Wydrukuj tę stronę

Stan natury czy elektroniczny feudalizm, czyli stosunek radykalnej prawicy do nowoczesności.

elektroniczny feudalizm elektroniczny feudalizm

Nie ma tu miejsca na kompromisy. Nie może być mowy o przystosowaniu się. Potrzeba nam mocy nowego średniowiecza. Potrzeba nam radykalnego, gruntownego przełomu – wewnętrznego i zewnętrznego buntu barbarzyńskiej czystości. W filozofii, „kulturze”, polityce i ponad nimi. Musimy powstać z łoża śmierci. Musimy przebudzić się i stanąć na nogi. - Julius Evola

Współczesna „cywilizacja” Zachodu dokonała zasadniczego przewartościowania, które – prędzej czy później – doprowadzić musi do jej upadku. Całkowicie odwróciła wszelki rozumny porządek rzeczy. Stała się domeną materii, złota, maszyn i liczb; nie niesie już na swych sztandarach przestrzeni, wolności i światłości. - Julius Evola

                W powszechnej opinii szeroko pojęte środowiska konserwatywne, reakcyjne czy po prostu prawicowe, te które - mówiąc Juliusem Evolą - strzegą "płomienia Tradycji" i wytaczają "rewoltę przeciwko współczesnemu światu", reprezentują wsteczność myślenia, archaizm i "ciemnogród". Anarchiści i inne grupy antyfaszystowskie z rozkoszą zarzucają nacjonalistom nieumiejętność nowoczesnego myślenia, a to z racji niechęci wobec "współczesnych" trendów aksjologicznych, takich jak chociażby homo-związki czy legalna aborcja, a to sugerując, że narodowy radykalizm po dziś dzień myśli wyłącznie schematami z lat 30-tych i nie potrafi dostosować retoryki i programu do problemów człowieka współczesnego. To wszystko sprawia, że przypięcie łatki "zacofanego" nie jest zbyt trudne. Jesteś tradycjonalistą? I jednocześnie posiadasz konto na Facebooku i używasz komórki?!

                Z historycznego punktu widzenia takowe schematy nie są do końca nieuzasadnione. Warto pamiętać, że ojcowie myśli tradycjonalistycznej częstokroć bronili porządku agrarnego i siłą rzeczy niechętnie spoglądali na urbanizację. Również większość przedwojennych ruchów nacjonalistyczno-rewolucyjnych bynajmniej nie było największymi entuzjastami nowoczesności - doskonałym przykładem jest tu Legion Michała Archanioła, którego członkowie prócz zielonych koszul nosili tradycyjne stroje ludowe, a w okresie Narodowego Państwa Legionowego Bukareszt, będący wcześniej swoistym "drugim Paryżem", stał się ponurym miastem, ogarniętym duchem ascetycznej pokuty. Również inne ruchy narodowe silnie akcentowały agraryzm i postulat "nowoczesności" często traktowały z największą wrogością, krytykując rewolucję francuską, odwołując się do ludowości i atakując wszelkie nowopowstałe idee, które częstokroć postulowały (acz nie zawsze zapewniały) szybki rozwój ekonomiczny.

Z tej pozycji warto zastanowić się - w jaki sposób radykalna prawica (zdaję sobie sprawę z poważnego spłycenia tego pojęcia oraz, że niejedna z omówionych niżej postaci nigdy pod taką orientacją ideową by się nie podpisała) dzisiaj odnosi się do nowoczesności, technologii, urbanizacji, czy informatyzacji? Ten krótki tekst ma za zadanie w krytyczny sposób ukazać, jak różne wnioski można wyciągnąć na temat współczesności wywodząc się z tego samego pnia ideowego. W świecie, w którym transhumanistyczne wizje superkomputerów i sztucznej inteligencji, masowej eksploatacji surowców naturalnych oraz zmian klimatu nasz stosunek do otaczającej nas rzeczywistości (a coraz częściej również e-rzeczywistości - w końcu, drogi Czytelniku, czy w tym momencie trzymasz "Szturm" w ręku, czy czytasz na ekranie monitora?) nie może pozostawać obojętny.

Barbarzyńcom było lepiej?

