„Jesteśmy tu razem, by budzić serca, umysły i sumienia. Jesteśmy wiosną polskiego nacjonalizmu XXI wieku. My, to awangarda i przewrót. „W historię trzeba zrywać się jak w Szturm”!” - z manifestu „Szturmu”
Wezwanie, którego w swym sztandarowym dla nas, szturmowych nacjonalistów wierszu (pt. „Żołnierzom walczącym za Bugiem”) używa Andrzej Trzebiński, powinno budzić wszystkie zasoby ducha, którymi dysponujemy. Stoimy na progu przełomu. Bowiem Człowiek Nowej Ery, którego chcemy (w sobie nade wszystko, lecz nie tylko) wykształcić, nadejdzie szybciej, niż nam się wydaje. Od nas zależy, czy i ewentualnie w jaki sposób go przyjmiemy. W obliczu postępujących przemian technologicznych, naukowych i ideologicznych, które obserwujemy dookoła, nie sposób zaprzeczyć, że mamy do czynienia z czasem iście niespokojnym, ale także – a może przede wszystkim – z czasem gwałtownych zmian. Wierzmy i pragnijmy, by ów przełom nastąpił w nas, by był on trwały i jak najdoskonalszy. To my jesteśmy iskrą tego świata – jego nadzieją. Nacjonalizm to ideologia, która wypełni XXI wiek. Zarażajmy nim każdego Polaka. Niech naród nasz urośnie – dumny, silny i potężny.
Łączy nas więcej, niż dzieli. Przede wszystkim każdy z nas tętni wolą czynu i walki. To punkt wyjścia. W naszym działaniu powinniśmy jednak – mimo naszych niespokojnych, płonących dusz – kierować się roztropnością. Tym samym, zachowujmy stosowną kolejność przy każdej podejmowanej akcji:
a) Znajdujmy cel. Pytajmy – „Co?”
b) Wyjaśniajmy sobie, czy cel ten jest zasadny. Pytajmy - „Dlaczego?”
c) Opracowujmy plan. Pytajmy - „Jak?”
d) Wreszcie – działajmy!
Brzmi banalnie, ale warto spojrzeć na głębię pierwszych trzech pytań, ich kontekst, a przede wszystkim na manifestację odpowiedzi na nie w rzeczywistości.
Nasze „Co?” wiąże się z właściwą identyfikacją problemów, które nas otaczają. Pamiętajmy, że nie muszą one występować poza nami. Często sytuację da się naprostować, poprawić poprzez refleksję nad sobą samym, naszym środowiskiem, czy polskim nacjonalizmem w ogóle. Bowiem stawanie w prawdzie o sobie to nie tylko punkt wyjścia, ale i moralny obowiązek każdego, kto aspiruje do reprezentowania wyższych wartości. Trzeba to podkreślać nieustannie. Jako Polacy często bywamy ekspertami od bicia się w nieswoją pierś. Należy z tym walczyć.
Pytaniem, które jest następstwem zidentyfikowania przedmiotu naszych działań, to pytanie o sens – pytanie „Dlaczego?” Nietzsche napisał niegdyś w „Zmierzchu bożyszcz”, że „Ten, który ma odpowiedź na swoje „Dlaczego?” zadane życiu, jest w stanie pokonać niemal każde „Jak?”” Ów cytat jednego z naszych filozoficznych „proroków” rozjaśnia sprawę zasadności ustalania sensu. By móc realizować naszą wolę musimy zawsze poprzedzić ją namysłem. Namysłem możliwie szerokim i wieloaspektowym, w którego obręb powinno wchodzić ustalenie powodu, intencji, celu. Należy również mieć świadomość, że odpowiedzi na stawiane na tym etapie pytania są idealistyczne. I takie być powinny. Tylko idealizm wyzwala bowiem w człowieku jego całościową, holistyczną naturę docierając do głębi ludzkiego ducha. Kiedy ideologie takie jak liberalizm, które są oparte na mono-wizjach osoby, kierują się wyłącznie jej dobrem materialnym, my zdajemy sobie sprawę z całokształtu i wyjątkowości naszego istnienia promując podejście do życia, które nie tylko zabezpiecza potrzeby ziemskie, ale także kieruje ku kolektywowi, a wiadomo, że dopiero przez naród, a przynajmniej społeczeństwo sfera sacrum i porządek transcendentny, wykraczający poza nasz świat ma sens.
