Każdy naród, jeśli chce przetrwać, jeśli chce istnieć, zobligowany jest do tworzenia własnej kultury. To ona jest źródłem i fundamentem tożsamości każdego Polaka, Węgra, czy Francuza. Kulturą każdy z nas posługuje się codziennie. Wbrew pozorom – nie tyczy się ona jedynie sztuki, czy muzyki. Możemy do niej zaliczyć niemalże każdą przestrzeń życia codziennego człowieka. Język, historia, przedmioty materialne, czy nawet obyczaje i normy – to wszystko jest właśnie wytworem kultury. Najprościej rzecz ujmując, kultura jest zbiorem elementów stworzonych dzięki myśli ludzkiej. Stoi ona w opozycji do natury, która jest związana ze stanami nienaruszonymi przez człowieka. Stany te funkcjonują swoim własnym rytmem odkąd powołał je Bóg i nie mają wpływu na własny los – są zdeterminowane prawami natury. Co ten wstęp ma wspólnego z tematem tego artykułu? Otóż najwyższym dokonaniem – dokonaniem, od którego pochodzą wszystkie inne obszary kultury – jest myśl ludzka i jej owoce. Wiąże się z nią wszystko, co dobre i złe w zachowaniu, inicjatywach oraz pomysłach człowieka. Dzięki myśli właśnie możemy mówić o wielkich dokonaniach techniki, sztuki, czy wielkich czynach wybitnych tego świata. Dlaczego tak się dzieje? To myśl jest zależna od woli ludzkiej i z niej – nie z jakichś deterministycznych praw – wynika nasza kreatywność oraz jej efekt w postaci twórczości. Istnieje wiele przesłanek, żeby twierdzić, iż to właśnie wokół mędrców, którzy byli biegli w myśleniu, czasem szaleni, oświeceni przez Boga, koncentrowało się życie społeczeństw istniejących przed starożytnością, przed historią. Jest to informacja o tyle ważna, że obecnie jesteśmy w stanie wiedzieć, iż Bóg wpływa na nasz los właśnie przez drugiego człowieka. Po Chrystusie to święci kierują losem świata i są osobowymi archetypami. Nie jest tak, że każdy z nich już od urodzenia jest swoiście „nadzwyczajny”. Do świętości jest powołany każdy z nas – chrześcijan – i tylko od nas zależy, czy wybierzemy drogę, która najbardziej będzie podobała się Bogu. Jest rzeczą pewną, że każdy święty niesie ze sobą jakieś przesłanie, że każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Nie może być inaczej. Ludzie, co do których mamy pewność, że znaleźli się już u boku Pana, musieli być narzędziami w jego rękach, którymi On posługiwał się, żeby nieść światu Dobrą Nowinę. W jaki sposób człowiek może się upodobnić do tych wyjątkowych na przestrzeni dziejów osób? Poprzez religię, poprzez zbożny czyn, zbożne słowo, ale – nade wszystko – zbożną myśl. To właśnie dzięki nieustannej koncentracji na Bogu, ciągłym, myślowym trwaniu przy tym, żeby każdy krok poświęcać większej chwale Boga, mistycy tacy jak ojciec Pio osiągali krystalicznie czysty stan ducha zapisując się w historii na stałe. Jednak nie tylko wśród osób duchownych możemy zaobserwować wielkie poświęcenie obiektywnie najwyższym celom. Wśród wielkich świeckich w wielu narodach prym wiodą żołnierze idei. Polska ma swojego Jana Mosdorfa, Rumunia Corneliu Codreanu, Japonia Yukio Mishimę. Jest też wielu niezapisanych, niezapamiętanych wybitnych ludzi, którzy poświęceniem ideałom dowiedli swej wielkości. W tej kategorii idealistów niepodważalnie ważną rolę odgrywają filozofowie. Każdy powinien wiedzieć choćby ze szkoły, iż filozofia („umiłowanie