lecz takie jest prawo natury. To jest jedyna rzecz, która się liczy.

 

Co z ruchem PEGIDA? Czy dalej istnieje?

 

Jakkolwiek nie wierzę, że demonstracje zmienią sytuację, PEGIDA wciąż ściąga na ulice tysiące ludzi. Ruch ten został założony w październiku 2014 roku i na początku działał w Dreźnie. Bardzo szybko się rozprzestrzenił. W wielu miastach zrealizowano serię akcji, lecz żadna nie była tak spektakularna jak w Dreźnie. W grudniu 2014 ruch zdawał się powiększać. Tak więc złamano w Niemczech spiralę ciszy. Ludzie porzucili swe obawy i nabrali odwagi. To jest dla nas ważne. Wcześniej mieliśmy z tym tyle problemów przez mass-media i ich kłamstwa. Obecnie opinia publiczna zdaje sobie sprawę z ich kłamliwej propagandy. Zbyt wiele osób zaczęło wychodzić na ulice tydzień za tygodniem. W połączeniu z kryzysem uchodźczym system traci swoją stabilność. Jego wiarygodność topnieje i po prostu coraz więcej ludzi wychodzi na ulice przeciw systemowi. Niestety PEGIDA robi to samo, co Ruch Identytarystów i dystansuje się od nas. Ale to nie jest istotne. Społeczeństwo buntuje się wobec stanu zniewolenia. Większość ludzi nie podąża za tym ruchem ze względu na jakiś fanatyczny anty-islamizm. Jestem pewien, że jeszcze wyjdą na ulice oprotestować niewolnictwo kapitalizmu.

 

Co określiłbyś największym problemem dzisiejszego społeczeństwa niemieckiego?

 

Myślę, że największym i oczywistym problemem jest obecna seria fal imigrantów przybywających do Niemiec. Jednak rozpoznaję w tym szansę, gdyż Niemców manipulowano i prano im mózgi przez długi czas. Wiem, że w Polsce byłoby nie do pomyślenia, żeby tak ogromne masy imigrantów przybyły do waszego kraju i nikt nic z tym by nie robił. Obecnie problemy są fizycznie namacalne. To jest kluczowe. W mojej ocenie głównym problemem jest makiaweliczna dominacja wrogów wolności. Cytowałem naszego ministra finansów. Nie jesteśmy suwerenni, jesteśmy pod okupacją „Aliantów”. Naszym wrogiem jest wróg każdego walczącego o wolność kraju: American way of life, który niszczy wszelką twórczość kulturową. Za tą maską kryje się kapitalizm i materializm. Może owe terminy są zbyt abstrakcyjne. Oba stanowią element tej samej ideologii: Kosmokratie (nie znam angielskiego odpowiednika).

 

Coraz więcej polskich patriotów zaczyna interesować się niemiecką historią i kulturą. Wielu z pewnością chciałoby nawiązać jakiś kontakt ze swoimi niemieckimi kolegami. W ciągu kilku ostatnich lat, popularny młody konserwatysta i historyk Piotr Zychowicz napisał serię książek, w których przewija się jedna odważna teza: Polska powinna była spróbować współdziałać z Niemcami zarówno przed, jak i w trakcie drugiej wojny światowej. Czy myślisz, że pomimo wzajemnych sporów terytorialnych i smutnej historii, może zaistnieć szersze porozumienie i dialog między nacjonalistami z Polski i Niemiec?

 

To wspaniale. Jestem ujęty na wieść, że Polacy zaczęli się interesować naszą historią. Nasze kraje dzielą wspólną ścieżkę rozwojową i w przeszłości wiązało się to z wieloma fizycznymi konfliktami. Niektóre kwestie pozostają niewyjaśnione, lecz uważam, że obecnie to nie jest istotne. Jest tylko jedna istotna kwestia: przetrwanie Europy. Jednak Europa istnieje przez swoje rozmaite narody. Owa europejska rodzina składa się również z Niemców i Polaków. A zatem nie widzę sensu, aby wypowiadać się przeciw współpracy pomiędzy polskimi a niemieckimi nacjonalistami. JN zapraszało do siebie już Polaków. Należycie do naszej rodziny, tak samo jak Hiszpanie, Brytyjczycy, Duńczycy, Szwedzi i tak dalej. Podziwiam Polaków i pozostałych wschodnich Europejczyków, ponieważ jesteście ludźmi opornymi, przeciwstawiającymi się dekadencji. Nie ma u was takiego multikulturalizmu, jak w Niemczech. Co więcej, cenicie sobie tradycję. W Niemczech Polacy mają również reputację ludzi ciężko pracujących. Niektórzy niemieccy nacjonaliści postrzegają Polskę inaczej. Lecz coraz więcej z nich otwiera się na Europę, a zatem również na wasz kraj. To jest nasze zadanie, przekonywać własnych towarzyszy, że najważniejszą kwestią jest ocalenie i pobudzenie do życia Zachodu.

 

Czy uważasz, że Twój ruch jest w stanie osiągnąć sukces na miarę greckiego Złotego Świtu, francuskiego Frontu Narodowego lub węgierskiego Jobbiku?

