Wydrukuj tę stronę

Marksizm kulturowy i jego owoce

W polskim ruchu nacjonalistycznym wiele się mówi o zagrożeniach dla naszego narodu płynących między innymi z lobby ruchów LGBT, źle pojętego feminizmu, propagowania aborcji (jako „wykorzystania wolności do wyboru”), czy zrzeszeń antyreligijnych. Co łączy te wszystkie zjawiska? W znacznej mierze są one owocami pracy reprezentantów nurtu marksistowskiego zwanego marksizmem kulturowym. Tekst ten będzie miał za zadanie przedstawić ich działalność wraz z jej owocami.


Marksizm kulturowy jest nierozłącznie związany ze środowiskiem naukowym powstałego już w 1923 roku Instytutu Badań Społecznych we Frankfurcie nad Menem, które przyjęło, od nazwy miasta w którym powstało, miano szkoły frankfurckiej. To tam po objęciu stanowiska dyrektora przez Maxa Horkheimera powstała „teoria krytyczna”, która stanowiła ideę-pomost dla rozwinięcia się wspomnianych we wstępie zjawisk społecznych. Jak sama jej nazwa wskazuje – kluczowym elementem z nią związanym była krytyka. Czego? Przede wszystkim tradycyjnej kultury i jej zasad oraz norm. Przedstawiciele szkoły frankfurckiej za twórcę „teorii tradycyjnej” (idei opozycyjnej wobec „teorii krytycznej”) uznali Kartezjusza, który to ustalił klasyczną metodologię nauki opartej na rozdzieleniu przedmiotu oraz podmiotu i niezmienności obu tych czynników, co skutkowało obiektywnością badań. Natomiast „teoria krytyczna” zakładała odnajdywanie podmiotu w przedmiocie, które oznacza próbę subiektywnego rozpatrywania podmiotu w różnych kontekstach. Zasady „teorii tradycyjnej” były na wskroś naukowe. Z kolei „teorię krytyczną” identyfikowano z filozofią. Co oznaczają te różnice? Otóż fakt budowania przez reprezentantów szkoły frankfurckiej (kolejnej w dziejach) „nowej filozofii” wiązał się z chęcią radykalnej rewolucji na łamach kultury. Głównym objawem tego przewrotu miało być zburzenie tożsamości, tradycyjnych wartości, wzorców oraz moralności opartej na religii i zastąpienie ich tym, co można dziś powszechnie zaobserwować jako poprawność polityczną, otwartość, czy tolerancję. Wszystkie te rzekome alternatywy do tradycyjnej kultury są wciąż szeroko forsowane. Warto jednak wspomnieć, że kulturowi marksiści dostrzegali w przedmiocie swoich badań autentyczne problemy takie jak obniżenie gustów, czy komercjalizacja kultury. Trzeba jednak zaznaczyć, że mimo spostrzeżenia i trafnego opisu między innymi wspomnianych zjawisk, szkołę frankfurcką można określić jako think-tank nowej lewicy oraz neomarksizmu. Rolę proletariatu w rozumieniu jej ideologów zastąpiły uciskane przez zwolenników tradycyjnej kultury mniejszości, które „nie pasują” do świata pełnego tożsamości o jasnych granicach oraz obiektywistycznych wartości. Do owych mniejszości należą między innymi homoseksualiści, transwestyci, feministki, czy nawet wojujący ateiści.


Zasady marksizmu kulturowego zostały więc oparte na typowo marksistowskim podziale na „dobrych” i „złych” obywateli. Ponadto warto zauważyć, że marksiści kulturowi również chcieli dokonać w społeczeństwie przemian poprzez konstrukt ideologiczny, który nazywali filozofią. Należy jednak pamiętać, że „stary marksizm” mimo wszystko był odmienny od tego opisywanego w tym tekście. Pierwotne marksistowskie założenia skupiały się na rozmaitych zależnościach i przekształceniach materii, które miały być zdeterminowane prawami mającymi w swym społecznym wymiarze polegać na nieustannej walce klas. Istotnym jego elementem było również przekonanie o konieczności rewolucji w imię postępu, która miała doprowadzić społeczeństwa do stanu bezklasowego. Natomiast w marksizmie kulturowym przyjmowano ideę zaczerpniętą od włoskiego marksisty, Antoniego Gramsciego, który mówił o potrzebie przeprowadzenia „długiego marszu” lub „marszu przez instytucje”. Pewnie wielu polskich nacjonalistów kojarzy to pojęcie z niespełnionymi, zaprzepaszczonymi założeniami Ruchu Narodowego, ale nie o tym ma traktować tekst. Ów „długi marsz” miał prowadzić do zaprowadzenia przez daną klasę społeczną hegemonii kulturowej – totalnej zmiany dominującej w danym społeczeństwie ideologii.