mądrości”) jako największa, najbardziej podstawowa z nauk, z której wynikają wszystkie nauki szczegółowe, nabrała kształtu dopiero dzięki swojemu męczennikowi i wybitnemu nauczycielowi pokoleń – Sokratesowi. Właśnie dzięki ludziom jego pokroju możemy mówić o wadze filozofii, o tym że może być ona sposobem na życie, o tym że można wręcz za nią umierać. Niektórzy porównują tę postać do samego Pana Jezusa określając go mianem Chrystusa filozofii. Postać Sokratesa jest jedyna w swoim rodzaju, ale ludzi wiernych do kresu swoich dni własnym ideałom i poświęcającym im swoją wolność jest znacznie więcej. Z historii XX wieku moglibyśmy wypisywać ich w nieskończoność, bo wojny światowe przyniosły ich nieprzebrane ilości. Przecież bohaterowie ginący za własny kraj też mogą być do nich zaliczani. Skąd brała się wiara milionów Europejczyków ginących w bratnich walkach? Z czego wynikała ich determinacja do walki za własne rodziny, narody i państwa? Otóż każdy człowiek będąc świadomym dziedzictwa, które ma za sobą i wiedząc, iż przyszły los, przetrwanie społeczeństwa, do którego on się zalicza, leży w jego rękach, ma dwa wyjścia – uciec lub walczyć. Ci, którzy wybierają bezkompromisową walkę, przechodzą do historii własnych narodów. Nie od dziś wiemy, że nie istnieje naród Europejczyków. Europa złożona jest z wielu mniejszych lub większych grup etnicznych. Każda z nich wyróżniać się powinna własnym językiem, historią i zajmowanym terenem. To podstawowe determinanty narodowe. Język i przynależny teren są rzeczami oczywistymi, ale do historii nie zaliczamy jedynie losów danej społeczności. Historia to pamięć, to dzieje i dziedzictwo – kultura narodu. Powrót do punktu wyjścia tego artykułu jest nieprzypadkowy, ponieważ dopiero w tym momencie rozważania o kulturze nabierają sensu. Jeden człowiek nie tworzy kultury. Tworzą ją społeczeństwa, etnosy i – co najważniejsze – narody. Nie ulega wątpliwości, że Polacy wytworzyli niezwykle bogatą kulturę narodową. Czy mamy jednak czym się szczycić w najdonioślejszej z jej dziedzin – filozofii? Tak, filozofia jest obecna na ziemiach polskich już od czasów pełnego średniowiecza. Pierwszym filozofem-Polakiem określa się Witelona. Był on mnichem, fizykiem i matematykiem, który zajmował się również filozofią. Co ważne, zachowywał on oryginalność myśli względem europejskich gigantów intelektu takich jak święty Tomasz z Akwinu, czy święty Bonawentura. W swej filozofii bazował przede wszystkim na filozofach muzułmańskich, dzięki którym prawdopodobnie mógł inspirować się Arystotelesem. Ta postać dowodzi tego, że już od niepamiętnych czasów Polacy wyróżniali się oryginalnością myśli i myli się ten, kto twierdzi, że filozofia polska stanowi tylko nieudaną kopię większych nurtów europejskich. Poza naszym filozoficznym pionierem wystarczy wspomnieć postacie, które powinien znać każdy Polak, takie jak: żyjący w epoce średniowiecza Paweł Włodkowic będący jednym z twórców polskiej szkoły prawa międzynarodowego; Mikołaj Kopernik, dzięki któremu świat uznał heliocentryczną wizję Wszechświata, czy inni polscy myśliciele renesansowi mający swoje zasługi dla filozofii polityki tacy jak Andrzej Frycz Modrzewski, Wawrzyniec Goślicki, dzięki któremu ideały wolnościowe przeniknęły do Anglii, żeby przybyć następnie do