Wojciech Titz - Perspektywa nacjonalizmu w Polsce

Nacjonalizm i jego przyszłość jest tematyką coraz bardziej interesującą. Społeczeństwo nie tylko w Polsce, ale w całej Europie zaczyna się w moim odczuciu radykalizować poglądowo. Coraz rzadziej można spotkać na ulicy osobę tzw. apolityczną.

 

Problematyka nacjonalizmu w Polsce

 

Nacjonalizm w Polsce nie jest zbytnio popularną ideą w mediach głównego nurtu czy przestrzeni publicznej. Wynika, to między innymi z faktu przeciętnego obrazu nacjonalisty w oczach Polaka, co spowodowane jest latami 90-tymi i niewątpliwie zbyt mocnego związania z ruchami kibicowskimi. Szary Kowalski myśląc o nacjonaliście nie widzi w oczach wyobraźni człowieka oczytanego, pełnego szyku i elegancji, lecz łysego, zataczającego się pato-naziola zamawiającego 5 piw do średniej jakości muzyki albo po prostu zwykłego przysłowiowego dresa ubranego w odzież „patriotyczną". Nacjonaliści w oczach społeczeństwa nie wykształcili twardego kręgosłupa ideologicznego i de facto mało kto wie o co my walczymy i czego chcemy. Oczywiście nie jesteśmy ideologicznym monolitem i byłoby bardzo źle, gdybyśmy się takim stali, jednak nie możemy wiecznie odwoływać się i podgrzewać tego samego kotleta z roku 34-ego, ponieważ ten kotlet w końcu przestanie się nadawać do jedzenia. Jedynie nieliczne grupy zdecydowały się na dostosowanie przekazu i środków do realiów. Niestety, grupy te albo wciąż rozmontowują służby bądź są one zbyt mało liczne by trafić na szersze wody.

Nacjonalizm w Polsce swoją podwalinę ideologiczną jeszcze w okresie IIRP opierał na myślach adekwatnych do tamtejszych realiów, co wymagało od tych którzy popierali jego postulaty ciągłego samorozwoju intelektualnego w celu umiejętnego dostosowania idei do zmieniających się warunków. Sytuacja jednak wygląda troszkę inaczej a od upadku PRL nacjonaliści w dużej większości przekaz opierali o postulaty walki z komuną, mimo iż ten czas minął, a zamiast walki z faktycznymi problemami, jak plan Balcerowicza i niszczenie przemysłu, ówcześni nacjonaliści skupili się na walce subkulturowej. To wszystko składa się na brak poparcia szarego Kowalskiego a wręcz ignorowanie naszej idei. Nasi poprzednicy przespali idealny moment naszej walki, skupiając się na heilowaniu i biciu punków tworząc z nas w oczach społeczeństwa zbiorowisko patologii o przeciwstawnej do anarchistów poglądach. Niestety, aktualne poczynania Ruchu Narodowego tylko i wyłącznie potwierdzają moje słowa. Ludzie uznający się za ideowych nacjonalistów czy Endeków, upadają w ścieku polityki, łapiąc za brzytwę, zamiast skupić się na pracy oddolnej, idą ramie w ramię z wolnorynkowymi szumowinami, do których pewnie nie jeden narodowiec jeszcze 85lat temu odczuwałby odrazę.

 

Czas na zmiany!

 

Na całe szczęście widzimy powoli światełko w tunelu i nie jest to metafora pociągu, który nadjeżdża w naszą stronę. Możemy zaobserwować powolny, lecz jak na nasze warunki znaczący skok ideologiczny wśród niektórych grup i organizacji. Coraz to więcej szczególnie młodych działaczy zaczyna czytać i od nowa uczyć się idei narodowej, jednak już przystosowanej do dzisiejszych czasów i stale modyfikowanej. Nadchodzi czas zmiany, czas odrzucenia starych schematów działań i myśli. Nacjonaliści zaczynają coraz to chętniej trafiać przekazem już nie jedynie do wybranej grupy osób przy okazji rocznicy wydarzenia historycznego, lecz coraz głośniej zaczynają mówić o problemach szarego obywatela, którego tożsamość jest powoli, lecz skutecznie wypierana przez konsumpcjonizm i hedonizm. Środowisko nacjonalistyczne zaczyna powoli dorastać. Powoli chyba stawiamy ideologiczne pierwsze kroki w celu dostosowania się do realiów i zaczynamy rozumieć jak działają pewne schematy oraz, że działanie uliczne to nie wszystko, lecz jedynie propagandowy dodatek służący akcentowaniu naszych myśli i poglądów. Niestety, ci ludzie to wciąż mniejszość w naszym środowisko, a i często zdarzają się przypadki tępienia takich osób, co wychodzi poza wszelkie normy etyczno-moralne. Środowisko nacjonalistyczne musi raz na zawsze pożegnać się z kolesiostwem i innymi układami, które zabijają ten ruch od środka. Póki nie zaczniemy walczyć z tymi wadami, o których wcześniej wspomniałem, będziemy wiecznie uważani za bandę rekonstruktorów i małolatów ubranych w kominiarki, utopijnie wierzących w rewolucję, która nigdy nie nadejdzie. W końcu jak ma nadejść zmiana skoro my od 1989 roku nie potrafiliśmy do tej zmiany zachęcić a wręcz przeciwnie. Nie potrafiliśmy wykorzystywać swoich momentów. Gdy nadchodził nasz czas my albo uderzaliśmy w kompletnie nieważny temat, albo robiliśmy z siebie bandę patologii w kominiarkach. My świata sami nie uratujemy. Do tego potrzebni są ludzie, których musimy jakoś zachęcić, a nigdy tego nie zrobimy będąc tak wyobcowani od realiów i problematyki społeczeństwa, zamykając się w wąskich ramkach ideologicznych z początków ubiegłego wieku. Dlatego tak ważna jest ciągła edukacja i samorozwój, ponieważ bez tego nie możemy mówić o nawet podwalinach zmian, bo by były zmiany potrzebny jest czynnik, jednak gdy już ten czynnik nadejdzie, zerwiemy się i uderzymy w cały ten system niczym SZTURM.

 

Wojciech Titz