Zakończenie II wojny światowej to przełomowy moment w historii Europy. Po pokonaniu niemieckiego imperium, Europa podzieliła się na dwie części, w jednej z nich zapanował komunizm, w drugiej zaś liberalizm. Nacjonaliści we wszystkich krajach byli poddawani masowym represjom, bądź uciekając do lasów powoli ginęli w walce. Przyszłość mogła być jednak inna, gdyby nacjonalizm tamtejszych czasów nie poddał się zadufaniu w sobie. W latach trzydziestych demoliberalizm wydawał się już martwy, wyrzucony przez nacjonalistów ze wszystkich krajów na śmietnik historii. W Europie nikt wtedy w demokrację już nie wierzył i z całych sił nikt tego ustroju nie chciał. Jeżeli kiedykolwiek nacjonalizm znów zapanuje w Europie, musi wyciągnąć wnioski z brutalnej lekcji. Niestety, to Niemcy
i ich szowinistyczna ideologia doprowadziła do tego co mamy obecnie. Nie wygraliśmy tej wojny, my nacjonaliści przegraliśmy ją z kretesem i nie chodzi tutaj o przegraną III Rzeszy, ale o to, że wrogowie nacjonalizmu dostali wiatru w żagle, w kilka lat mając ogromną przewagę. Bastion za bastionem padały mury ustawione z własnych ciał europejskich rewolucjonistów. Tę wojnę przegrała cała Europa bez względu na to co mówi się obecnie. Zjadał nas najpierw komunizm, gwoździem do trumny jest demoliberalizm, który po wojnie wrócił, aby do końca rozprawić się z duszą Europejczyka. W Europie nie ma już ducha walki, tylko duch degeneracji. Wojna doprowadziła do śmierci kilkudziesięciu milionów ludzi, zniszczenia wielu europejskich miast, położonych doszczętnie w ruinach. Pomimo ich odbudowania w latach powojennych trzeba jasno stwierdzić, że Europa wciąż leży w zgliszczach nie mogąc podnieść się po latach 1939-1945.
Imperializm jest, jak już nie raz poruszaliśmy, wrogiem nacjonalizmu. Niestety, w tamtych burzliwych czasach to właśnie imperializm doprowadził do klęski całego kontynentu. Chęć panowania nad innymi narodami, niszczenie innych państw musiało się źle skończyć. Imperializm budzi nienawiść, potrafi dzielić narody i stawiać je przeciwko sobie na dobre lata, a może i wieki. Spójrzmy na nasze podejście do Niemców – bardzo wielu Polaków wciąż podejrzliwie patrzy na naszego zachodniego sąsiada. Ilu jest też takich, twierdzących, że nigdy nie będziemy w stanie sobie wzajemnie zaufać. Z Niemcami i tak nie jest źle, jak z naszym wschodnim sąsiadem. Na horyzoncie wciąż nie widać nadziei mogącej przełamać powstałe bariery na przełomie wieków między naszymi narodami. Osoby starające się poprawić stosunki między naszymi państwami narażone są na lincz. Spójrzmy też na nasze stosunki z Litwą i tak dalej… Imperializm to zło, które niestety tkwi w każdym z nas – pytanie tylko, jak silną wolę mamy aby go powstrzymać? Imperializm może wydawać się piękny, podbijanie innych państw, wielka siła, niepokonana armia. Jednak konsekwencje tego są bardzo bolesne, ile już imperiów w historii upadło przez swoje nasycenie? Prędzej czy później imperializm prowadzi do klęski. Do takiej klęski doprowadził Europę imperializm w XX wieku. Pytanie jest tylko jedno, kiedy taki sam los spotka demoliberalizm zrzucający bezprawnie na różne kraje bomby w imię „wolności i demokracji”. Powstrzymajmy imperializm, nacjonalizm musi być od niego wolny albo nigdy nie podniesiemy się z kolan.
Szowinizm to kolejny czynnik, którego musimy się wyzbyć. To on też jest wrogiem nacjonalizmu, do którego niegdyś wsiąknął i niestety przyniósł za sobą fatalne efekty. Szowinizm jest podobny do imperializmu – tak samo prowadzi do wrogości. Napuszcza jednych na drugich, starając się ze swoich sąsiadów – państw zrobić coś gorszego, coś czym i kim trzeba gardzić. Tak było w XX wieku, gdzie psychopaci z III Rzeszy mordowali wszystkich, którzy im się nie podobali, komuniści robili to samo, demoliberałowie w imię swoich interesów także robili to samo. I tak kółko się kręciło, a Europa tonęła we krwi. My, nacjonaliści powinniśmy zacząć podawać sobie ręce i ze sobą rozmawiać. Są jeszcze tacy, których wąskie myślenie nie pozwala na takie podejście. Są jeszcze wśród reprezentantów różnych narodów ludzie, dla których historyczne podziały nadal trzeba podtrzymywać, że są aktualne. Kiedy słyszę wyzwiska ze strony polskich nacjonalistów pod adresem narodu niemieckiego, a także niemieckich nacjonalistów pod adresem narodu polskiego, łapę się za głowę uznając takie postawy za głupotę i bezmyślność. Na widoku mamy degeneracje naszych narodów, partyjniaków grających na uczuciach europejskich społeczeństw, zjadające nas lenistwo, wyścig szczurów, kapitalizm, masową imigrację (w przypadku Zachodu oczywiście) itd. I tak dalej znajdą się ludzie chcący rozdrapywać stare rany. A naszym zadaniem nie jest mieć do siebie ciągłych pretensji, ale wzajemnie się zrozumieć i współpracować. Jeżeli chcemy tę rzeczywistość puścić z dymem, indywidualnie żaden ruch tego nie osiągnie. XXI wiek nie jest wiekiem szowinizmu i imperializmu, ani wrogości nacjonalizmów – ale ma być wiekiem współpracy i wspólnej walki.
Czerwona flaga powiewająca nad Berlinem w ‘45 roku nie oznaczała początku szczęścia z powodu śmierci psychopaty i jego paladynów. Za jednych morderców, przyszli następni. A jak pisał prof. Bartyzel, ostatni obrońcy Berlina nie walczyli już za zbrodniarza w ząbek czesanego, ale za Europę. Upadek Berlina miał symboliczne znaczenie. Dzisiaj my staramy się podnieść w demoliberalnym świecie, rozumiemy go świetnie, ale wciąż błądzimy w prowadzonej walce. Kłótnie między nacjonalistami to kompletny idiotyzm. Pozbądźmy się swoich uprzedzeń, posiadając klapki na oczach tak naprawdę umacniamy ustrój panujący na starym kontynencie. Demoliberalizm cieszy się, kiedy widzi, że nie musi się bardzo starać aby wyeliminować z poważnej walki swoich przeciwników. Na zakończenie – pamiętajmy o nacjonalistach poległych podczas II wojny światowej, o tych prześladowanych po wojnie i czasem zmuszonych do emigracji czy ukrywania się w lasach i o ich tragicznym końcu.
Pamiętajmy o wspólnych celach, zamiast dzielić się starymi waśniami. Europa niezwyciężona!
Krzysztof Kubacki