Stanów Zjednoczonych; barokowy polityk i filozof Andrzej Maksymilian Fredro, nazywany przez niektórych polskim Tacytem; wielcy filozofowie doby Oświecenia pokroju Stanisławawa Staszica, duchownego, publicysty i działacza społecznego, pioniera spółdzielczości, czy Hugo Kołłątaja mającego spory wkład w kształt Konstytucji 3 maja; Kazimierz Twardowski, uczeń Brentany, wychowawca wielu pokoleń logików i filozofów, z których powstała szkoła lwowsko-warszawska, do której należeli między innymi Jan Łukasiewicz, autor logiki trójwartościowej będącej pierwszym nieklasycznym rachunkiem logicznym, Tadeusz Kotarbiński, twórca etyki niezależnej, Władysław Tatarkiewicz, wielki polski historyk filozofii, którego prace służą do dziś licznym adeptom „umiłowania mądrości”, czy wreszcie Alfred Tarski, uważany za jednego z najwybitniejszych logików wszech czasów, twórca semantycznej definicji prawdy i teorii modeli; Roman Ingarden, polski fenomenolog i uczeń samego twórcy tego nurtu filozoficznego – Edmunda Husserla; Edward Abramowski, teoretyk kooperatyzmu i inspirator wielu lewicowców będący przyjacielem samego Stefana Żeromskiego i pierwowzorem postaci Szymona Gajowca z „Przedwiośnia”; Stanisław Brzozowski, wspominany na łamach „Szturmu” filozof będący w stanie łączyć syndykalistyczne koncepcje Sorela z nietzscheanizmem, który wprowadził na dobre marksizm do polskiej filozofii oraz stworzył „filozofię pracy”; słynny „Witkacy” – Stanisław Ignacy Witkiewicz zajmujący się również sztuką, pisarstwem filozof o nietuzinkowym charakterze, z którego wynikło wiele oryginalnych koncepcji; wreszcie znany i lubiany w polskim środowisku narodowym Feliks Koneczny, który przysporzył sobie popularności w Polsce dzięki swoim oryginalnym koncepcjom historiozoficznym i teorii cywilizacji. Tylu mamy wielkich myślicieli. Ciekawe, czy przeciętny Polak zna chociaż połowę z nich? Jest to kwestia co najmniej wątpliwa, bo przez beznadziejny system edukacji, Polacy nie mają szansy, żeby być dumnym z dokonań swoich przodków. Jest to jednak temat na oddzielny, może jeszcze obszerniejszy artykuł. Ważnym elementem polskiej filozofii jest również obecność na naszych ziemiach międzynarodowych autorytetów filozoficznych innych narodowości takich jak Immanuel Kant, który żył, pracował i tworzył w Królewcu, czy Arthur Schopenhauer – rodowity Gdańszczanin. Współcześnie również można wyróżnić licznych polskich naukowców zajmujących się filozofią i mających międzynarodowe uznanie. Są nimi między innymi: Zygmunt Bauman, człowiek o niechlubnej przeszłości komunistycznego zbrodniarza, któremu nie można jednak odmówić tęgiego umysłu, ponieważ jest on jednym z głównych teoretyków postmodernizmu, który – chcemy, czy nie – odgrywa ważną rolę we współczesnej filozofii; filozofowie analityczni jak Jan Woleński, kontynuator tradycji szkoły lwowsko-warszawskiej będący obecnym profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, czy Bohdan Chwadeńczuk pracujący na Uniwersytecie Warszawskim i mający w swoim dorobku mnóstwo przetłumaczonych pism filozoficznych; przedstawiciele warszawskiej szkoły historyków idei – odznaczona Orderem Orła Białego, Barbara Skarga, czy największy współczesny popularyzator filozofii i wybitny myśliciel będący związany przez pewien czas z marksizmem, Leszek