Wydrukuj tę stronę

Oleś Wawrzkowicz - Czasy współczesne: agonia czy odrodzenie?

Demokrata drętwieje z przerażenia, gdy dowiaduje się o niezwykłej koalicji, która mu zagraża; gdy odkrywa, że klasyczność Sofoklesa sprzymierzyła się z romantyzmem Kierkegaarda, aby go potępić; gdy widzi, iż przy tym przedsięwzięciu biskupia pompa Bousseta paktuje z dionizyjskim ateizmem Nietzschego.

- NicolásGómezDávila

 

           

Korzeni współczesnej odmiany demokracji liberalnej należy szukać w rewolcie francuskiej z 1789 roku, która niosąc na sztandarach hasła wolnościowe - Liberté, égalité, fraternité, stała się (w pewnym sensie nieświadomie) grabarzem późniejszych idei narodowych, co ponuro zwiastowało zakończenie wyżej wspominanego sztandarowego hasła- ou la mort, czyli „albo śmierć”. W tym określonym przypadku śmierć niezależnym państwom europejskim. Szczytny cel, jaki przyświecał rewolucjonistom, stał się szybko karykaturalnym odbiciem znienawidzonej do niedawna monarchii absolutnej, która została zamieniona na rządy terroru absolutnego, oświeconej grupy stanu średniego, czyli wykształconego mieszczaństwa (nowej burżuazji), która kierowana przez bankierów, filozofów oraz adwokatów stała się krwawym narzędziem w ręku rodzącego się nowego ładu europejskiego. Oczywiście najpierw wykorzystany, a później pominięty został stan trzeci, czyli chłopi, dla których rewolucja w zasadzie nie zmieniła nic, co zresztą dzieje się także i współcześnie. Wydarzenia francuskie stały się zbrodnią założycielską europejskiego liberalizmu, wyzutego z wszelkiej idei narodowej, a wyznającej jedynie rozum jako wszechogarniającego bożka. To właśnie francuski bruk zrodził współczesne państwa świeckie, które z zajadłością psa gończego ścigają religię katolicką oraz wszelkie ruchy nacjonalistyczne. Żandarm paryski stał się wzorowym żandarmem ogólnoeuropejskim, który stojąc na straży politycznej poprawności knebluje wszystko cokolwiek wymyka się szablonowym standardom novum ordo. Materializm i postęp święcą sukcesy, jako nowe prawdy teologiczne człowieka postępowego, który zapatrzony w ekran swojego markowego smartfona szuka szczęścia i zagłusza własne sumienie. To współczesne niewolnictwo jest o tyle przerażające i niebezpieczne, że niezauważalne. Kajdany, które nałożono na ręce społeczeństw europejskich ściskają je od tak dawna, że obecnie stały się już niezauważalne. W tym „nowym świecie” porywy ducha są  faux pas, a idee persona non grata. Dumna niegdyś Europa stała się skulonym i klęczącym niewolnikiem wielkiego kapitału, rządzonego przez banksterów, klikę liberalnych szarlatanów i owładniętych manią ślepego ulepszania oświeceniowych spadkobierców rewolucyjnej tłuszczy końca XVIII wieku. Tak jak niegdyś obalona tyrania absolutyzmu została zastąpiona przez pozorną wolność, tak  teraz współczesne społeczeństwo uważające się za wolne jest ubezwłasnowolnione przez liberalny, wszechobecny terror. Miarą wolności dla jednostki są igrzyska wyborcze, kiedy to raz na cztery lata każdy staje się objawionym demokratą odpowiedzialnym (lecz tylko we własnym wyimaginowanym świecie) za losy Ojczyzny. Kolejne kampanie wyborcze jeszcze bardziej upadlają ludzki intelekt, degenerując mózgi społeczeństwa, które jedyne czego żąda od swoich kandydatów to… kolejnych obietnic. Polski wyborca staję się niewolnikiem „twittów”, memów i pozbawionych przekazu merytorycznego grafik, które są każdego dnia produkowane setkami na potrzeby bieżącej polityki partyjnej. Patrząc na to wszystko, nasuwa się jedno pytanie - dokąd zmierzasz Europo? Stan rozkładu społeczeństw europejskich jest tak daleko zaawansowany, że ciężko sobie wyobrazić przełamanie tego impasu, pokonanie liberalnej hydry. Mimo pesymizmu, naszym obowiązkiem jest walka! Walka, której towarzyszy widmo klęski. Innej drogi nie ma. Zadanie, które stoi przed nami nie przyniesie efektów ani teraz, ani za kilka lat. Jest to proces, który będzie trwał kilkanaście lat, lecz jest to także kara za minione lata zaniedbań. Przetrwają tylko najsilniejsi, którym nie straszne będą trudy codziennej walki. Praca u podstaw, praca organiczna- oto nasza droga! Rewolucja myślenia, rewolucja duchowa, która stanie się matką dla wykształconej elity żołnierzy idei. Będzie to droga przez pustynię, ale tylko wielkie rzeczy rodzą się w bólach. Po drodze będą nas zwodzić, będą sączyć jad do naszych uszu, będą przedwcześnie ogłaszać tryumf liberalnego totalizmu, wreszcie będą na nas nasyłać swoich sługusów, którym chciwość pieniądza przesłoniła własną tożsamość. Na tej trudnej drodze szukajmy sojuszników, towarzyszy tej znojnej walki, bo nasze miejsce jest pod gwieździstym niebem, a nie w biurowych pokojach, czy pubach. Miejskie i szare życie nas dusi, podczas gdy zew przygody napełnia nasze płuca nową energią. Na koniec warto powtórzyć apel do Europejczyków, który sformułował Leon Degrelle:

 

„Młodzi europejscy koledzy – nadeszła wasza kolej.
Materialnie, to jasne, ale przede wszystkim duchowo i intelektualnie bądźcie gotowi na wszelkie ofiary. Niech wasze mózgi będą doskonale wyćwiczone i zbudowane, ciało silne i gotowe na najtrudniejsze walki, dusza rozjaśniająca wasze idee.
Wtedy, choćby bój był zacięty, wasze silne ramiona podniosą na tarczach zwycięstwo, w które zwątpili słabeusze.
Tylko ci mają wiarę wracają i stawiają czoła przeznaczeniu!
Wierzcie! Walczcie!
Świat się traci lub zdobywa. Zdobądźcie go!
Na ludzkiej pustyni, gdzie beczy tyle baranów bądźcie lwami!
Silni i nieustraszeni jak one.
Niechaj Bóg wam dopomoże!
Czołem, koledzy!”

 

Oleś Wawrzkowicz