Jedną z najbardziej charakterystycznych, a jednocześnie kontrowersyjnych postaci wśród europejskich tradycjonalistów jest Brytyjczyk Troy Southgate. Ten były członek Trzeciej Pozycji i założyciel w przeszłości takich formacji, jak Angielski Ruch Nacjonalistyczny, czy Frakcja Narodowo-Rewolucyjna wzorująca się na przedwojennym rumuńskim Legionie Michała Archanioła i wypowiadająca się ciepło o Irlandzkiej Armii Republikańskiej (sic!) zasłynął przede wszystkim jako twórca Ruchu Narodowo-Anarchistycznego. Ta, brzmiąca dla przeciętnego człowieka wyjątkowo dziwnie nazwa (a dla osoby mówiącej po polsku jeszcze bardziej - należy w tym miejscu zaznaczyć, iż określenie "narodowy" nie koncentruje się w tym wypadku dosłownie na narodzie jako takim - analogicznie rosyjscy narodowi bolszewicy nie koncentrują się na budowie jednolitego etnicznie państwa lecz budowie nowego imperium, a część środowisk narodowosocjalistycznych w III Rzeszy w centrum uwagi stawiała nie tyle naród niemiecki, co pojęcie rasy) oznacza swoistą mieszaninę lewicowych i prawicowych poglądów politycznych, w ramach których Southgate wypowiada wojnę i lewakom i kapitalistom, totalitaryzmowi i współczesnej demokracji. Z jednej strony czerpie z najbardziej radykalnych nurtów prawicy - tradycjonalizmu integralnego, katolickiego dystrybucjonizmu, francuskiej Nowej Prawicy i rewolucji konserwatywnej, z drugiej w manifeście jego autorstwa czytelnik znajduje odniesienia do klasyków myśli anarchistycznej, takich jak Kropotkin, Bakunin czy Proudhon.

Myśl Troya Southgate'a warta jest poznania nie tylko dlatego, iż stanowi wyjątkowo ekscentryczny przykład Trzeciej Drogi. Jest to też doskonałe ukazanie jak radykalny tradycjonalizm - konsekwentnie stosowany - może doprowadzić do totalnego zanegowania współczesności. Na początku swojego manifestu stawia nam dość zaskakujące pytanie: "Ciężko uwierzyć w te słowa, ale był czas, kiedy zwykli ludzie mieli więcej kontroli nad swym życiem i zamieszkiwanym przez nich światem, w którym to świecie zdecydowana większość ludzi była w stanie żyć w zamkniętych społecznościach ze swymi własnymi krajanami, kontynuując bardziej sielską egzystencję niż tę w płytkiej okolicy przeciętnych centrów handlowych, polując lub hodując jedzenie na swe własne potrzeby, dyskutując i tworząc muzykę w społeczeństwie bez telewizji i gier komputerowych i jeszcze wpajać tradycyjne wartości swym dzieciom bez zgubnego wpływu państwowych szkół i mass mediów. Więc czy to było takie złe?". Krytyka hipermarketów z pobudek gospodarczych jest popularna wśród polskich nacjonalistów, acz doszukiwanie się w nich zła samego w sobie w szerzej znanym dyskursie akademickim kojarzy się bardziej z francuskim lewakiem Jeanem Baudrillardem niż jakąkolwiek myślą tradycjonalistyczną. Atak na gry komputerowe to stały punkt programu amerykańskich Republikanów, natomiast nie przypuszczam ażeby Czytelnik kiedykolwiek doszukiwał się w nich formy upadku tradycyjnego świata.