Kołakowski; wszyscy reprezentanci Lubelskiej Szkoły Filozoficznej – od o. Mieczysława Krąpca, wieloletniego rektora KUL, przez postaci takie jak Stefan Swieżawski, który był jednym z najwybitniejszych współczesnych neotomistów, czy święty Jan Paweł II, aż po pokolenie obecnych wykładowców KUL takich jak Henryk Kiereś, Paweł Tarasiewicz, czy Andrzej Maryniarczyk, którzy oddani są zgłębianiu i aktualizowaniu myśli tomistycznej, chrześcijańskiej, klasycznej. Autentycznie Polacy mają być z czego dumni – filozofia jako jedna z obecnie mniej popularnych, choć wciąż najważniejszych dziedzin nauki obrała sobie Polskę jako prawdziwy bastion poszukiwaczy prawdy, kreatorów myśli. Jak wyróżnieni myśliciele mogą mieć się do polskiego nacjonalizmu i z których z nich narodowcy mogą zaczerpnąć najwięcej? To powinno interesować nas najbardziej. Chcąc tworzyć nowoczesną, czysto polską myśl narodową musimy mieć do niej podwaliny filozoficzne. Celowo dotychczas nie został wspomniany nurt, co do którego użyteczności wielu realistycznie zorientowanych współczesnych narodowców może mieć wielkie wątpliwości. Nurt ten powszechnie jest kojarzony bardzo jednoznacznie, choć w swej istocie stanowi niezwykle rozbudowaną, dotykającą wielu filozoficznych dziedzin myśl, która w swych zamiarach zawsze pretendowała do bycia wyróżnikiem filozofii związanej z Polską na tle tych z innych krajów. W zasadzie właśnie dzięki niemu można używać określenia takiego jak „filozofia polska”. Mowa oczywiście o mesjanizmie polskim, zwanym inaczej filozofią narodową. Pierwowzorem tego czysto polskiego nurtu filozoficznego był sarmatyzm. Nie może on być – podobnie jak mesjanizm – traktowany zupełnie jednowymiarowo, ponieważ zawiera w sobie nie tylko naukowo zasadną teorię o pochodzeniu Polaków, ale również – może przede wszystkim – zbiór norm, obyczajów, przekonań religijnych i politycznych, więc konstruktów myślowych będących determinantami życia naszego narodu od pokoleń. Jednym z prominentnych „ideologów sarmatyzmu” był wspominany już Andrzej Maksymilian Fredro, który w swoim oryginalnym dziele „Monita politico-moralia” kładzie nacisk na konieczność kultywowania sarmackiej wolności, obyczajów oraz zachęca do odcięcia się od wpływów Europy Zachodniej. Niepodobna sprostać w ramach tego artykułu ze szczegółowym opisem zjawiska sarmatyzmu i nie o nim wyłącznie ma traktować tekst. Jest ono jednak istotne do zrozumienia o wiele szerszego, bardziej kompletnego nurtu w myśli polskiej, którym jest mesjanizm. Właśnie w polskim, sarmackim baroku pojawiały się pierwsze wypowiedzi literackie mogące uchodzić za mesjanistyczne. Można je zaobserwować nawet u najbardziej typowego przedstawiciela sarmatyzmu, którym był Wespazjan Hieronim Kochowski – poety, historyka i szlachcica z Małopolski. Oto jego utwór „O wolności polskiej”:
„Wieleć mamy swobód w tej naszej koronie
Cóż gdy się nie staramy i nie dbamy o nie
Przeważa prywatnych pożytków chciwości
Bardziej dbamy o włości, a nie o wolności
Słobody niż swobody głowę nam mozolą
Niż złotą wolność bardziej złoto wolą”
