Narodziny idei i hart ducha

Co jest celem i wytycznym naszego życia? Pytanie stare jak świat na które chyba jeszcze nikt nie znalazł jednoznacznej odpowiedzi. Do tej prawdy dochodzimy (albo i nie odkrywamy jej nigdy…) sami wędrując przez życie. Są to generalnie kwestie indywidualne, bo przecież każdy ma swoje cele, plany, ambicje… Niemniej jednak są, a przynajmniej być powinny punkty wspólne dla każdego człowieka.

Codzienna rzeczywistość i obserwacja otoczenia wpływa niewątpliwie na nasz światopogląd i zachowanie. Często przyjmujemy pewne postawy nieświadomie. Można by rzec, że człowiek uczy się całe życie, a i tak głupi umiera. Rzecz w tym, aby nasze życie było sterowane przez nas samych. Dążenie do poznania siebie i świata to piękna sprawa.

Niewątpliwie wielką rolę w kształtowaniu się moich poglądów, zachowań czy pewnych uczyć miał kontakt z przyrodą, który od dziecka był mi dany w głównej mierze dzięki bliskiemu kontaktowi z polska wsią. Mając najbliższą rodzinę na wsi, od małego miałem szczęście podglądać jak to wszystko wygląda od wewnątrz. Doświadczenie ciężkiej (w miarę rozwoju techniki i modernizacji pewne czynności odchodzą w zapomnienie, ale już inna sprawa), ale jakże satysfakcjonującej pracy dawało poczucie, że odwaliło się przysłowiowy kawał dobrej roboty (zwłaszcza kiedy efekty było widać gołym okiem) ponadto właśnie ta praca w dużym stopniu kształtowała mój charakter.

Nigdy nie zapomnę zapachu skoszonych zbóż na polu i traw na łące, świeżych owoców i warzyw z ogródka (i ich smaku rzecz jasna!). Nigdy nie zapomnę tej specyficznej aury, kiedy nadciąga wieczór, robi się chłodniej, w powietrzu unosi się specyficzna woń. W oddali słychać jeszcze pracujące maszyny, a dookoła koncertują świerszcze, żaby i inne nocne stwory, które zastępują teraz śpiew ptaków. Nigdy nie zapomnę spacerów po lesie i pracy w polu, widoku dzikich zwierząt, budowy kryjówek, baz, robienia wędek z kija, połowu traszek w okolicznych rowach (krzywda im się nie działa nigdy), wypadów rowerowych, licznych zabaw bez zabawek i wielu innych rzeczach, które pozwoliły, że przeżyłem wspaniałe dzieciństwo m.in. na bazie którego później mogłem budować swoje poglądy.

Myślę, że dziś kiedy dookoła czeka na nas tyle rozrywek i wszelakich ,,dupereli”, trudniej o refleksje dotyczące życia. Każdy potrzebuje czasu dla siebie i odpoczynku – to nie ulega wątpliwości. Jednak człowiek bez pasji, bez idei, bez bodźców pchających go ku rozwojowi łatwo może popaść w rutynę, która nie pozwala wyjść przed szereg ludzi będących już tylko robotami nastawionymi na zaspokajanie własnych potrzeb.

Cechą, która, myślę, jest bardzo pomocna w szerszym rozumieniu świata i procesów nas otaczających jest pokora. Dopiero kiedy posiądziemy tę wręcz cnotę, możemy w pełni świadomie kuć swój charakter i zmieniać otoczenie. Jest to o tyle pomocne, że ucząc się pokory uczymy się dystansu do pewnych spraw, które z czasem nabierają ładu i kształtu. Wtedy też można mówić o kształtowaniu się czegoś co jest najpiękniejsze w życiu... idei. Mocne słowo, zawierające w sobie ogrom ładunku emocjonalnego oraz różnych, wszelakich pojęć... Idee mogą być różne, wręcz antagonistyczne, ale sam fakt wysiłku, poświęcenia i pracy dla idei jest piękny i zasługuje na szacunek.