Jaką więc wizję świata proponuje narodowy anarchizm? Southgate i jego przyjaciel, ekolog Richard Hunt snują radykalną, wręcz utopijną alternatywę. Wychwalając ustrój Wysp Brytyjskich sprzed normańskiej inwazji narodowi anarchiści proponują powrót do, jak sami twierdzą, "naturalnego porządku", który polegałby na istnieniu drobnych, lokalnych osiedli ("W skrócie nasza wizja to mała, wiejska społeczność, w której ludzie zajmują swoje własne miejsce do życia zgodnie z własnymi zasadami"), o liczebności około 500 osób, żyjących skromnie i z dnia na dzień ("prymitywne" społeczeństwa nie są biedne"). Postulowany jest powrót do wartości rodzinnych i to w dość oryginalnym tego słowa znaczeniu. Anarchizm, odrzucając niewolę, musi też zanegować instytucję więzienia, z tej przyczyny przecież w anarchistycznej Katalonii w latach 30-tych każdego przestępcę skazywano na rozstrzelanie. Richard Hunt uważa, że powrót do silnych więzów krwi sprawiłby, że dyshonor dla rodziny byłby najsurowszą karą, która powstrzymywałaby ludzi przed popełnianiem zbrodni. Model gospodarczy to "agrarna samowystarczalność" i poszanowanie drobnej własności prywatnej, duch wspólnoty (nie-totalitarny socjalizm). Narodowy anarchizm bardzo niechętnie odnosi się do zjawiska pieniądza, preferując handel wymienny. Do tego wszystkiego należy dodać fakt, iż Troy Southgate jako osoba wywodząca się ze środowisk narodowo-rewolucyjnych od zawsze piętnował multi-kulturalizm i podkreślał konieczność separatyzmu rasowego, acz z pobudek nie szowinistycznych lecz troski o różnorodność rodzaju ludzkiego.

Narodowy anarchizm z pewnością zasługuje na zainteresowanie, wcielony w dzisiejszym świecie w życie mógłby stać się swoistą tradycjonalistyczną, czy tercerystyczną alternatywą dla demoliberalnego świata, formą evoliańskiego "ujeżdżania tygrysa". Czy jednak powrót do barteru i życie wyłącznie w kilkusetosobowych gromadach jest jądrem Tradycji? Myślę, że każdy sam powinien sobie odpowiedzieć na to pytanie.

W imię rasy i przyrody?

Poglądy Troya Southgate'a, wcielone w czyn oznaczałyby cofnięcie cywilizacyjne Europy do okresu wczesnego średniowiecza. O ile jednak takowe postulaty mogą budzić na twarzy Czytelnika rozbawienie, a i sam Ruch jest organizacją marginalną, o tyle wśród wielu przedstawicieli radykalnej prawicy czy to o zabarwieniu narodowym, evoliańskim czy wśród części Nowej Prawicy dość popularne są postulaty dość ekscentrycznej odmiany ekologii, a mianowicie ekologii głębokiej.

Z historycznego obowiązku należy odnotować, że niektórzy spośród badaczy do przedstawicieli tradycjonalizmu integralnego, prócz takich osób jak Julius Evola, Rene Guenon, Ananda Coomaraswamy czy Frithjof Schuon, zaliczają również (czy słusznie - pozwolę sobie przemilczeć i zostawić osąd Czytelnikowi) Savitri Devi, matkę "ekofaszyzmu", będącego z całą pewnością ciekawego z naukowego punktu widzenia połączenia hinduizmu, nazizmu i ogromnej miłości do Matki Natury. Przywiązanie do środowiska naturalnego (przestępstwa przeciwko przyrodzie i zwierzętom należało według owej myślicielki karać, jakże by inaczej -śmiercią) i życia z dala od cywilizacji i nowoczesności, a blisko natury, niczym germańskie plemiona (zresztą w Niemczech faktycznie wydano szereg przepisów zakazujących np. wiwisekcji a volkistowskie ideały wcielano w życie na przykład propagując nudyzm), wydawało się Savitri Devi prawdziwą realizacją totalitaryzmu i rasizmu.

Warto też zauważyć, że w niektórych kręgach, którym bynajmniej do anarchizmu daleko, dość sporą sympatię budzi postać Theodora Kaczynskiego, znanego powszechnie pod pseudonimem Unabomber. Jeszcze przed kilkunastu laty ten obdarzony niezwykłą inteligencją matematyk prowadził działalność terrorystyczną w imię anarchoprymitywizmu, tj. odłamu anarchizmu odrzucającego technikę i naukę. W swym manifeście Amerykanin pisał, iż rewolucja przemysłowa doprowadziła do cierpień fizycznych i psychicznych rodzaju ludzkiego, a wynalazki odebrały ludziom wolność. Na marginesie należy odnotować, że dość mocno skrytykował współczesne ruchy lewicowe. W czasach, kiedy Unabomber jeszcze działał i atakował uniwersytety oraz naukowców, fragmenty jego manifestu przetłumaczyła "Fronda" co dość znamiennie ukazuje zainteresowanie ową postacią nawet w kręgach radykalnej (mowa rzecz jasna o latach 90. ubiegłego stulecia), ale jednak mainstreamowej chrześcijańsko-konserwatywnej prawicy.