 

W moim przekonaniu niebo wyznacza granice. Spójrz na Berlin, naszą stolicę! Ostatnie badanie pokazało interesujący rezultat: 1/4 uprawnionych do głosowania mieszkańców odnosi się negatywnie do imigrantów. Wielu Niemców wypowiada się na głos o naszej złej sytuacji. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak zmieni się ich zachowanie wyborcze. W tym roku, jak przypuszczam, czekają nas wybory. Być może rząd będzie musiał podać się do dymisji, a wtedy akcje NPD pójdą do góry. Lecz na bazie nieistniejącej suwerenności wygrana wyborcza nie wystarczy. Ten system stoi na grząskim gruncie tak ekonomicznie, jak i społecznie. Dzisiaj może jeszcze zachowuje pozory, ale z czasem wyjdzie na wierzch, jak głęboko postąpiła choroba. Wtedy będą już tylko dwie opcje: europejskie narody powstaną lub upadną.

 

Poruszmy jedną z najważniejszych z punktu widzenia polityki europejskiej kwestii: konflikt na Ukrainie. Podzielił on europejskich nacjonalistów. Wiem, że niektórzy niemieccy ochotnicy dołączyli do ukraińskich narodowych oddziałów ochotniczych, podczas gdy pozostali raczej popierają działania Rosji. Co sądzisz o tej wojnie?

 

Och, to bardzo trudne pytanie. Moja partia ma w tej kwestii jasne stanowisko. Lecz w moim przekonaniu najważniejsze jest, abyśmy rozpoznali wagę tej wojny dla całej Europy. Widzę niszczycielski rozbiór naszego kontynentu na zachodnią i wschodnią Europę. Jedna ze stron dołącza do amerykańskiej kreatury, podczas gdy druga – do rosyjskiej Federacji. Widzę w tym wielką polaryzację świata. Tak zwany „Świat Zachodni” przeciwko „Słowiańskiemu Imperium” to gra, w której nikt nie może wygrać. Nikt na tym nie skorzysta poza międzynarodową finansjerą. To nie jest teoria spiskowa, taka jest rzeczywistość. Ruchy nacjonalistyczne są w tej sprawie podzielone, lecz ja uważam, że nie ma tu miejsca na kwestię ukraińską, ani rosyjską. To jest kwestia europejska. Teoria równowagi sił, która była główną przyczyną drugiej wojny światowej, jest obecna bardziej niż kiedykolwiek. Wszystkie okupacyjne media szerzą kłamstwa na temat Rosji. UE nałożyła specjalne zakazy na prasę, likwidując wolność słowa. Potrafię zrozumieć ukraińskiego nacjonalistę, który nie chce być częścią putinowskiego imperium. Rozumiem pragnienie wywalczenia sobie niepodległego kraju wolnych ludzi i niezależnych polityków. Lecz nie widzę tych polityków. Widzę tam podobnych aktorów jak tu, w Niemczech. Widzę jedynie przyszłość w postaci postępującej dalej na wschód Unii Europejskiej, a nie Europy. UE i NATO są wrogami naszego Zachodu. Dostrzegamy to w obecnym kryzysie imigracyjnym. To jest zdrada naszych ludów. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby Rosjanie stali się znów częścią Europy i pomogli nam w wypędzeniu jej wrogów. Putin odwiedzał więcej niż raz Niemcy i starał się promować współpracę z Niemcami. Jednak „nasz” rząd nie chciał tego, ponieważ nie jest suwerenny. To są nadworni pochlebcy USA. Myślę, że istnieje spory strach przed wzrostem potęgi Rosji. To z kolei zagroziłoby „równowadze sił”. Wiem, że większość wschodnich Europejczyków których znam, nie przepada za Putinem i jego polityką. Tym niemniej w mojej ocenie Putin pragnie okupacji wschodniej Ukrainy ze względu na ekspansję UE. Potrzebujemy świata wielu punktów. Takiego, w którym Ukraina byłaby niepodległą i wolną częścią Europy, razem z Rosją. Nikt nie korzysta na okupacji jednej strony przez drugą. Lecz jeśli Unia zdoła objąć panowaniem całą Ukrainę, jej kulturowe dziedzictwo będzie bardzo zagrożone.

 

Wróćmy na koniec do relacji polsko-niemieckich. Czy obserwujesz czasem sytuację polityczną w moim kraju? Albo nasz ruch nacjonalistyczny? Jeśli tak, to jakie są Twoje opinie?

 

Nie wiem zbyt wiele, ale mam pewne wyobrażenia. W Polsce odbywa się wielki Marsz w Święto Niepodległości. Każdego roku dziesiątki tysięcy Polaków protestują i jednocześnie okazują dumę z polskości. To prawdziwe źródło inspiracji. Tak wielu osób nie ma nawet na marszach organizowanych przez PEGIDA. Wiem, że w Polsce jest ten sam problem z odrębnymi grupami politycznymi, co u nas. Ale przynajmniej wy jesteście bardzo dumni ze swego kraju. Macie też inne problemy niż Niemcy. Ale wierzę, że nasze cele są do siebie podobne.

 

Czy chciałbyś odwiedzić pewnego dnia Polskę, na przykład podczas jakiegoś politycznego wydarzenia, i zabrać ze sobą swoich towarzyszy?

 

Oczywiście, chcielibyśmy do was przyjechać i wspierać niektóre działania. To ważne dla obu ruchów, dla Niemców i Polaków. Muszę teraz wyrazić swoją wdzięczność za tę szansę przedstawienia mojego ruchu czytelnikom w Polsce. Mam nadzieję, że pomoże to nam zbliżyć się do siebie i stworzyć lepszej perspektywy dla naszego Zachodu.

 

Dziękuję Ci, Pierre! Najlepsze życzenia dla towarzyszy z Niemiec.

 

Rozmawiał: Daniel Kitaszewski