W utworze obserwujemy pochwałę szlacheckich swobód, które mają przeważać nad prywatą. Biorąc pod uwagę powszechne, stereotypowe spojrzenie na sarmatyzm, jest ona również dość oryginalna, ponieważ odnosi się zarówno do narodowych przywar Sarmatów, jak i do ich cnót. Nie jest więc zwyczajem sarmackich autorów – wbrew utartej opinii – podejście bezkrytyczne do charakteru Polaków. Wojciech Dębołecki, kolejny z sarmackich autorów, który należał do zakonu franciszkanów konwentualnych, popełnił dzieło „Wywód jedynowłasnego świata”, w którym stara się udowodnić, że nasz naród wywodzi się od starożytnego, irańskiego plemienia Scytów, które było spokrewnione z Sarmatami. Ponadto zakłada, że językiem słowiańskim posługiwali się już Adam i Ewa w Raju i że wywodzą się od niego łacina, greka oraz wszystkie późniejsze języki narodowe. Dzieło Dębołeckiego jest wyrazem silnej megalomanii narodowej, ale czy ma ono coś wspólnego z mesjanizmem? Owszem, ponieważ u licznych mesjanistów jeden z jego aspektów polega właśnie na kulcie narodu i przekonaniu o szczególnym powołaniu, szczególnej misji dziejowej Polaków. Z pozoru niemożliwe do połączenia lub bardzo odmienne koncepcje Dębołeckiego i Kochowskiego dzięki mesjanizmowi nabierają nowego wymiaru. Obie przecież – w różnym stopniu – zakładają wyjątkową rolę narodu polskiego, jego szczególny charakter na tle pozostałych społeczeństw. Idąc dalej, sięgając do epoki Oświecenia, ludzi, których można byłoby uznać za mesjanistów lub narodowych filozofów, można dostrzec chociażby wśród członków przedrozbiorowych ugrupowań politycznych – Familii i całego Stronnictwa Patriotycznego. Były to porozumienia w społeczeństwie polskim zawiązywane w celu poprawienia stanu Rzeczypospolitej. Familia zrzeszała Polaków zorientowanych wokół magnackich rodów Czartoryskich i Poniatowskich, którzy przejawiali szczególny patriotyzm z gotowością do poświęceń i wystąpieniu przeciwko władzy. Łatwo domyślić się, że to stronnictwo musiało mieć swoich twórców, którzy rozwijali je światopoglądowo. Byli nimi między innymi: Michał Fryderyk Czartoryski, będący mistrzem sztuki politycznej, o którym Władysław Konopczyński, historyk-narodowiec II RP pisał „Kadził Radziwiłłom, zyskiwał Sapiehów i Ogińskich, zaprawiał Sosnowskich i Przeździeckich; znał jakoby z imienia i nazwiska sto tysięcy szlachty, jej interesy i aspiracje; uparcie rekomendował królowi zdolnych do wakansów, o sobie niewiele pamiętając”; Andrzej Hieronim Zamoyski, który swoim światopoglądem wpływał nawet na dzieła Stanisława Staszica; Stanisław August Poniatowski, ostatni król Polski i piewca Oświecenia. Każdy z tych polskich patriotów z pewnością był przekonany o tym, że nasz kraj musi istnieć, że wiele ma jeszcze do powiedzenia w dziejach. W końcu wszyscy swoje życie poświęcali na to, żeby tak było. Taka postawa mogłaby świadczyć o ich nieuświadomionym mesjanizmie. Jeszcze szerszym ruchem – ruchem, który można byłoby uznać za inicjatywę prawdziwie narodową – było Stronnictwo Patriotyczne, do którego należał cały przekrój ówczesnego społeczeństwa polskiego, a które było powołane w związku z Sejmem Wielkim. Prawicę i szlachtę reprezentowali Ignacy i Stanisław Kostka Potoccy oraz Adam Kazimierz Czartoryski. Centrum zorientowane było wokół marszałka Sejmu – Stanisława Małachowskiego. Lewica natomiast to przede wszystkim zwolennicy księdza Hugona Kołłątaja, wśród których byli nawet rewolucyjnie zorientowani jakobini polscy. Warto dostrzec, że w tamtym okresie trójpodział sceny