Wspomniana już wcześniej ekologia głęboka to pojęcie pochodzące z lat 70-tych. Zakłada ona konieczność ograniczenia ekspansji człowieka i techniki na przyrodę nie tylko poprzez odrzucenie nowoczesności, gdyż nikomu do pełni szczęścia samochód ani jedzenie mięsa, towary luksusowe, gdyż luksusem powinno być prowadzenie prostego, zwykłego życia, ale także ograniczenie przyrostu naturalnego. Ekologia głęboka stoi na stanowisku, że ludzi jest po prostu za dużo.

Obecnie jednym z najgłośniejszych przedstawicieli ekologii głębokiej, a jednocześnie radykalnym orędownikiem antyliberalizmu, jest Pentti Linkola. O ile jego niechęć do systemu demokratycznego, obecnego modelu gospodarczego, czy Stanów Zjednoczonych wpisują się w retorykę wielu radykalnych środowisk, o tyle formy walki z nowoczesnością mogą szokować. Człowiek w odczuciu tego fińskiego filozofa jest to homo destructivus, niszczy Ziemię i przyrodę, dlatego on sam musi zostać w znacznej mierze zniszczony. Z jednej strony opiewa on naturę, puszcze, żywi ogromną miłość do ptaków, prowadzi działalność na rzecz ochrony lasów w kraju rodzinnym, z drugiej nawołuje do ograniczenia ludzkiej populacji do absolutnego minimum za pomocą na przykład przymusowych aborcji czy eugeniki. Linkola wychwalał najróżniejsze akty hekatomb na polach bitew, terroru, zbrodni wojennych - komunistycznych, nazistowskich, czy ataki z 11 września - widząc w nich za każdym razem atak na tak znienawidzoną przez niego ludzkość. Prace filozofa budzą powszechne zainteresowanie w Finlandii, gdzie osiągają status bestsellerów, a także w niektórych kręgach ekologów i ekstremistów, również prawicowych, dopatrujących się w stanie natury prawdziwego świata Tradycji.

Inną, ekscentryczną formą odrzucenia nowoczesności na rzecz stanu prymitywizmu jest wychwalanie w niektórych kręgach polityki Czerwonych Khmerów, która z racji na swój swoisty nacjonalizm (czy może - "nacjonalizm"), antyamerykanizm i rzecz jasna zanegowanie zdobyczy współczesności miała być rewolucją nie tyle komunistyczną, co konserwatywną. Taka interpretacja reżimu funkcjonującego niegdyś w Kambodży popularna jest szczególnie u narodowych bolszewików.

Nowe średniowiecze?

Z powyższych informacji można by wyciągnąć wniosek, że środowiska wspomnianej szeroko pojętej radykalnej prawicy całkowicie próbują zanegować zdobycze współczesności i postulują walkę ze światem nie tylko na poziomie aksjologicznym i ustrojowym ale również cywilizacyjnym czy technicznym. Takowe wnioski z pewnością byłyby zbyt pochopne. Już w okresie międzywojennym z jednej strony wśród nacjonalistów pojawiały się chociażby tendencje by "ochrzcić" i "unarodowić" współczesność, wszak - mówiąc Jungerem - "człowiek jest panem form". Ramiro de Maetzu, dla dobra Hiszpanii i katolicyzmu, postulował przyjęcie anglosaskiego modelu gospodarczego celem zniszczenia liberalno-demokratycznego świata - Hiszpan powinien w niedzielę iść do kościoła i się pomodlić, a przez pozostałe dni tygodnia dla dobra swojej ojczyzny zarabiać pieniądze. W ekstremistycznym skrzydle niemieckiej rewolucji konserwatywnej, tj. wśród narodowych bolszewików, istniała odwrotna tendencja - odbudowa potęgi państwa i przywrócenie dumy narodowi możliwa byłaby tylko dzięki zastosowaniu najbardziej skutecznych rozwiązań polityczno-gospodarczych - a takowymi wydawały się te, które proponował totalitarny komunizm. Jeśli Cesarstwo Niemieckie przez kilka lat podczas wojny żyło w stanie "totalnej mobilizacji", to dla dobra narodu należy zastosować te same metody w okresie pokoju. Po wojnie podobne tendencje pojawiły się w włoskim mikroskopijnym środowisku tzw. nazi-maoistów, odwołujących się do tradycji rewolucji konserwatywnej, tradycjonalizmu integralnego i rumuńskiego ruchu legionowego, gdzie dla odbudowy Europy postulowano zastosowanie wzorców z maoistycznych Chin.

