Wydrukuj tę stronę

Paweł Doliński - Socjalizm to uspołecznienie, nie upaństwowienie

Socjalizm to uspołecznienie Socjalizm to uspołecznienie

Jednym z najbardziej rozpowszechnionych mitów o socjalizmie jest to, że jest on przede wszystkim i głównie doktryną o nacjonalizacji własności prywatnej. Jest to mit, który jest stale i rozmyślnie rozpowszechniany przez klasę rządzącą oraz liberałów, aby zdyskredytować socjalistów. Wiedząc o tym, że niemal wszyscy nie lubią i boją się biurokracji państwowej neoliberałowie pragną przekonać, że socjaliści chcą rozszerzyć władzę tej biurokracji do tego stopnia, aby kontrolowała wszystko - tak jak było to w Europie Wschodniej przed 1989 rokiem.

Jest to niestety przekonanie, które wyznają i rozpowszechniają niektóre z osób uważających się za „nacjonalistów”. Są to przeważnie ludzie, którzy nazywali takie kraje jak Rosja i Polska socjalistycznymi, dlatego że ich gospodarka była upaństwowiona. A przecież w krajach tych nie było ani odrobiny własności pracowniczej. Totalna władza, jak i majątek narodowy skupione były w rękach państwowej burżuazji. Odnosi się to także do ludzi, którzy uważają, że socjaldemokraci wprowadzą w przyszłości ludowy socjalizm przez upaństwowienie szczytów przemysłu lub "200 głównych monopoli", jak je czasem nazywają.

Tymczasem główną ideą socjalnacjonalistów nie jest upaństwowienie, ale rewolucja narodowa. Rewolucja polegająca na zjednoczonej walce wszystkich klas o samoemancypację, która doprowadzi do zniszczenia podziału ludzi na klasy i do uzdrowienia państwa jako narzędzia w rękach ludu.

Oczywiście narodowi rewolucjoniści są za nacjonalizacją, ale nie będącą celem samym w sobie, ale za środkiem, dzięki któremu społeczeństwo może przejąć zbiorową kontrolę. Naszym celem zatem nie jest upaństwowienie przez istniejące państwo kapitalistyczne, ale przez państwo narodowe, przy kompletnej pracowniczej kontroli.

Bez władzy pracowników i pracowniczej kontroli, nacjonalizacja nie prowadzi do socjalizmu, ale do kapitalizmu państwowego, czyli do dalszej koncentracji kapitału w coraz większe jednostki. "Im bardziej państwo dąży do przejęcia sił wytwórczych – twierdzi Fryderyk Engels - tym bardziej staje się czołowym kapitalistą.” Kapitalistyczne stosunki nie zanikają przez to, lecz raczej dochodzą do najwyższego napięcia.

Jasnym dowodem na to jest słynne postępowanie upaństwowionych hut stalowych w Wielkiej Brytanii (British Steel), transportu kolejowego (British Rail) i produkcji węgla (National Coal Board). Nie są one bynajmniej wyspami socjalizmu na kapitalistycznym morzu. Wyzyskują bezlitośnie swych robotników dla zwiększenia zysków, tak jak każde inne kapitalistyczne przedsiębiorstwo. We wczesnych latach osiemdziesiątych właśnie tam miały miejsce główne ataki klasy rządzącej na zarobki, organizację związków zawodowych i ilość pracujących. W naszym kraju upaństwowienie nigdy nie należało do zadań żadnego z rządów po 1989 roku. Natomiast co roku słychać o protestach pracowników budżetowych, których pensje często nie przekraczają minimalnej państwowej.

Są ludzie, którzy sugerują, że dzieje się tak dlatego, że tylko cząstka przemysłu jest upaństwowiona, a jego większość znajduje się w rękach prywatnych. Lecz w Rosji, gdzie państwo było właścicielem niemal wszystkich środków produkcji, pracownicy byli także wyzyskiwani i nękani, a produkcja nadal służyła akumulacji kapitału, nie zaś ludzkim potrzebom. Tylko w połączeniu z władzą pracowniczą upaństwowienie oznacza zerwanie z kapitalizmem.

Czy wynika z tego, że powinniśmy powinni patrzeć obojętnie na dążenie do prywatyzacji? Bynajmniej. Po pierwsze prywatyzacja idzie rękę w rękę ze zwolnieniami i pogorszeniem warunków pracy, i z tego powodu powinna być zwalczana. Po drugie wywołuje ataki na jakość wykonania przez daną gałąź przemysłu, czemu również należy się opierać. Poziom państwowej opieki nad zdrowiem i państwowej oświaty stanowi także istotną sprawę w życiu pracujących ludzi. Obrona tych instytucji jest istotną troską socjalistów. Również żądanie upaństwowienia spółki, która jest bliska bankructwa, może być ważną bronią w walce o ocalenie ludzi przed bezrobociem. (Na pewno jest to o wiele bardziej skuteczne niż tworzenie spółdzielni pracowniczej.)

Jednakże wszystkie omówione tutaj przypadki stanowią reformowanie kapitalizmu, a nie sposoby obalenia go. Socjalnacjonaliści uznający myśl Karola Marksa za ponadczasową, są najbardziej zdeterminowani do walki o zmiany. Świadomi jesteśmy potrzeby walki o klasę pracowniczą i reform, o jakie nasz kraj woła. Lecz nie można mylić tych reform z socjalizmem, którego celem jest i musi być zawsze, uzyskanie władzy przez naród, czyli pracowników.

Paweł Doliński