politycznej miał sens, ponieważ wynikał on z dużych różnic społecznych, więc biorąc pod uwagę obecny, niestanowy podział społeczeństwa, dzisiejszy nacisk na absurdalność dzielenia politycznego spektrum na lewicę, prawicę i centrum jest rzeczywiście zasadny. Wracając do Stronnictwa Patriotycznego – jemu również trudno odmówić patriotyzmu oraz można zaryzykować stwierdzenie o mesjanizmie jego liderów. Uprzedzając posądzenia o nadużywanie pojęcia mesjanizmu, warto dostrzec, iż nie jest ono zarezerwowane jedynie dla stanowisk, które wybijają Polaków ponad inne narody. Mesjanizm jest niejednolitym ruchem myślowym, o którego fundamentach stanowią dobierane w różnych konfiguracjach kwestie metafizyczne – nie polityczne, czy zwyczajnie szowinistyczne. Jakie? Dla większości z przedstawicieli jest to teizm, wiara w wieczność duszy oraz jej prym względem materii, wizja obrania określonego czynnika (przeważnie filozofii lub narodu) jako narzędzia do zbawienia ludzkości, nacisk na metafizyczność narodu, który jest obcowaniem duchów i tylko w nim człowiek może realizować się w pełni oraz historiozoficzny pogląd o decydującej roli narodów w dziejach ludzkości. Te na wskroś nacjonalistyczne tezy są częścią wspólną większości z idei filozofów mesjanistycznych. Powinien je wyznawać każdy współczesny polski narodowiec. Należałoby jednak powrócić do przeszłych Polaków. Postacią kluczową spośród nich, będącą jednym z twórców dojrzałej myśli mesjanistycznej, jest Józef Hoene-Wroński. To on wprowadził bowiem pojęcie mesjanizm, którym później posługiwali się jego następcy. Inspirował się on w swoich rozważaniach przede wszystkim Heglem. Podobnie jak on, Hoene-Wroński chciał stworzyć kompleksowy system filozoficzny obejmujący całość obszarów rzeczywistości. Natomiast w przeciwieństwie do swojego autorytetu uznał absolut za źródło bytu oraz wiedzy. Wartość politycznych koncepcji Heglowskich dostrzega w swoim artykule „Czy filozofię Hegla należy zrehabilitować?”, kolega Michał Kowalczyk z tygodnika „Polska Niepodległa”. Warto jednak zachęcać polskich narodowców do skłonienia się bardziej ku naszym rodzimym filozofom. Jak już zostało podkreślone – jest z czego czerpać. Nie wolno nam zamykać się na inspiracje z zewnątrz, ale bez zgłębienia własnych myślicieli, nie mając porównania niewiele jesteśmy w stanie stwierdzić o tym, w czym myśl polska jest lepsza lub gorsza od obcej, a to wydaje się kluczowe, jeśli chce się do kogoś odwoływać. Jednym z Polaków, którego powinien znać każdy jego rodak i każdy wykształcony Europejczyk i który swą wielkością dorasta bez wątpienia postacią pokroju króla Jana III Sobieskiego, czy bliższych naszym czasom krystalicznym osobom takim jak Witold Pilecki lub święty Jan Paweł II, jest Adam Mickiewicz. Wspomnienie o nim w kontekście mesjanizmu jest sprawą konieczną. Niestety ze szkoły mało znamy go od strony politycznej, czy filozoficznej. To właśnie Bard Słowian zasługuje na miano propagatora mesjanizmu polskiego i – tym samym – polskiego interesu narodowego w największych ośrodkach naukowych Europy. Dzięki niemu mesjanizm jest filozofią narodową – przede wszystkim przez wzgląd na dołączenie do niego czynnika narodowej historii oraz mistyki religijnej. Program, który nasz wieszcz zawarł w „Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”, stał się kanwą zmian narodowo-wyzwoleńczych w Niemczech, Włoszech, Irlandii, na Ukrainie, czy na Węgrzech. Jeśli mamy poznawać ludzi po owocach, to właśnie skuteczność Adama Mickiewicza i jego koncepcje powinny być fundamentem nowoczesnego polskiego nacjonalizmu. Szczególnie dzisiaj, w dobie zapotrzebowania na narodową rewolucję powinniśmy uważnie go czytać inspirując się głębią jego myśli. Również on jednak nie był jednostką bez inspiracji. Ciągłość idei mesjanistycznej trwa. Mickiewicz nie jest samodzielnym jej twórcą. Mesjanizm wynika z narodu, działa poprzez naród i dla narodu jest kreowany. Prekursor romantyzmu w Polsce – Józef Gołuchowski – postawił kres epoce Oświecenia wprowadzając do Polski typowe dla epoki romantyzmu idee prymu uczucia, intuicji, wzniosłości oraz konieczności walki i poświęcenia dla szczytnych celów. Ponadto głosił koncepcję zhierarchizowanego i boskiego tworu państwa-narodu. Swoim nowatorstwem przetarł szlak dla kolejnych pokoleń mesjanistów. Przyjacielem Gołuchowskiego był jeden z trzech wielkich niemieckich idealistów – Friedrich Schelling. Niemiec wywarł duży wpływ na polskiego mesjanistę. Inspiracją dla polskich filozofów narodowych mógł być również Johann Herder – niemiecki teoretyk idei narodu. Nie sposób pominąć w tych rozważaniach inicjatywę mesjanistyczną Andrzeja Towiańskiego – Koło Sprawy Bożej. Ta sekta moralno-religijna skupiała wielu wybitnych polskich mesjanistów. Sam Towiański był radykalnym zwolennikiem połączenia mistycyzmu z ideami politycznymi. Można rzec, że jego dualistyczna wizja świata – podział na jasne i ciemne „kolumny” będące odpowiednikami dobrych i złych społeczeństw – była podobna do manicheizmu. Towiańczycy (członkowie Koła Sprawy Bożej) idealizowali Napoleona twierdząc, że był pierwszym piewcą demokratyzacji świata. Uznawali przy tym, iż są kontynuatorami jego posłannictwa. Do członków tej sekty należeli między innymi Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki i Seweryn Goszczyński. Ta osobliwa organizacja potrafiła łączyć w sobie nawet zażartych wrogów w postaci dwóch wspomnianych wieszczów narodowych. Właśnie Słowacki, wraz z mniej znanym pisarzem Kazimierzem Brodzińskim, staje – jak nietrudno się domyślić – w opozycji do Mickiewicza poprzez tworzenie koncepcji mesjanistycznego winkelriedyzmu narodowego Polaków. Ta idea jest przez niektórych stawiana w opozycji do całego mesjanizmu, ale w szerokim jego traktowaniu nie można sobie na to pozwolić. Zakłada ona, że Polska ma poprzez własne poświęcenie, poprzez narażenie się na stratę bytu (w domyśle państwowego) przetrzeć szlak do wolności Europy. Brodziński nie używa w swoich dziełach postaci Winkelrieda, ale opowiada się za tą samą, cierpiętniczą wersją mesjanizmu co Słowacki. Zupełnie innym mesjanistą jest Seweryn Goszczyński. Poeta ten był zwolennikiem rewolucji, ale cały romantyczny irracjonalizm ukierunkował dla określenia spraw swojej małej ojczyzny – Ukrainy. Przeciwnie robił Mickiewicz wykorzystując perspektywę lokalną do określenia kwestii romantycznych. Goszczyński jest zaliczany do „szkoły ukraińskiej” polskiego romantyzmu. Kolejnym mesjanistą, który nie może pozostać bez wzmianki, jest Ludwik Królikowski. To nader interesujący Polak, który był głęboko