Żyjemy w czasach, kiedy sytuacja demograficzna narodów Europy jest tragiczna. Można zaryzykować stwierdzenie, że Europa starzeje się i umiera. Dramatyzmu sytuacji dodaje inwazja hord islamskich barbarzyńców, którzy dążą do stworzenia kalifatu na terenie Starego Kontynentu. I powoli im się to udaje.
Postkolonialne dylematy
Przez całe wieki kraje zachodniej Europy eksploatowały swoje kolonie. Bez wątpienia w tamtym okresie czasu działania takie były korzystne i uzasadnione z punktu widzenia ówczesnych poglądów społeczno-politycznych. Jednak po zakończeniu II wojny światowej metropolie zaczęły odczuwać moralne powinności wobec mieszkańców byłych kolonii. Francja, Anglia, Hiszpania, Portugalia przyjmowały bez większych protestów obcych kulturowo, religijnie i cywilizacyjnie imigrantów, którzy poszukiwali lepszego miejsca do życia. Paradoksalnie, dla Francuza większe prawo do określania się mianem Francuza miał nie asymilujący się Polak, ale nie zmieniający swojej tożsamości Marokańczyk. Nie zauważano również niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą wojujący islam, wszak zlaicyzowana Europa już dawno poradziła sobie z duchem fanatyzmu religijnego.
Państwo Boga zaczyna się od gett
Paradoksalnie, druga generacja imigrantów wychowana w przestrzeni cywilizacji zachodniej, mająca dostęp do edukacji, zdobyczy rewolucji informatycznej poszła w stronę radykalnego islamu. Zasilana nieustannie nową falą przybyszów w Azji, Afryki, Bliskiego Wschodu wojujący islam nieustannie się wzmacnia. Łączność, przepływ idei nie stanowi dla islamistów już żadnego problemu. Tworzą więc getta, gdzie zostaje zasiane ziarno ekstremizmu, które kiełkuje. Nowa fala imigrantów, której obecnie jesteśmy świadkami pochodzi z krajów, gdzie islam kreuje przestrzeń publiczną oraz sferę prywatną. Ci najczęściej niewykształceni wyznawcy islamu o mentalności wspólnoty plemiennej będą chcieli ukształtować swoje otoczenie na modłę świata, który jedynie znają.
Europa kapituluje czyli przepraszamy, że jesteśmy biali
Nowomowa multikulti, popularność kultury masowej opartej na fałszywej tolerancji spowodowała, że podkreślanie odrębności rasowej, etnicznej, religijnej jest pojmowane jako „rasizm”. Tymczasem właśnie względna homogeniczność etniczna i rasowa naszego narodu jest największym bogactwem! Europa Ojczyzn, która staje się szansą dla rozwoju prawdziwie wolnych narodów musi strzepać z siebie naleciały brud pustyni i beduińskich zawodzeń w centrach miast! Musimy dążyć do utrzymania jednolitości etnicznej naszego społeczeństwa przed napływem barbarzyńskich hord. Wbrew poprawności politycznej, która w dzisiejszych czasach jest jeszcze bardziej ostrzejsza, niż maczety najeźdźców, ponieważ podcina nam nasze własne gardła. Poprawność polityczna wpływa na to, iż w Wielkiej Brytanii nie można eksponować krzyża, ale za to czarny „Brytyjczyk” w biały dzień na ulicy poderżnie gardło żołnierzowi.
Socjal przynętą dla dziczy, stryczkiem dla Europy
Wysoki poziom osłony socjalnej, który otrzymują imigranci tuż po przybyciu do krajów zachodniej Europy jest podstawowym czynnikiem, który skłania ich do przybywania na teren Starego Kontynentu. Zwolennicy multikulti oraz przyjmowania imigrantów twierdzą, że są to ręce do pracy, które tworzyć będą dobrobyt, kiedy biała populacja będzie się drastycznie kurczyć. Tymczasem całe rodziny imigrantów zajmują się zawodowo pozyskiwaniem socjalu. Jak zatem ma wyglądać ta prorocza wizja, kiedy nieróbstwo jest przekazywane w genach, a potomkowie imigrantów zawiedzeni swoją sytuacją postanowią pewnego dnia wysłać wszystkich Europejczyków do raju?
Polska dla Polaków!
Po raz kolejny powtarzam myśl, iż jedność etniczna naszego Narodu jest wspaniałym darem historii, pomimo trudnych dziejów najnowszych. Pozbawieni problemu mniejszości, imigracji możemy budować fundamenty Wielkiej Polski, Państwa Narodowego, gdzie konflikty na tej płaszczyźnie nie istnieją. Natomiast sprowadzanie imigrantów w imię poszukiwania nowych rąk do pracy zastąpić należy sprowadzaniem repatriantów. Obserwując skomplikowaną sytuację na ulicach zachodnich miast, czego nie widać w środkach masowego przekazu musimy wszelkimi siłami dążyć do odparcia imigracji, jako wroga numer jeden w przestrzeni naszych celów i dążeń. Oby pewnego dnia ulica nie musiała załatwiać problemu niezasymilowanych imigrantów, to właśnie ulica musi dziś krzyczeć ze wszystkich sił : „Polska dla Polaków!”. Problemu nie rozwiążą bowiem elity postmagdalenkowe. Nie nabierzemy się na radykalne słowa Kaczyńskiego wypowiedziane w Sejmie. Wiadomo bowiem, że pomimo pięknych patriotycznych słów wszystkie skurwione partie iść będą na pasku Brukseli.
Europa dla Białych?
Bardziej niż o kolor skóry chodzi mi tu raczej o kontekst kulturowy, cywilizacyjny. Ale z jaką cywilizacją mamy do czynienia na Zachodzie? Cywilizacją, która już się poddała, która w imię multikulti gotowa jest zamykać w więzieniach nacjonalistów głoszących prawdę za sianie „mowy nienawiści”. Konieczne jest i Odrodzenie, i Przełom. Ruchy narodowe muszą zacząć reedukować przeżarte komunizmem i liberalizmem społeczeństwa. Czy jest jeszcze szansa? W obliczu zagrożeń należy poszukiwać sojuszy, budować platformy porozumienia pomiędzy narodami europejskimi. Musimy bowiem rozpalić dusze i serca Europy, a płomień ogarnie brud i przepędzi ze Starego Kontynentu najeźdźców. Jeszcze nie jest za późno, dopóki bije jedno serce dla Ojczyzny, Europy, Narodu!
Witold Stefanowicz