Na tym etapie warto zadać pytanie o zakres oraz skalę oddziaływania marksizmu kulturowego na świat Zachodu. Nie da się ukryć, że najczęściej forsowane wzorce kulturowe różnią się obecnie radykalnie od tych tradycyjnych. Wspomnieć warto jako chociażby przymusową tolerancję, która wynika bezpośrednio z Queer Theory. Co stoi za tym angielskim pojęciem? Stara się ono wyjaśnić różnice społeczne – ze szczególnym uwzględnieniem różnic płciowych. To właśnie ta teoria (wraz z jej nowomową) zapoczątkowała trwającą wciąż próbę oszukania natury poprzez kontestację utartych norm związanych z płciowością człowieka. Dzięki Queer Theory ruch LGBT i feministki mają otwarte drzwi do manifestowania swoich coraz dalej idących roszczeń. Nie da się ukryć, że pojęcie to jest ściśle związane z teorią krytyczną.


Również wojujący ateizm wynika często z kulturowego marksizmu. Chrześcijański system wartości już wiele razy budził sprzeciw, często był na celowniku szkodliwych ideologii. Współcześnie znów mamy do czynienia z próbą zdeprecjonowania znaczenia chrześcijaństwa. Co łączy to zjawisko z marksizmem kulturowym? Otóż według reprezentantów szkoły frankfurckiej i jej pochodnych, a szczególnie czołowego ideologa, Theodora Adorno, który skonstruował pojęcie „osobowości autorytarnej”, religia chrześcijańska oraz wynikające z niej normy takie jak tradycyjnie pojęta rodzina prowadzą do... faszyzmu, czy – jak to częściej ujmuje się w Ameryce – rasizmu. Dziać się tak miało ze względu na rzekomo opresyjny charakter chrześcijaństwa, od którego – według teoretyków marksizmu kulturowego – należało uwolnić społeczeństwa. Skutkiem dekonstrukcji wartości chrześcijańskich jest powszechny relatywizm moralny, zanik obiektywistycznej teorii moralności.


Wielu nacjonalistycznych publicystów w Polsce i – w większym wymiarze – poza nią podejmowało temat dyktatu politycznej poprawności. Z tego tekstu jasno wynika, że jest ona wynikiem świadomych działań pewnych kręgów intelektualnych. Narracja zapoczątkowana przez przedstawicieli szkoły frankfurckiej trwa na wielu uniwersytetach, czy innych środowiskach naukowych po dziś dzień. Należy zaznaczyć, że zagrożenie płynące wciąż z dekonstrukcji tradycyjnych wartości, czy zideologizowanego relatywizmu reprezentowanego przez zwolenników teorii krytycznej jest szczególnie silne nie tylko ze względu na przyjmowanie niektórych postulatów marksistów kulturowych przez kręgi polityczne, ale przede wszystkim ze względu na wspomnianą obecność ich ideologii w kręgach intelektualnych – nie tylko filozoficznych, ale również socjologicznych, czy psychologicznych (na teorię tej odmiany marksizmu miała znaczny wpływ psychoanaliza).


Wielkim zadaniem dla ludzi, którzy wierzą w słuszność tradycyjnych ideałów oraz klasycznie rozumianej tożsamości, jest walka z marksistowską hydrą. Należy przede wszystkim skupić się na przyczynach współczesnych, niepokojących zjawisk kulturowych oraz społecznych, a nie tylko – jak to ma miejsce w przypadku większości powstających między innymi w polskim obozie narodowym inicjatyw – na niwelowaniu ich objawów. To skupienie powinno się przejawiać w nieustannej formacji intelektualnej oraz osobowościowej i musi być również przekładane na obecność ludzi, którym zależy na przetrwaniu naszej cywilizacji, w przestrzeni publicznej – nade wszystko na aktywności akademickiej.


Michał Walkowski