Wracając do refleksji nad trzema pytaniami, które należy sobie zadać przed podjęciem każdego ideologicznego działania – pora na przemyślenie sfery planowania. Mając solidne podstawy w postaci skonkretyzowanego celu oraz rozpatrzonego jego sensu ułożenie pełnej strategii aktywności (niestety) również przeważnie sprawia problem. Przede wszystkim ze względu na to, że trudno przewidzieć wszystkie możliwe warianty tego, jak się może ona potoczyć. A raczej – jakie zdarzenia losowe mogą w jej trakcie wyniknąć. Pewnych rzeczy przewidzieć się po prostu nie da. A jednak strategia jest potrzebna. Wręcz niezbędna. Musimy nadawać strukturę czynom. Szaleństwem i chaosem byłby radykalizm bez żelaznej dyscypliny, czy bez porządku. Jak więc tę strukturę budować? Każdy, dobry plan powinien przewidywać szanse powodzenia w najgorszym możliwym scenariuszu. Nie mowa tutaj o mitycznym „chłodnym realizmie”. W naszym świecie to, co niemożliwe staje się realne dopiero, gdy wypełnione zostanie pokładami fanatyzmu. Na koniec refleksji nad powyższymi pytaniami pragnę zaznaczyć, że ten namysł, te propozycje należy odbierać z perspektywy ideologicznej, momentami lekko metaforycznej – w żadnym razie nie jest to wykład „speca od zarządzania”.
Do odniesienia się pozostała mi przestrzeń czynu. Wielce pomocny tutaj będzie to, co można określić mianem „kręgu aktywisty”. Składają się na niego trzy etapy działań: organizacja, formacja i akcja. W pewnej mierze można je odnieść do zadawanych przed aktywnością pytań. Organizacja pociąga za sobą zebraniem struktur osobowych. Wielu indywidualistów, czy buntowników musi wyrazić wolę czynu i poskromić swoje jednostkowe kaprysy, żeby zbudować trwały i silny zespół. To trudne zadanie przeważnie jest przeprowadzane w jakiejś mierze „odgórnie” – przez liderów. Niemniej – należy mieć na względzie fakt, że każdy potencjalnie może stanąć na ich miejscu. Tutaj wkracza kolejny element – formacja. I trzeba pamiętać, że nie może się ona zamykać w czytaniu książek. Czytanie, owszem, jest niezbędne (rzecz jasna – nie dotyczy to tylko pozycji ideologicznie nam bliskich, ale również wrogich, czy portali informacyjnych), ale to tylko jeden z elementów formacji intelektualnej. Jeden z elementów, który sam jej nie wyczerpuje. Zaliczyć do niej można ponadto weryfikację poprawności toków rozumowania – przede wszystkim wnioskowania. Innym przykładem elementu formacji intelektualnej może być sprawdzanie zdolności skutecznego argumentowania. Poza sferą intelektualną, w ramach formacji aktywisty należy zadbać także o rozwój osobowościowy oraz fizyczny. O ile drugi powinien być jasny, tak pierwszy bywa bardzo często pomijany. Charakter się wykuwa. To nasza powinność. Dzięki niemu w zasadzie jesteśmy w stanie przechodzić do aktywizmu – często w trakcie różnych perturbacji w życiu. Pamiętajmy o tym. Powiedzieć coś wypada odnośnie ostatniego etapu aktywisty – „akcji”. Tutaj nacisk należy położyć głównie na jej zakres. Apel jest taki, żeby nie zamykać się w mentalnym getcie i działać wciąż jak najszerzej, wciąż wdrażając nowe metody aktywizmu, czy wciąż doskonaląc stare. Na koniec warto dodać, że wspomniany „krąg aktywisty” jest kręgiem, ponieważ do nas należy dbanie o to, żeby te elementy nieustannie powracały i wzajemnie się uzupełniały. Parafrazując pewne znane powiedzenie – toczący się „krąg” nie porasta mchem […]
Z tego miejsca pragnę podziękować wszystkim czytelnikom i współpracownikom za całe wsparcie, które mi udzieliliście w przeciągu tego roku, podczas którego pełniłem funkcję redaktora naczelnego. Wiem, że oddaję pismo w dobre ręce i nadal będzie ono szło naprzód, rzecz jasna… Szturmem!
Michał Walkowski