Najciekawszą i najbardziej oryginalną metodą przystosowania się do współczesnego świata jest propozycja części Nowej Prawicy oraz środowiska identytarystów. Ich główny ideolog, Guillaume Faye, wywodzący się z środowiska francuskiego nowoprawicowego think-tanku GRECE (Grupy Poszukiwań i Studiów nad Cywilizacją Europejską) proponuje nie tyle "taktyczne" wykorzystanie technologii, co wręcz mariaż tradycyjnych wartości z najnowocześniejszymi osiągnięciami naukowymi. Katastroficzna wizja przyszłości snuta przez niego sprawi, że Europejczycy odrzucą indywidualizm na rzecz solidaryzmu i dawnych wartości moralnych. Celem zapewnienia spokojnej przyszłości zdaniem myśliciela, który swe opus magnum nazwał "Archeofuturyzmem" (stąd też nazwa ruchu) ludzkość powinna wrócić do nierówności społecznych, powszechnego szacunku dla kasty wojowników, czy tradycyjnej wizji małżeństwa i płciowości. Jednocześnie zamiast odrzucać postęp cywilizacyjny Faye proponuje wykorzystanie go do budowy starego-nowego porządku.

Czy takowa wizja jest zupełnie niemożliwa? Państwa Zachodu powszechnie kojarzą nam się z dobrobytem i rozwojem, ale jednocześnie z moralnym upadkiem i liberalizmem. Jeśli jednak spojrzeć na wschód, a w szczególności na niezwykle rozwiniętą technologicznie Japonię, ujrzymy niezwykle bogate, będące w awangardzie postępu społeczeństwo, jednocześnie szanujące po dziś dzień instytucję rodziny i państwa, a w ostatnich latach silnie oskarżane przez sąsiadów o tendencje militarystyczne i nacjonalistyczne, chociażby z racji ogromnego szacunku dla przodków poległych podczas II wojny światowej. Pytanie, czy jest to wyjątek, czy też potwierdzenie tez forsowanych przez archeofuturystów.

Podsumowanie

Kilka lat temu Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji zorganizowała konferencję naukową poświęconą transhumanizmowi. Partia Żyrinowskiego z całą pewnością nie podziela ideałów bliskich Czytelnikowi, a z całą pewnością nie moich. Sam jednak fakt, że zainteresowano się wizją, w której e-świat totalnie dominuje nad rzeczywistością, świadczy pozytywnie o działaczach tego ugrupowania.

Nikt z nas nie będzie kruszył kopii o postęp technologiczny lub jego brak, przywołane wyżej poglądy i grupy należy traktować głównie jako ciekawostkę naukową, z całą pewnością jednak powinniśmy umieć odpowiedzieć sobie na kilka dość istotnych pytań. Jaka ma być przyszłość Polski i Europy? Do jakiego momentu możemy wykorzystywać osiągnięcia - choćby ideowe - współczesności? Czy - zwracam się tu do Czytelnika nastawionego silnie socjalnie - możliwe jest pogodzenie socjalizmu z tradycyjnymi wartościami, czy też zostaną one zalane betonem? Czy - jeśli na "Szturm" trafił entuzjasta łączenia nacjonalizmu z liberalizmem - wierzysz w to, że będący wytworem współczesności kapitalizm nie zniszczy instytucji rodziny i nie doprowadzi do atomizacji społeczeństwa? Jaki powinien być stosunek polskiego nacjonalizmu do ekologii? A przede wszystkim - kiedy każdy z nas, bez względu na przekonania religijne i etyczne, z powodów (meta)politycznych powinien uznać, że współczesna nauka, z genetyką włącznie, przekroczyła pewne granice i nawet interes narodowy nie może tego naruszenia uzasadnić? Kilkadziesiąt lat temu, podpierając się autorytetem nauki właśnie, niektóre nacjonalizmy dokonywały czynów, z którymi polski ruch narodowy szczęśliwie nie miał nic wspólnego.

Michał Szymański