Chcąc nie chcąc, praca zawodowa mająca zapewnić człowiekowi środki do życia jest czymś nieuniknionym. Pomijając już fakt, że kształtuje ona charakter, o czym wcześniej wspomniałem, praca uszlachetnia i pozwala między innymi na samorealizację (choć nie samą pracą człowiek żyje...). Jakże wspanialsza jest ta praca, kiedy poza samym aspektem czysto materialnym wykonujemy ją ze świadomością realizacji wyższych celów. Kiedy wiemy, że ma ona właśnie wpływ na nasze całe życie i życie całego narodu. Pracując na lepsze życie własne budujemy otoczenie w którym codziennie funkcjonujemy. Sęk w tym, aby myśl, że jesteśmy częścią narodu budziła w nas świadomość pracy na jego rzecz. To dodaje pracy sensu, a dodatkowo ułatwia ją samą. Nie trzeba już traktować jej jak np. karę. Realizując czynnik materialny, który z kolei umożliwia np. spełnianie/rozwój pasji czy zainteresowań i szereg innych atrakcji pamiętajmy więc o jej społecznym aspekcie.

Oszukiwani przez szeroko pojęte media i szereg kłamców ludzie stają się zupełnie obojętni na powyższy aspekt pracy, nie dostrzegają go lub mają za coś archaicznego, niepotrzebnego w dzisiejszych czasach. We ,,wspaniałym” świecie Zachodu gdzie w rzeczywistości w tych krajach rządzi pieniądz mówi się o wolności. O wolności prasy, telewizji, wolności wypowiedzi, wyznania...

Wstręt wzbudza fakt, że stacje telewizyjne czy gazety trąbiące właśnie o tej wolności rządzone są przez pieniądz właścicieli, którzy najczęściej są sponsorami. Jaki daje to obraz rzeczywistości...?

Demokracja w naszym świecie, te wszystkie partie polityczne czy się to wszystko różni?

Niczym. Wszystko jest puste w środku. Pod różnymi hasłami potem wbija się człowiekowi do głowy rzeczy, które same go niszczą. Człowiek taki później śni o bogactwie i wolności jakby było to coś nienaturalnego, coś za czym musi gonić. Doskonałym przykładem jest tutaj Polska.

Europa straciła swój dawny blask i stała się państwem zarządzanym przez finansowe kliki dla których ludzie nie są w centrum uwagi.

Temat ten można by tutaj znacznie rozszerzyć, zagłębić się w niego, opisać nowy porządek świata lub po prostu uwypuklić działania międzynarodowej finansjery, niszczenie przemysłu/ gospodarki państw. Cicha wojna już trwa!

 

Droga do odkrycia i zrozumienia idei nie zawsze jest prosta. Obok wspomnianej pokory kolejnymi wyznacznikami sukcesu są żelazna wolna i dyscyplina. Pomagają one w każdej dziedzinie życia osiągnąć to czego naprawdę chcemy. Pisząc tych kilka luźnych refleksji zastanawiam się nadal nad tą drogą... a może nie tyle samą drogą co bardziej nad tym co na niej czeka.

Kiedy już obierzemy cel i wyznaczymy ścieżkę sztuką jest nią podążać (zwłaszcza kiedy pod nogami kłody...) i wracać kiedy z niej zboczymy.

Jak przekuć słowa w czyn? Właśnie poprzez pokorę i wolę działania. Jako jednostki jesteśmy tylko częścią wielkiej globalnej maszyny, maszyny mielącej wszystko i robiącej ludziom mniejszą lub większą papkę z mózgu, jesteśmy małymi trybikami XXI-wiecznego systemu popkultury. Jednak jako te jednostki jesteśmy również ludźmi świadomymi, ludźmi, którzy tę maszynę niszczą!

Wyrazem pracy na rzecz idei jest np. dążenie do antycznego kalos kagathos. To urzeczywistnianie wszystkiego co w człowieku najlepsze. Rozwój duchowy idący w parze w rozwojem fizycznym! Piękna sprawa...

Przeciwko siłom chaosu chcącymi strącić nas w czeluść i wpędzić w błędne koło niewolniczej pracy (oczywiście pod pięknymi przykrywkami) powinniśmy razem walczyć! Tutaj przekaz powinien być paneuropejski!

 

Sam zadaję sobie pytanie – jak? Pracuję, żyję uczciwie, staram się rozwijać duchowo i fizycznie (czasem chciałoby się też po prostu coś wysadzić w powietrze…), ale pomału to nie wystarcza. Patrząc chociażby na ostatnie wydarzenia w naszym środowisku narodowym mam wrażenie, że droga do stworzenia czegoś co skupiało by ludzi o różnych poglądach, ale połączonych ideą jest daleka. Narodowy demokrata, ktoś o poglądach liberalnych czy socjalnych? Kto ma rację i która droga wyrwie Polskę z marazmu i okowów UE, NATO, pozostałości komunizmu, syfu z Zachodu, ciągłej martyrologii i nieraz wręcz kultu porażek i innych plugastw niszczących nasz dom?