uduchowionym komunistą. Jego myśl była nasycona podkreślaniem wagi religii. Polska według niego miała stać się kamieniem węgielnym świata, który ma nadejść – Królestwa Bożego. Mesjanistą, u którego można było zaobserwować elementy nacjonalizmu, był August Cieszkowski. W jego przypadku można mówić już o dozach nacjonalizmu, ponieważ był jednym z założycieli Ligi Narodowej Polskiej – organizacji solidarystycznej działającej na terenie Wielkopolski i Pomorza w latach 1848-1856. W sferze ideowej Cieszkowski podkreślał rolę Kościoła katolickiego dla Polski, wierzył, że Polacy są powołani do wpływu na rzeczywistość, na jej społeczno-moralny wymiar oraz pisał o szczególnej roli dziejowej Słowian. Przebywając w Paryżu wywierał silny wpływ na ojca anarchizmu, Proudhona oraz na samego Karola Marksa. Ostatnim przedstawicielem tego przeglądu pierwszych dojrzałych mesjanistów żyjących w XIX wieku jest kobieta – Eleonora Ziemięcka. Jest ona uznawana przez wielu za pierwszą polską kobietę-filozofa. U podstaw jej myśli filozoficznej leży chęć pogodzenia samodzielności myślowej człowieka z chrześcijańską wiarą – rozumu z wiarą. Filozofia narodowa nie kończy się jednak wraz z XIX wiekiem – później jest kontynuowana przede wszystkim przez przedwojennych narodowców. Najważniejszym z nich był Wincenty Lutosławski. Wyróżnił się on oryginalnością swoich koncepcji, które zakładały syntezę idealizmu platońskiego z mesjanizmem. Elementy mesjanistyczne można dostrzec również u Mariana Reutta w jego idei militaryzacji narodu oraz samego Romana Dmowskiego, którego słynny cytat o stosunku katolicyzmu do polskości, czy chęć zdefiniowania metody ukształtowania Polaków, wyciągnięcia ich z marazmu wpisują się idealnie w mesjanizm. Czy dzisiaj istnieje szansa na odnowę tego, co przez wieki budowały pokolenia myślicieli polskich? Po przejrzeniu historycznego spektrum filozofii polskiej uznać trzeba, że nie tylko stoimy przed taką szansą, ale mamy moralny obowiązek, żeby nie sprzeniewierzyć naszego dziedzictwa, żeby kultura Polski mogła stanąć na nogi oraz żeby wywiodła naszą cywilizację z letargu. Wniosek ten nasuwać się powinien naturalnie po ujrzeniu tak imponującego dorobku myślowego jak ten, który nosi w sobie naród polski. Tylko ponowne zwrócenie się ku własnym, narodowym dążeniom do doskonałości, do ideału, może przywrócić Polsce podmiotowość na arenie międzynarodowej oraz podnieść ją z moralnego upodlenia. Rola współczesnych filozofów jest w tym kluczowa. Nie tylko poeci i artyści są odpowiedzialni za morale, czy stan kulturowy danego społeczeństwa. Równą im lub nawet większą rolę zajmują filozofowie i wszelkiej maści konstruktorzy idei. Często ich role wzajemnie się przeplatają. Najważniejszą kwestią dla przyszłości Polaków są więc zdolności ideotwórcze naszych ówczesnych wychowawców i autorytetów intelektualnych. Poszerzając myśl Stanisława Staszica o zależności kształtu Rzeczypospolitych od wychowania młodzieży, można postawić tezę o konieczności uznania za kluczowe dla losów Polski wychowania całego narodu. Polacy są bowiem rządem dusz, zbiorem pokoleń przeszłych, teraźniejszych i przyszłych, który powinien być kształtowany do swej najwyższej narodowej aspiracji – Zbawienia. Można to osiągnąć tylko poprzez nieustanną pracę twórczą.
Michał Walkowski