,,Jesteśmy różni, pochodzimy z różnych stron Polski, mamy różne zainteresowania, ale łączy nas jeden cel. Cel ten to Ojczyzna, dla której chcemy żyć i pracować”.

W bezkompromisowej walce o wartości dla nas najważniejsze warto mieć powyższe słowa na uwadze.

Myślę, że obecnie najtrudniejszym zadaniem budowy lepszego jutra rozumianego poprzez świadomy i wolny naród jest zmiana mentalności społeczeństwa jak również praca nad sobą.

Przychodzi mi tu na myśl fragment pewnego filmu (który pięknie został wykorzystany z kolei w pewnym utworze pewnego zespołu… Brothers, raise the fists of steel!)

God damn it, an entire generation pumping gas, waiting tables – slaves with white collars. Advertising has us chasing cars and clothes, working jobs we hate so we can buy shit we don't need. We're the middle children of history, man. No purpose or place. We have no Great War. No Great Depression. Our great war is a spiritual war. Our great depression is our lives. We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars, but we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off!

 

XXI wiek niosący za sobą całą masę dobrodziejstwa dla ludzkości w postaci najróżniejszych technologii umożliwiających ludziom lepsze poznawanie naszego świata (i nie tylko), umożliwiających ratowanie zdrowia i życia czy też poprawiających jego komfort wlecze również zgubę tego co kiedyś było najistotniejsze, tego co naturalne i tego o czym zapomnieć nie można!

Wszystko za czym podążamy, do czego dążymy jest niczym jeśli motywem osiągnięcia szczęścia jest dobrobyt oparty na trywialnym haśle „skóra, fura i komóra”.

 


Jakie to szczęście kiedy w pewnym momencie tak naprawdę nie ma wokół nas ludzi mogących się z nami cieszyć. Rzecz w tym, aby w pogoni za luksusowym żywotem nie zapomnieć o braterstwie, lojalności, miłości i przyjaźni –fundamentach społeczeństwa, na których buduje się podstawowe relacje międzyludzkie i kształtuje się naród.

Nie można tego wymazywać z pamięci. To jest w każdym z nas! Pod płaszczem kłamstw i fałszywej zakłamanej tolerancji próbuje się dziś manipulować człowiekiem, wmawiać co tak naprawdę jest mu potrzebne do życia i szczęścia.

W świecie pełnym różnorodności warto, a wręcz trzeba być sobą i wiedzieć skąd się pochodzi.

Walka o świadomość trwa i mało kto chce ją podjąć. Walka jakkolwiek ją by tu rozumieć jest czymś naturalnym, czymś co towarzyszy człowiekowi od zalania dziejów.

 


Nihilistyczno-konsumpcyjny styl życia wyklucza walkę gdyż niesie ona za sobą zagrożenie dla spokojnego, wygodnego życia. I tak oto człowiek staje się niewolnikiem już nie tyle samego siebie co karmiącego go systemu, na który nota bene najlepiej jest narzekać. Obok walki zawsze w parze idzie strach, odczucie równie naturalne. O ile można bać się straty tego, na co ciężko zapracowaliśmy, o tyle nie można pozwolić, aby lęk wyznaczał ścieżkę życia.

Warto poświęcać się dla „rzeczy” dla nas ważnych.

 

„Jeśli człowiek nie jest w stanie podjąć pewnego ryzyka dla swoich idei, to albo te idee są pozbawione wartości, albo on jest bezwartościowy” (Ezra Pound).

 

Warto szukać własnej drogi, która pozwoli nam stać się ludźmi w pełni świadomymi swoich decyzji i wyborów, które przełożą się na szczęście nasze i przyszłych pokoleń.

Szukajmy w życiu bodźców, które będą nas ciągnęły w górę, szukajmy w sobie mocy, aby móc ciągnąć w górę tych, którzy sami jeszcze błądzą, szukajmy w życiu tego, dla czego warto żyć i umierać!

Czołem Wielkiej Polsce!

 

 Jacek Bosacki